To już półtora roku, od kiedy nasz syn nie chodzi do szkoły. Często prosicie mnie, żebym opowiedziała więcej o naszej przygodzie z Edukacją Domową i dała Wam jakieś wskazówki. Od czego zacząć i czy warto? Z premedytacją wstrzymywałam się z tym wpisem, do momentu, kiedy w ręku będziemy mieli świadectwo ukończenia czwartej klasy. Taki namacalny dowód, i podsumowanie tego, że daliśmy radę. I oto jestem!

A raczej jesteśmy, bo ta czwarta klasa sama się nie przepracowała, a egzaminy same nie zdały. W przypadku Edukacji Domowej, to praca całej rodziny. I to podstawa jaką musicie wiedzieć. Jeżeli myślicie, że zabierzecie dziecko ze szkoły, zostawicie w pokoju z książkami i ono samo się wszystkiego nauczy, to owszem bywają takie ekstramalnie zdolne przypadki. Ale na taki scenariusz nie ma się co nastawiać, bo można się delikatnie rozczarować. Ale może zacznijmy od początku.

Dlaczego zdecydowaliśmy się na Edukację Domową?

Oboje z Alvarem jesteśmy przeciwnikami szkoły systemowej w obecnym kształcie. Szkoła bardzo często skupia się na wyszukiwaniu niedoskonałości i piętnowaniu ich, żeby naprawić dziecko. Zamiast skupić się na mocnych stronach i wzmacnianiu ich. Na udawadnianiu czego dziecko nie umie, zamiast pokazaniu ile już potrafi i jak wiele nauczyło się do tej pory. Na wpajaniu zasad, które nie zawsze idą w zgodzie z naszymi przekonaniami. Na dopasowywaniu do innych i wtłaczaniu dzieci w konkretne wyznaczone ramy. Na tłamszeniu i wyciszaniu indywidualności, talentów i pasji. Na uczeniu regułek i pod klucz, zamiast na rozwoju kreatywności. Co skutkuje u dzieci frustracją, strachem, niechęcią do nauki, koszmarami mocnymi, lękami i wieloma zaburzeniami, które odbija się na nich w późniejszym życiu.

I zanim podniesiecie głos, że wcale nie, że nie zawsze, że to nie jest reguła i bywa inaczej. To ja się z Wami zgadzam! Bywają instytucje na mapie edukacji, które są bardzo przyjazne dzieciom i ich rodzicom. Zdarzają się nauczyciele z pasją, cierpliwością, misją, podejściem do dzieci. Niestety nie w naszym zasięgu. Ja jestem człowiek dialog. Rozmowa, chęć zrozumienia drugiego człowieka, ale przede wszystkim zrozumienia dziecka, wspieranie go w rozwoju i stawianie dobra dziecka to dla mnie priorytet. Niestety nie zawsze i nie wszędzie się tak da. A ja mam też swoje granice i nie zamierzam kopać się z koniem i udowadniać za wszelką cenę swoich racji.

Od zawsze interesowałam się szkołą Montessori i Edukacją Domową, podobały mi się te idee, które maksymalnie wspierają rozwój dziecka i jego indywidualności. Spróbowaliśmy różnych rozwiązań zanim podjęliśmy ostateczną decyzję. Ale w pewnym momencie naszego życia, taka decyzja wydawały się najbardziej rozsądnym rozwiązaniem.
I z perspektywy czasu, mogę powiedzieć, że to była słuszna decyzja, którą niepotrzebnie odwlekaliśmy. 


Nie będę ukrywała, że przed przejściem na Edukację Domową, powstrzymywały nas klasyczne stereotypy.

