Jestem tak wściekła i jednocześnie bezsilna w temacie edukacji rodziców, na temat przemocy wobec dzieci, że mam ochotę spuścić im łomot. Skoro uznają tą metodę za skuteczną argumentację, to dlaczego miałabym nie spróbować? Domyślam się, że zamiast przekonać tychże rodziców do swoich racji, dostałabym w odwecie w zęby. Proste i logiczne. Sama w obronie, oddałabym komuś, kto podniósł na mnie rękę.

stop-1131143_960_720

Niedorzecznością samą w sobie jest fakt, że w dwudziestym pierwszym wieku, należy dorosłym, dobrze wykształconym ludziom, mającym nieograniczony dostęp do wiedzy w każdej postaci, tłumaczyć, czym jest klaps, co przynosi i jakie są jego konsekwencje.

Niedorzecznością jest fakt, że dorośli ludzie mają świadomość o nietykalności cielesnej, jakie gwarantuje im prawo człowieka, a zapominają o takowej, która tyczy się również dzieci(dopiero od kilku lat!!!).

Kiedyś się biło i nikt rabanu nie robił.

Kiedy zaczynam z kimś dyskusję, na temat zasadności wymierzania kar cielesnych, pierwszym i podstawowym argumentem osób, które są za “klapsami” jest fakt, że kiedyś się dzieci biło i wszystko było okej. Nie było.

Kiedyś i dziś, różni się zasadniczo. Kiedyś nie było badań nad różnymi aspektami wychowywania dzieci, nie było zastanawiania się nad tym, co jest dobre a co złe, nie było psychologów i psychiatrów, którzy swój czas poświęcali na odkrywaniu tajników ludzkich głów. Tych małych i tych dużych. Kiedyś nie było książek z wiedzą naukową. Kiedyś nie było dostępu do wiedzy w żadnej postaci. Kiedyś nikt nie miał odwagi się sprzeciwić, bo jedyny argument jaki miał to fakt, że to tak bardzo boli…

Dzisiaj kiedy internet jest w każdym domu, miejscu pracy, autobusie, przychodni a nawet restauracji. Dzisiaj, kiedy nie trzeba iść do biblioteki, czy do przychodzi, żeby przeczytać miliony medycznych publikacji na każdy temat, zwłaszcza braku zasadności wymierzania kar cielesnych. Dzisiaj kiedy jedyne co nas dzieli to chęć zainteresowania się tematem, ktoś pisze mi, że kiedyś…

Proponuję więc, temu komuś wyłączyć internet i prąd, spalić wszystkie książki, wyrzucić telefon, sprzedać samochód i przeprowadzić się do lepianki w lesie. Zamiast do sklepu chodzić na polowanie do lasu, ciuchy prać w rzece i szyć ręcznie. Bo kiedyś przecież można było?

Świat mknie do przodu, rozwija się każdy aspekt naszego życia. Korzystamy z nowych technologii z wielką rozkoszą obserwując jak ułatwiają nam życie. Jeździmy nowoczesnymi samochodami, budujemy inteligentne domy, kończymy prestiżowe uczelnie, pracując później wśród równie wykształconych i zdawałoby się empatycznych ludzi. I nagle okazuje się, że my tak tylko wybiórczo. Bierzemy z tego życia to, co nam jest wygodne. Bo idea wychowania dzieci bez stresu( nie mylić z brakiem wychowania!!!), bez przemocy fizycznej już wygodna nie jest. Bo bez bicia i tresury, to czasu trzeba więcej poświęcić i cierpliwość trzeba mieć. Nie to nie dla nas. W końcu my dzisiaj, na nic czasu nie mamy.

Bo przecież klaps, według starych zwyczajów jest skutecznym argumentem w przekonaniu dziecka do nauczenia się czegoś. Podobno klaps, to wyznaczenie granicy dziecku. Podobno wtedy, dziecko wie, że musi być posłuszne. Podobno to najlepsza metoda egzekwowania posłuszeństwa. Tresura mówiąc inaczej.

Powiem Wam więc, czego uczy klaps.

