Czasy perfekcyjnego rodzica już minęły. Jednak mam wrażenie, że nadal część matek, boi się przyznać do pewnych zachowań ze strachu o publiczne zlinczowanie. Ja rozumiem grzechy ciężkie, ale drobne grzeszki, przy których nikt nie ucierpi? No heloł! Wyluzujmy trochę gumy w gaciach, nikt na Was nie naśle opieki społecznej, kiedy popełnicie jedno z poniższych przewinień. A ja popełniam je notorycznie!
Po pierwsze zakupy dla siebie, pod pretekstem zakupów dla dziecka.
No już tak mam, że wolę kupować dla siebie niż dla młodego. Wyrodność level master. Ale ma to zachowanie swoją genezę i czuję się usprawiedliwiona. Otóż młody to po pierwsze mistrz niszczenia ubrań, więc na bieżąco(czytaj raz w tygodniu) muszę uzupełniać jego szafę. A co za tym idzie, śledzę na bieżąco trendy, promocje, aukcje, kolekcje w internetowych sklepach. Przecież nie moja wina, że przy okazji wynajduje coś dla siebie. No i pomyślcie, przecież to kompletnie niesprawiedliwe! Dziecko ma nowe szmatki raz w tygodniu. Gdzie dziecko to chłopak. A matka nie może przy okazji kupić czegoś w promocji? Przecież to byłaby niedorzeczność, gdybym nie wykorzystywała sytuacji na swoją korzyść.
Więc kupuję. Najczęściej w promocjach i z rabatami. Najczęściej korzystając z kodyrabatowe.pl. bo tam jest cała masa rabatów i promocji. Rozumiecie, mogę czuć się ciut mniej winna, skoro zmniejszam wydatki rabatami. I w sumie serio, jakoś czuję się usprawiedliwiona, bo za zaoszczędzone pieniądze mogę kupić…jeszcze więcej ! Tu rabacik na szmatki, tam na biżuterię, jakaś torebka się znajdzie czy buty. Tyyyle rabatów w jednym miejscu, to ja chyba nigdy nie widziałam. No jak ja mam nie kupować powiedzcie mi?
O na przykład dzisiaj kupiłam bieliznę. No jak jest rabat na bieliznę, to ja nie mogę przejść obojętnie. I to nie byle jaka bieliznę, więc tak nieśmiało namawiam, żebyście chociaż zerknęli ;) Jestem przekonana o tym, że każdy sąd mnie uniewinni, kiedy dowie się, że moje zakupy to tak trochę przyjemne z pożytecznym. Przyjemne kupowanie z pożytecznym oszczędzaniem. No i…Szalony też zapewne będzie pocieszony nowym zakupem ;)
Tak w zasadzie to powinnam mówić, że robię zakupy dla siebie raz w tygodniu, a młodemu kupię coś zawsze przy okazji! Tak, wyrodna ja.
Po drugie niezdrowe żarcie
Tak niezdrowo jak je młody, to nie jem nawet ja. I tu już nie chodzi o to, że codziennie faszeruje go parówkami. Że fryty je kiedy zechce a i pizze serwuje mu dość często.. Młody nie toleruje warzyw i owoców. Masakra jakaś mówię Wam. Ja kocham, on nienawidzi. Mogę się starać, mogę błagać i namawiać. Na nic to. No taka jego natura.
Ale najfajniejsze jest przemycanie! Tarka do warzyw, blender i malakser to moi sojusznicy w walce z młodym. A raczej z jego nienawiścią do warzyw. Zupa teoretycznie normalna- w praktyce w połowie przecierana. Mielonych kotletów w różnych postaciach, a niby tylko z mięsa- to świat tyle nie widział. Sosy zagęszczam blendowanymi warzywami inaczej umarł w butach. No i co z tego, kiedy młody ma radary na podniebieniu i pluje dalej jak widzi.
Tak więc tak, moje dziecko żywi się mięsem, parówkami i tostami. Przyznaję się bez bicia
Po trzecie kłamczuchy z nas straszne.