O tym, że nie mamy kompetencji do nauki swojego dziecka. Ale już do jego wychowywania i ponoszenia odpowiedzialności za jego zachowanie, kiedy jest w placówce-już tak. Że nasze dziecko nie poradzi sobie w przyszłości, nie odnajdzie się na rynku pracy, bo szkoła uczy kompetencji społecznych i podporządkowania w grupie. Że gorzej się będzie rozwijał i odstawał od rówieśników jeśli chodzi o wiedzę. I wisienka na torcie- że dziecko na ED jest odizolowane od rówieśników, i nie będzie miało kolegów oraz nie będzie potrafiło nawiązywać zdrowych relacji. Jakby poza szkołą i pracą ludzie nigdzie, z nikim się nie spotkali. I z poza szkoły i pracy nie mieli znajomych.

Po półtorej roku na Edukacji Domowej, mogę już Wam powiedzieć, że to TYLKO stereotypy, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Z własnego doświadczenia, jak i rozmów z wieloma dziećmi i ich rodzicami z Edukacji Domowej, mogę powiedzieć, że dzieciaki po przejściu na ED rozwijają się o wiele lepiej. Ale przede wszystkim są szczęśliwsze, bardziej otwarte, uśmiechnięte i mniej zestresowane. O wiele łatwiej nawiązują relacje z rówieśnikami i nie tylko! A to dlatego, że nie mają uprzedzeń, że ktoś będzie je oceniał. Bo na Edukacji Domowej uczymy, że oceny się nie liczą, że są pobieżne i często nieadekwatne do faktycznego stanu rzeczy. Więc nie należy się nimi przejmować, robić swoje i być sobą.

I ja rozumiem, jeżeli wydaje Wam się że jest inaczej. Jeżeli to nie dla Was i nie widzicie w takim sposobie nauki dla siebie i swojej rodziny możliwości. Ten tekst, nie ma Was namawiać ani przekonywać, a jedynie opowiedzieć nasze doświadczenia i rozwiać ewentualne wątpliwości.


Co trzeba zrobić żeby przejść na ED?


Na chwilę obecną sytuacja wydaje się bardzo prosta, bo do września 2021(tutaj musicie się upewnić), wystarczy złożyć podanie do wybranej placówki o możliwość realizowania w niej Edukacji Domowej. Dyrektor zazwyczaj wydaje decyzję z dnia na dzień. I jest to formalność (pod warunkiem, że szkoła jest przyjazna ED, w innych bywa różnie). Po otrzymaniu oficjalnej decyzji jesteście na ED! Nie musicie przenosić dukumentacji ze starej szkoły. W zasadzie nie musicie nawet poprzedniej szkoły informować o przeniesieniu dziecka. Dyrektor nowej szkoły, sam wysyła odpowiedni dokument do poprzedniej palcówki. Moment wydanie zgody w nowej szkole-jest momentem “przejęcia” przez tą szkołę waszego dziecka do nowej placówki.


Natomiast, sytuacja jest ciągle płynna, ze względu na obecne obostrzenia. Kiedy my przechodziliśmy na ED, półtorej roku temu, musieliśmy mieć dodatkowo opinie z Publicznej Poradni Psychologiczno Pedagogicznej. Nie było ważne, czy opinia będzie pozytywna, czy negatywna. Liczył się papier i odbębnienie procedury w Państwowej Poradni. Nam wtedy, ze względu na naszą sytuację(końcówka ciąży, problemy w szkole) przyśpieszono termin. I udało nam się to załatwić w dwa miesiące, zahaczając po drodze przerwę Świąteczną i Noworoczną. Ale normalny czas oczekiwania, na spotkania i wydanie decyzji- to było pół roku. Przez obostrzenia i pandemię, ten czas się wydłużył, dlatego zniesiono czasowo konieczność posiadania opinii. To cały czas się zmienia, dlatego musicie dopytać jak jest obecnie, kiedy będziecie chcieli przejść na ED. My taką opinię mamy już wydaną do końca szkoły podstawowej, więc w razie powrotu tej procedury, nie musimy jej powtarzać. Gdybyśmy jednak chcieli kontynuować ED w liceum, a dokument znów był potrzebny-w liceum trzeba będzie odnowić procedurę z poradnią. Ale na chwilę obecną o tym nie myślimy.