Niczego.W każdym razie niczego dobrego, ale o tym za chwilę.

Klaps, jeden, drugi i każdy kolejny, jak i każda inna przemoc wzbudza w człowieku, dziecku instynkt obronny-samozachowawczy. W momencie tak wysokiego stresu, jedyne o czym myślisz, to ucieczka, ratunek, obrona. W sytuacji, kiedy dorosły broni się przed innym dorosłym- ucieka, oddaje ciosy. W sytuacji kiedy walka jest nierówna- jak w przypadku dziecka i rodzica, jedyne co zrobić może dziecko to posłuszeństwo. I nie wynika ono(posłuszeństwo) ze zrozumienia tego, co rodzic miał do przekazania. To nigdy nie będzie lekcja dobrych manier czy zachowania. To zawsze będzie tresura.  Dla dziecka to jest sygnał- będziesz niegrzeczny=czeka Cie kara cielesna. A chodzi chyba o zrozumienie, dlaczego dziecko  nie powinno zachowywać się w pewnych sytuacjach , tak jak czasem się zachowuje?

Mało tego, klaps to jest granica która już został przekroczona. Granica nietykalności cielesnej gwarantowana prawnie.

Bezstresowe wychowanie a brak wychowania.

Nie mylmy pojęć- brak wychowania a wychowanie bezstresowe to dwie różne sprawy, o czym zapominają niektórzy. I wbrew powszechnej opinii, nie jest wymysłem dzisiejszych czasów, bo korzenie tej idei sięgają roku 1946, kiedy to pierwszą teorię na ten temat sformułował Benjamin Spock.

Brak wychowania jest tym, czym tak bardzo chcą żeby było wychowanie bezstresowe, wszelcy przeciwnicy. Brakiem jakichkolwiek reguł, zasad, totalną ignorancją destrukcyjnych zachowań dziecka. Wychowanie bezstresowe opiera się w dużej mierze w szacunku do małego człowieka. W wsłuchaniu się w jego potrzeby, uczucia, emocje. W zrozumieniu jego postępowania i umiejętnym pokazaniu dobrej drogi. Wychowanie bezstresowe nie polega na tym, że pozwala się dziecku na robienie wszystkiego na co ma tylko ochotę. Wychowanie bezstresowe polega na tym, że dziecko w swoim domu i swojej rodzinie czuje się BEZPIECZNE. A poczucie bezpieczeństwa dziecka, to fundament do dalszego rozwoju, zarówno psychicznego, fizycznego, jak i dalszej ścieżki jego życia.

Z dzieckiem należy rozmawiać, należy poświęcić mu czas, trzeba szukać wspólnego języka. Postawienie dziecka na równi z sobą, wczucie się w jego sytuację, myślenie o jego uczuciach, emocjach w danym momencie, branie pod uwagę tego co myśli, pokazanie, ze ma wybór i nauczenie, że każdy wybór ma konsekwencje. I wreszcie wzbudzenie w dziecku zaufania, takiego, które sprawi, że w każdej sytuacji będzie chciało z Tobą współpracować- to najcięższa praca którą ma przed sobą każdy rodzic. I można zrobić to bez przemocy, bez argumentów siłowych. Można konsekwencją, upartością i cierpliwością.

Klaps to Twoja słabość!

Przemoc, w każdej postaci jest przejawem słabości człowieka, który nie potrafiąc znaleźć racjonalnych argumentów, które przekonają drugą osobę-traci cierpliwość i podnosi na tą osobę rękę,  przekonując siłą.

Wiesz jaki jest problem z tym “nic nieznaczącym klapsem”? Że od jednego lekkiego pacnięcia się zaczyna. Później są kolejne, coraz mocniejsze, bo tamten był za słaby i nie przyniósł rezultatów, później już tracisz kontrolę. Chodzi o to, że ten klaps, jest przekroczeniem pewnej granicy nietykalności cielesnej, czego nikt nie potrafi zrozumieć. Jest upokarzający, nie uczy niczego, niczego nie wnosi, a w konsekwencji od tego jednego lekkiego trzepnięcia, rodzą się wielkie tragedie o których nikt nie myśli.