Opowiadamy jak to dziecko wychowujemy w szacunku i szczerości. Jak rozmawiamy i traktujemy jak równego partnera. A kiedy tylko możemy okłamujemy małe dziatwy bo…tak nam wygodniej. Ile razy skłamałaś, że nie ma słodyczy? Ile razy oszukałaś, że bajka się skończyła, żeby obejrzeć ulubiony serial? Ile razy ściemniałaś że syropek taki pyszny, a obiadzik taki smaczny? A o tym, że mamusia pieniążków na kupienie czegoś, co usilnie (w sklepie, w tym momencie, już teraz)pragnie mieć Twoje dziecko to już nie wspomnę.
Tak, więc, tak. Kłamię, kręcę, oszukuję na potęgę.
Po czwarte dzień brudasa.
Nasze dzieci każdego dnia są pięknie ubrane, w wyprasowane w kankę ciuszki. Codziennie myją ząbki, co dzień kąpiel… Terefere! Dam sobie łapę uciąć, że i Wam się zdarzyło, że młode padło wcześniej niż przewidzieliście. Obudzić dziecko i kapać? Toż to pospolite harakiri! W lecie, szybki prysznic jest wskazany, ale w zimie rano dziecka kąpać nie będziesz, więc…Idzie takie brudne do placówki edukacyjnej. No zdarza się i co z tego? Nikt z jednodniowego brudu jeszcze nie umarł.Po czwarte taśma i sznurek to Twoi przyjaciele.
Po piąte taśma i sznurek najlepsi przyjaciele.
Ile razy związałaś swoje dziecko, albo skrepowałaś taśmą klejącą wiesz tylko Ty. No bo jak to tak? Myślisz sobie, że jeżeli ktokolwiek się dowie, naśle na Ciebie opiekę społeczną. A w sumie dlaczego? Dlaczego nie można na pół godziny związać własnego dziecka? Wypić w spokoju kawy, zjeść ciepły obiad, albo poleżeć w spokoju, samej w wannie?
Przynajmniej raz w tygodniu młody sam przynosi sznurek albo taśmę. Wie, że mamusia potrzebuje chwili dla siebie…
A tak serio, to doskonale wiecie, jaka to frajda dla dzieci! Ty je związujesz, a one przez kilka, kilkanaście minut udowadniają Ci, że są jak David Copperfield i same się uwolnią. Jednak przyznaj się do tego publicznie-lincz murowany. Kompletnie nie rozumiem why?
I nie ściemniać mi tu proszę. I tak nie uwierzę, że Wy tak nie macie. Bo macie. To tak normalne jak karmienie piersią. Jedna będzie matką wyluzowaną i zwiąże dziecko taśmą albo nakarmi dziecko paszą innej się to w głowie nie będzie mieściło i za wszelką cenę będzie wychowywała dziecko idealnie. Do czasu, kiedy nie poczuje zmęczenie perfekcyjnością. Bo nie da się być idealnym 24 godziny na dobę 365 dni w roku. Nie ma takiej opcji. Nie jesteśmy robotami. A nasze dzieci też nie są z bibuły. Nic im się ie stanie, kiedy matka nie będzie perfekcyjna. A jestem wręcz przekonana, że będą wtedy szczęśliwsze ;)
Comments
Tamara Tur
7/10/2016
Haha z tym wiązaniem to na to nie wpadłam, ale fakt może być niezłe zabawa ;)
pola
6/10/2016
Bajki…zwłaszcza rano. „Mami, mami włączysz mi bajkeeee…?!” – 6:34. I co? I wstaję, na ślepo daje leki, robię płatki/daje jogurt (i tu mamy nie do końca zdrowe jadło) i włączam telewizor udając się do ciepłego wyra…godzina dla mnie!