Jaką szkołę wybrać?


To jedna z najważniejszych decyzji przy przejściu na Edukację Domową. Teoretycznie, możecie starać się o realizację obowiązku szkolnego poza szkołą, przy swojej placówce, do której Wasze dziecko uczęszczało do tej pory. W praktyce nie polecam. Większości szkół systemowych, nie ma doświadczenia w podobnych przypadkach. Dyrekcja lubi utrudniać, zniechęcać, bo taki uczeń jest problematyczny. Trzeba zorganizować dla takiego dziecka egzaminy i zaangażować do tego nauczycieli. Do tego, nauczyciele powinni być do dyspozycji ucznia i w razie potrzeby służyć konsultacjami. A to dodatkowy czas poświęcony przez pracowników. No i najważniejsze. Podejście nauczycieli do dzieci w czasie egzaminów. Oczywiście znów- nie generalizuje. Wiem, że bywa różnie. Natomiast inaczej będzie egzaminował nauczyciel ze szkoły systemowej bez doświadczenia z dziećmi w ED. Inaczej nauczyciele, którzy wiele lat praktykują nauczanie Domowe. To jest zupełnie inna atmosfera, i w szkole przyjaznej ED Wasze dzieci w ogóle nie odczują, że są na egzaminie. Mój Maks był tak wyluzowany, że aż sama nie wierzyłam jak bardzo może zmienić się dziecko, kiedy podejdzie się do niego z empatią. 

Jest wiele grup na FB ogólnych jaki lokalnych na temat takiego nauczania. Śmiało możecie poczytać doświadczenia innych rodziców i na pewno znajdziecie placówkę przyjazną Edukacji Domowej w waszej okolicy. A jeśli nie, nic straconego!

Od tego roku, nie ma obowiązku rejonizacji! Co oznacza, że Wasze dziecko może być zapisane do dowolnej placówki w całej Polsce. My właśnie przenieśliśmy się do Szkoły w Chmurze. To taka warszawska placówka, w  której można realizować Edukację Domową poprzez platformę online. Mamy dostęp do platformy, materiały i ćwiczenia do realizacji podstawy programowej na platformie. Można też zamówić papierowe podręczniki jako dodatek. A egzaminy odbywają się on-line więc odległość nie jest problemem. Chyba że ktoś bardzo chcę face to face, to ustalane są indywidualnie. Tak czy owak, na chwilę obecną znalezienie szkoły przyjaznej ED w Polsce, naprawdę nie jest problemem. A biorąc pod uwagę, że konsultacje z nauczycielami możecie odbywać teraz także online, a w szkole pojawić się na egzamin-odległość naprawdę nie ma znaczenia. Nasza dotychczasowa placówka była oddalona od nas ponad 40 km.


Czy Edukacja Domowa jest płatna?


Absolutnie nie. Chociaż być może są jakieś prywatne placówki, które jakieś opłaty pobierają. Ja się z czymś takim nie spotkałam. Edukacja w Polsce według prawa jest darmowa.

A co jeśli nie mam kompetencji, żeby uczyć swoje dziecko?

Skończyłeś/aś podstawówkę? Potrafisz czytać, pisać i liczyć? To masz kompetencje. Ciekawe, że do wychowywania własnego dziecka nikt nie wymaga specjalnych kompetencji. Ale jak powiesz, że myślisz o Edukacji Domowej, każdy pyta czy masz do tego kompetencje. Nie musisz być nauczycielem ani pedagogiem. Twoje dziecko w podstawówce nie będzie uczyło się fizyki kwantowej, a podstaw, które sami wszyscy przecież wiele lat temu przerabialiśmy. Czego nie pamiętasz, a Twoje dziecko nie rozumie-w każdej chwili możesz sobie przypomnieć i doczytać. Jeżeli macie problem z zagadnieniami, zawsze są możliwe konsultacje z nauczycielami, są korepetycje a YT jest teraz pełen nauczycieli, którzy prowadzą ciekawe kanały z każdego przedmiotu, przerabiając podstawę progamową w kreatywny i ciekawy sposób. Ba! Sama wciągnęłam się w jeden kanał historyczny! Nigdy nie interesowałam się tak historią, ja ucząc się z Maksem do powtórek.