Jesteśmy tylko ludźmi i tracimy nad sobą kontrolę. W różnych sytuacjach. Zwłaszcza, kiedy dzieci milionowy raz wyprowadzają nas z równowagi. Nie wierzę w to, że kończy się tylko na tym lekkim klapsie. Nie wierzę po prostu. Bo wiem, że ten jeden lekki niczego nie nauczy i…będą następne mocniejsze, żeby były efektywniejsze. O to się rozchodzi. O postawienie jasnej granicy. Nietykalność cielesna jest jasną granicą, której przekraczać nie wolno. Dlaczego nie można podnieść ręki na Panią w sklepie, która źle wydała Ci resztę, szefa który nie chce płacić, czy pracownika który coś spieprzył, a na małe bezsilne dziecko można? Czym różni się dorosły od małego? Chyba tylko tym, że dorosły odda, dziecko nie.

Przemoc rodzi przemoc.

Doskonale wiesz, że dziecko jest jak gąbka. Chłonie nasze zachowania, często nas, dorosłych kopiuje. Kopiuje zarówno te dobre zachowania, jak i te złe. Przemoc ma swoje konsekwencje i kiedyś, kiedy znajdzie się w sytuacji stresowej będzie miało dwa wyjścia. Uciekać, poddać się innym- bo tak nauczyło się kiedy było małe, albo…atakować fizycznie- bo tak nauczył największy autorytet- jakim dla każdego dziecka jest rodzic.

Ponad połowa dorosłych podnosi rękę na swoje dzieci. Z czego jakieś osiemdziesiąt procent ludzi, w dzieciństwie również było bitych.

Wychowanie dziecka to ciężka, mozolna praca.

Rozumiem, jako rodzic, którego dziecko jest cholernie uparte, które każdego dnia walczy ze mną o udowodnienie, kto postawi na swoim, że po milionowej takiej samej sytuacji można stracić cierpliwość. Rozumiem, że można podnieść głos. Rozumiem, że czasem brakuje Ci argumentów. Rozumiem, że to często syzyfowa praca.

Wychowanie dziecka, to nie tylko praca nad jego zachowaniem, ale też ciężka, mozolna praca nad sobą i swoimi reakcjami. Nad tym, żeby wznieść się ponad swoje słabości, walczyć z cierpliwością i wzmagającą się agresją. I kiedy brakuje Ci już siły, argumentów, kiedy czujesz się bezsilna i kiedy wydaje Ci się, że klaps nie jest wytłumaczeniem braku posłuszeństwa Twojego dziecka! Klaps to jedyna droga na skróty! To moment kiedy się poddajesz i idziesz na łatwiznę.

Bo kiedy już nie wiesz co robić i wydaje Ci się, że Twojego dziecka nie da się już wychować, zawsze jest rozwiązanie! Po to są psychologowie, pedagogowie, mediatorzy, psychiatrzy, i inni różnej maści terapeuci, żeby spojrzeć na Wasza sytuacje z dystansu, bez emocji. Znaleźć wadliwe działania, poszukać problemu i wskazać rozwiązanie. I to żaden wstyd korzystać z ich pomocy. Ci ludzie od tego są!

Ta dyskusja w ogóle nie powinna mieć miejsca. Te moje argumenty, które mozolnie układam w spójną całość kiedy zasypiam, a teraz kiedy emocje biorą górę, są jednym wielkim chaosem, powinny być dla każdego rodzica oczywiste.

Nie bije swojego dziecka ponieważ bicie sprawia fizyczny i psychiczny ból. Bicie upokarza i powoduje strach.

Nie chciałabym, żeby ktoś kogo kocham sprawiał mi jakikolwiek ból.

Nie chciałabym bać się kogoś, kogo bardzo kocham.

Tak samo nie chcę, żeby moje dziecko, którego tak bardzo pragnęłam, bało się mnie i cierpiało.

Rodzicielstwo to jedno z najtrudniejszych wyzwań, jakie przychodzi nam podjąć w życiu. Nikt nie powiedział, że będzie łatwo.