Zwykła Matka
21/03/2016
Z zakupami mam odwrotnie :) Dzień brudasa? Jak się raz dziecko nie umyje – nic mu nie będzie :) Są rzeczy, grzechy, które są siła rozpędu wpisane w wychowanie dziecka :)
Anna Niezgódka
19/03/2016
Powiem tak,z zakupami to mam odwrotnie,idę po coś dla siebie to wychodzę z czymś dla dzieci,choć już się przełamuje i jak idę kupić sobie to tylko sobie.\nZ jedzeniem jest różnie,bo starsza je prawie wszystko,ale młodsza to by chyba powietrzem żyła ? Tylko że one mają fazy na jedzenie,teraz na tapecie są kabanosy z biedronki i kanapki z kremem czekoladowym,ostatnio 2 tygodnie jadły kanapki z pasztetem bo obiady to ja robię w domu co 2 tydzień jak pracuję na rano,bo na popołudnie to jedzą u mamy albo u sąsiadki.\nZ tym wiązaniem to bym nie wpadła,ja mówię dziewczynom że idę się kąpać i mają mi nie przeszkadzać inaczej zabiorę im tv i tablety ? z myciem też się zdarza
Szalonooka
20/03/2016
Problem w tym, że mojemu to ja moge lego jedynie zabrac, ale wtedy przyniesie kamienie z podwórka :D
Magda Dwa Plus Dwa
18/03/2016
A ja poważnie z taśmą i sznurkiem jeszcze nie próbowałam. Ale mam takie 22miesięczne ganiające i wszędobylskie coś, że może wreszcie czas aby spróbować się tak 'pobawić’? ;)
Szalonooka
20/03/2016
22 miesiące to może być jeszcze mało :D
Joanna Wiśniewska
18/03/2016
haha, rozwiązania z wiązaniem nigdy nie robiłam, nawet mi przez myśl nie przeszło. Zakupy razczej dla dzieci niz dla siebie, bo przy moich gabarytach wybieranie czegoś dla siebie psuje mi humor. Dlatego moje dzieci mają zdecydowanie więcej kupowane na wyprzedażach niż ja. Ja bym jeszcze dodała sadzanie dziecka przed telewizorem lub komputerem by mieć chwilę spokoju by mi tyłka nie truło, a raczej truły, bo mam dwójkę
Szalonooka
18/03/2016
No to ba! TV chodzi cały czas. Na szczęście młody bardziej interesuje sie Lego, więc żeby go zająć podkładam mu klocki pod nos :P
Relatywnie Obiektywna
17/03/2016
Mnie moja mama straszyła zawsze, że przywiąże mnie do kaloryfera, żeby mieć spokój <3
Szalonooka
18/03/2016
Ja strasze cąły czas, problem w tym…ze mam podłogówkę i nie mam kaloryfera :D
Paweł Trenuje
17/03/2016
Co do punktu 5 jestem zszokowany :D Musze moją mamę zapytać czy mi tak robiła :P Gratuluje odwagi i w ogóle to całkiem ciekawy tekst :)
Szalonooka
17/03/2016
Ja mam nadzieję, że mama wiązała Cie nie raz nie dwa, a Ty się świetnie bawiłes ;)
Paweł Trenuje
18/03/2016
Tylko że się zastanawiam, czy to z psychologicznego punktu widzenia nie spowoduje u dziecka złych wzorców myślenia w przyszłości ;) to są niby szczegóły, ale umysł małego dziecka jest jak komputer któremu się instaluje oprogramowanie, a to w dorosłym życiu może (nie musi, ale może) spowodować jakieś kłopoty (skłonność np do wyszukiwania sobie złych partnerów którzy będą dominować i tylko dlatego będą atrakcyjni). \nPozdrawiam :)
Szalonooka
20/03/2016
Noooo, to teraz pojechałeś :D \nBez jaj, nie doszukujmy się aż tak głebokich sensów psychologicznych D Serio. Masz może dzieci?
Paweł Trenuje
20/03/2016
Nie mam dzieci, ale bardzo dużo obserwuje i uczę się. Freud twierdzi co innego, a archetypy są zachowaniami, które to potwierdzają. : )
Szalonooka
24/03/2016
Wiesz z wychowaniem dzieci jest podobnie jak z innymi dziedzinami życia. To tak jakby osoba która w życiu nie uprawiała żadnego sportu uczyła Cię jak podnosić ciężary ;) Nie zrozum mnie źle, bo mi się tez kiedyś wiele rzeczy wydawało. Myślałam, że żeby wychować dziecko nie trzeba żadnej większej filozofii. Trzeba. Filozofię życia trzeba posiąść. Własnego życia. \nBo każde dziecko jest inne. I teorię z książek to sobie bardzo często w buty można wsadzić. Zwłaszcza przy moim dziecku ;)