Już zanim przeprowadziliśmy się an koniec świata, wiedziałam że prędzej czy później przyjdzie nam się zmierzyć z dylematem edukacji młodego. Niby coś tam postanowiliśmy, ale było jeszcze tyyyle czasu, więc ostateczne decyzje są jeszcze do podjęcia. W naszym przypadku, nic nie jest pewne jak zawsze, więc spoko luz, do ostatniej chwili będę decyzję podejmować;) Edukacja miejska czy wiejska?
Ostatnio uświadomiłam sobie dwie rzeczy, że to już, zaraz, niedługo będzie trzeba postanowić, czy młody pójdzie do szkoły jako sześciolatek(ale jeszcze tyyyle czasu;)) i rzecz drugą w tym momencie ważniejszą. Czy postawić na edukację na wsi, czy w mieście.
Banał, pierdoła. No nie do końca. Ja już taka jestem, że lubię wszystkie zagwozdki rozkładać na czynniki pierwsze, jednak kiedy problem jest złożony-tak jak w tym przypadku, to trza i już.
O co mi chodzi więc, do rzeczy. Nikt mi nie powie że wychowanie na wsi, nie różni się niczym od wychowania w mieście. Be z dwóch zdań to wiejskie, jak dla mnie, jest o niebo lepsze! Dzieci uczone są poszanowania pracy, uczone są pracowania samego w sobie, pomagania. Taka trochę wiejska szkoła przetrwania od małego. Na wsi nie ma czasu na ślęczenie przed komputerem czy telewizorem całymi dniami.
Inaczej jest w mieście. Rodzice pracują na etat, nie mają do ogarnięcia jeszcze pola, ogrodu, jednak dla dzieci czasu nie mają. Dzieci puszczone samopas robią różne dziwne rzeczy. Sama robiłam. Komputer, telewizor- najlepsi przyjaciele. Bo co robić kiedy dookoła wszechogarniająca nuda?
Ale ja nie o tym(jak zwykle), kwestia wychowywania dzieci nie powinna mieć rozgraniczenia na wieś i miasto. Dobre wychowanie, nie jest zakorzenione ani na wsi ani w mieście. To jest w człowieku, i jeden drugiemu je przekazuje. Tyle w tym temacie.
Nie wiem czy tak jak ja macie taką migawkę z czasów podstawówki, liceum. Dzieci z miasta lepsze, dzieci ze wsi gorsze. Dzieci z miasta silniejsze, dzieci ze wsi słabsze. Dzieci z miasta wyszczekane, dzieci ze wsi wyciszone. Dzieci z miasta odporne psychiczne, dzieci ze wsi zakompleksione.
Mam wrażenie że szkoła w mieście uczy rozpychania się łokciami, odporności na stres, uczy przetrwania w dżungli jaką jest miasto. Wiejska szkoła na pewno nauczy moje dziecko większej empatii, uzynności. Jednak czy to nie będzie za mało w przyszłości?
Gdybym mieszkała w mieście nie miałabym dylematu. Młody poszedłby do szkoły w mieście i po problemie. A tak, zastanawiam się co będzie lepsze. Co da mu lepszy start, i czy w ogóle mogę do sprawy podchodzić w takich kategoriach? Mamy jeszcze sporo czasu, i pewnie jeszcze milion rzeczy w tym czasie się zmieni. Na pewno duży wpływ na tą decyzję może mieć podejście szkoły do wiary, a raczej do jej braku. Bo jak wiecie moje dziecko nie jest ochrzczone, a wieś raczej mało tolerancyjna w tym temacie jest.
Jak Wy widzicie ten problem? Miasto czy wieś? Gdzie posłałybyście swoje dzieci i dlaczego, gdybyście były w mojej sytuacji?
pees. Szukając grafiki do tego posta nie znalazłam rzecz jasna nic bardziej odpowiedniego- prawda że trafione w punkt ;)