Czy na ED przysługują podręczniki?


Tak. Uczeń w ED jest takim samym, pełnoprawnym uczniem jak ten, który uczy się stacjonarnie w szkole systemowej. Nauka i podręczniki są darmowe. Natomiast niekoniecznie musicie ich potrzebować i chcieć z nich korzystać. Ponieważ…i tutaj następny punkt.


Jak wygląda nauka na ED, kto uczy się z dzieckiem i czy ktoś to sprawdza i kontroluje?


Otóż wszystko zależy od Was, Waszego dziecka, trybu życia, zorganizowania i planu na naukę. Każde dziecko jest inne i inaczej lubi się uczyć i inaczej będzie przyswajało wiedzę. Z jednym trzeba siedzieć, pilnować. Inne potrafi się uczyć samo. A jeszcze innemu wystarczy czasem coś podpowiedzieć, pokazać, poprawić czy pomóc. Tutaj nie ma jednej recepty. Możecie uczyć się systematycznie codziennie, albo zrobić wakajki w środku roku. I nikt nie będzie Wam mówił, że to dobrze albo źle, nikt nie będzie sprawdzał ani kontrolował. Sami musicie znaleźć swój system.

My bardzo długo kombinowaliśmy. Maks był bardzo zniechęcony do nauki i długo trzeba było go gonić i pilnować. U nas sprawdza się poranna nauka i plan dnia do zrealizowania. Zazwyczaj do południa, zamykamy książki i Maks ma wolne. Nie ma dodatkowych sprawdzianów, odpytywania, kartkówek. Realizujemy materiał dnia i to wystarczy. Czy uczyliśmy się codziennie? Nie. Myślę że do grudnia, to było jedno wielkie bimbanie. Coś tam niby czytał, coś się uczył, ale ja tego nie sprawdzałam. Bo mieliśmy remont i malucha który zaczynał chodzić. Od stycznia/lutego zaczęłam pilnować systematyczności. A przed egzaminami, jakiś tydzień wcześniej, robiliśmy intensywne powtórki i to wystarczyło, żeby sobie całkiem dobrze poradził.

Tak na dobrą sprawę, wystarczy poświęcić dwa miesiące na przedmiot. I jeżeli dogadacie się ze szkołą, możecie zdawać egzaminy partiami w trakcie roku. I chyba taki system jest najlepszy. Bo nie trzeba cisnąć powtórek ze wszystkich przedmiotów. Na przykład wrzesień/październik uczycie się historii i biologii, i w listopadzie zdajecie. I tak po kolei. A przez cały rok dodatkowo polski, matma i język, bo to jednak jest najwięcej materiału i trzeba systematycznie ćwiczyć.

No właśnie co z językiem?


No co Wam dużo będę mówić, nie jesteśmy z Alvarem wybitnymi lingwistami. Dogadamy się, zrozumiemy, ale żeby uczyć własne dziecko angielskiego to nie ma opcji! To była moja największa obawa jeśli chodzi o ED. Ja jestem humanistką, Alvaro umysłem ścisłym, więc do klasy piątej na luzaka jesteśmy w stanie pomóc Maksowi. Jeśli chodzi o angielski, to od początku wiedzieliśmy że musimy zainwestować w dodatkowe lekcje. Nie tylko dlatego, żeby zdał egzamin. Ale też dlatego, że zdajemy sobie sprawę, że to jedyny przedmiot, który NA PEWNO przyda mu się w życiu.

Maks po dwóch i pół roku nauki angielskiego w szkole systemowej, z angielskiego nie umiał nic. I trochę mnie to przerażało. Bo przechodząc na ED musieliśmy zacząć od podstaw. Rozważaliśmy szkołę językową w mieście. Ale po pierwsze my chcieliśmy dołączyć w trakcie roku (na ED przeszliśmy w styczniu) więc nie było miejsc. Po drugie dochodził problem z czasem i kosztem dojazdów, bo jednak mieszkamy sporo za miastem, a nasze życie toczy się na wsi. I wtedy przypomniałam sobie o angielskim on-line, poprzez platformę Novakid!

Wydawało mi się to być świetnym rozwiązaniem dla nas. Indywidualne lekcje, bez wychodzenia z domu, tracenia czasu i pieniędzy na dodatkowe dojazdy, co ułatwia totalnie organizacje życia. Bo taką lekcję, to właściwie możecie przeprowadzić absolutnie wszędzie! Na wyjeździe, w samochodzie, czy na wakacjach. potrzebujecie tylko internetu i laptopa albo tablet. Nie raz zabieraliśmy z osobą komputer, albo Maks robił lekcję w podróży. 

Trochę mnie te lekcje przerażały, bo w Novakid nauczyciele mówią TYLKO po angielsku( co jest najlepszą metodą nauki angielskiego!). A jak już wspomniałam, jak zaczynaliśmy Maks ni w ząb nic nie mówił i pewnie niewiele rozumiał. Ale lekcje prowadzone są w interaktywnej klasie, gdzie nauczyciel przez całą lekcje angażuje dziecko do rożnych gier, zabaw i rozmów. I poprzez zabawę dziecko uczy się języka. A gdyby pojawiał się jakiś problem, jest możliwość pisania w okienku czatu, który tłumaczy z angielskiego na polski i odwrotnie.

Maks kilka pierwszych lekcji realizował pod naszym okiem, bo jednak bardzo się denerwował. Później już czuł się pewniej i nas nie potrzebował. Przy mniejszych dzieciach(w Novakid mogą uczyć się dzieci już od 4 do 12 roku) fajnie jak będziecie obok,  żeby w razie problemów wspomóc dziecko. Natomiast dzieciaki, które potrafią czytać i pisać świetnie poradzą sobie same. A i myślę, że i bez tej umiejętności się obejdzie. Bo nauczyciele to świetni animatorzy, potrafią pokazywać na migi, obrazkami, piosenkami, tłumaczyć rysunkami czy na milion innych sposobów. Podczas lekcji dziecko zbiera odznaki za każde zadanie, co motywuje je do pracy i zaangażowania. A przed każdą lekcją macie do wykonania kilka kilkuminutowych ćwiczeń, które przypomną Waszemu dziecku ostatnią lekcję i pomogą płynniej przejść do następnej.

Co jest super, to że lekcje trwają tylko 25 minut. Dziecko nie zdąży się ani znudzić ani zmęczyć. To optymalny czas na taką indywidualną lekcję poprzez zabawę. U nas wystarczyły dwie lekcje tygodniowo i bez żadnej dodatkowej nauki, Maks zdał roczny egzamin z angielskiego na mocną czwórkę! A przypominam, zaczynaliśmy od zera. Zaskoczyło mnie to bardzo i poprosiłam o rozmowę z Panią egzaminującą Maksa. Bo o ile w tamtym roku, Maks jeszcze poza Novakid ćwiczył z podręcznikami do angielskiego w klasie trzeciej. O tyle w tym roku, w klasie czwartej postawiliśmy tylko na Novakid. I miałam wielkie obawy, czy to wystarczy, Że to jednak bardziej zabawa, że może za mało nauki, czy taka nauka będzie nieefektywna. Okazuje się, że moje obawy były zupełnie niepotrzebne, a nauka w Novakid jest skuteczna i efektywna!

Koszt lekcji jest zależny od kilku czynników (jakiego lektora wybierzecie) i ile lekcji wykupicie. Ale ceny zaczynają się już od 26 zł za lekcję. 


Czy Wasze dziecko sobie poradzi, czy mu się spodoba i będzie chciało brać udział w takich lekcjach? Ja nie mam wątpliwości! Natomiast możecie umówić się na darmową pierwszą próbną lekcję! Zobaczycie jak taka lekcja wygląda i czy dacie sobie radę. I dopiero wtedy podejmiecie decyzję. Nie macie nic do stracenia, a jestem przekonana że możecie tylko zyskać tak jak my. Na pierwszą lekcję zapiszecie się za darmo i możecie umówić się TUTAJ(link) ale ja wiem że Wam się spodoba i będziecie chcieli kontynuować lekcje z Novakid. Zwłaszcza, że angielski jest bardzo ważny w życiu naszych dzieci, my nie zawsze mamy czas na dowożenie na dodatkowe lekcje, a zupełnie nie wiemy jak będzie wyglądała rzeczywistość i nasze życie od września, kiedy dzieciaki wrócą do szkoły. W Novakid, lekcje są zawsze pewne. Dlatego mam dla Was rabat!

Na hasło HANNA42392 dostaniecie aż 60 zł zniżki na pierwszy pakiet lekcji.

Lekcje możecie ustalać indywidualnie, o rożnych godzinach zarówno rano, w południe jak i wieczorem. Na tygodniu i w weekendy. Co tydzień o tej samej porze, albo w dowolnych godzinach. Możecie też zrezygnować z lekcji i umówić na inny dzień, kiedy coś Wam wypadnie. I ta elastyczność i możliwości dopasowania do każdej  sytuacji, w Novakid jest bardzo fajna.

Po każdej lekcji dostajecie feedback od nauczyciela. Co Wasze dziecko się dzisiaj nauczyło, jak sobie poradziło i nad czym powinno popracować. Lekcje są też nagrywane. Możecie sobie później odtworzyć każdą lekcje i przypomnieć materiał z dzieckiem, albo po prostu sprawdzić jak sobie radzi.

My jesteśmy bardzo zadowoleni z efektów nauki Maksa w Novakid. Teoretycznie został nam ostatni rok, bo Maks w tym roku kończy jedenaście lat. Ale mam cichą nadzieję, że Novakid stworzy możliwość nauki dla starszych dzieci. Bo Maks też nie wyobraża sobie innych lekcji angielskiego. Ma swojego ulubionego nauczyciela, z którym sobie często żartują i te lekcje są dla niego bardziej formą rozrywki niż nauki. Dlatego bardzo Wam polecam przynajmniej umówić się na lekcje próbną i sprawdzić czy Waszym dzieciom też się spodoba. Niczego nie tracicie, a tylko możecie zyskać!


Ile czasu dziennie należy poświęcić na naukę na Edukacji Domowej?


To znowu zależy od dziecka. Na Edukacji nie macie ścisłego planu nauki. Powinniście zrealizować podstawę programową, ale w jakim tempie i w jaki sposób to zrobicie, zależy tylko i wyłącznie od Was. Jak już wspomniałam, my nie uczyliśmy się cały rok, w dni szkolne jak inne dzieci chodzące do szkoły. Staraliśmy się dopasowywać tryb dnia na bieżąco do swoich potrzeb. Ale kiedy od stycznia/lutego zaczęliśmy bardziej regularną naukę, wystarczyło nam maksymalnie dwie godziny dziennie na naukę. Pod warunkiem, że Maks miał werwę do pracy i nie kombinował jak klasyczny student, odkładając naukę na później. Dodatkowo, dwa razy w tygodniu były lekcje angielskiego z Novakid. I codziennie, albo co drugi dzień- pół godziny czytania lektury. Ale na Edukacji Domowej fajne jest to, że Wy i Wasze dzieci możecie chorować bez konieczności nadrabiania zaległości. Dzieci mogą mieć słabszy dzień, nie mieć humoru na naukę, czy możecie wyjechać w dowolnej chwili. A zaległości nie będą się piętrzyć.


Jak wyglądają egzaminy?

W trzeciej klasie, podczas naszych pierwszych egzaminów trafiliśmy na pandemię. Egzaminy odbywały się więc on-line. Egzaminy są w formie pisemnej i ustnej. W tym roku, sesja egzaminacyjna odbyła się w czerwcu w normalnej stacjonarnej formie. Były to testy, zadania z poszczególnych przedmiotów, a później forma ustnej odpowiedzi, uzupełniająca cały egzamin. Z informatyki dostaliśmy wcześniej do zrobienia projekt, a na egzaminie Maks miał pokazać jak zrobił kilka z poszczególnych zadań. Cała sesja przebiegała w bardzo przyjaznej atmosferze, stres był naprawdę minimalny. Wszyscy ciągle powtarzali, żeby nie traktować tego jak egzaminy a sprawdzenie swojej wiedzy. 

My wszystkie egzaminy zdawaliśmy w czerwcu. Natomiast były dzieciaki, które kilka przedmiotów zaliczały już w grudniu. To oczywiście wszystko zależy od indywidualnych ustaleń ze szkołą, ale w tych przyjaznych Edukacji Domowej jest to możliwe. Zobaczymy jak uda nam się w tym roku, ale chcieliśmy też kilka przedmiotów zaliczyć wcześniej, żeby nie zostawiać wszystkiego na sam koniec. Mniej powtórek to jednak mniej stresu. No i w tym roku, ze względu na to, że przenieśliśmy się do szkoły w Chmurze, której siedziba jest w Warszawie-egzaminy będziemy zdawać online. Jak to będzie wyglądało, czy taka forma nauki i egzaminów się u nas sprawdzi, będę dawała Wam na bieżąco znać.


Co w razie kiedy dziecko nie zda, czy wraca do szkoły systemowej i normalnej nauki?


To bardzo sporadyczne przypadki. Podczas naszych sesji, wszystkie dzieci z którymi się spotykaliśmy zdały egzaminy. Oczywiście jest coś takiego jak sesja poprawkowa i dodatkowe egzaminy. A w ostateczności, dziecko zostaje kolejny rok w tej samej klasie. Procedury wyglądają tak, że szkoła musi cofnąć zgodę na Edukację Domową i dziecko wraca do swojej szkoły rejonowej. Natomiast tego samego dnia składacie podanie na Edukację Domową i dziecko może pozostać na ED, jeżeli dyrekcja wyrazi zgodę. Nie słyszałam o takim przypadku, nas to nie dotyczyło. Ale taką informacje uzyskałam od naszej Pani dyrektor, kiedy zadałam jej podobne pytanie przenosząc Maksa na Edukację Domową.


Jak widzicie, nie taki diabeł straszny. Kiedy ja zastanawiałam się nad Edukacją Domową, osłuchałam się o takiej formie nauki strasznych stereotypów i negatywnych opinii, które tylko zniechęcały. Dlatego też długo odkładaliśmy tą decyzję. Co ciekawe, wszystko co usłyszałam na ten temat, wyszło od osób, które z Edukacją Domową nie miały nigdy do czynienia. Były to więc ich obawy, domysły i opinie które powielali i wysyłali dalej w świat. A z rzeczywistością nie miały nic wspólnego.

Nie powiem Wam, że Edukacja Domowa jest dla każdego, bo to byłoby wielkie uproszczenie. Edukacja Domowa jest dla ludzi z otwartym umysłem i szukających SWOJEJ drogi dla siebie, swoich dzieci i całej rodziny. Takich, którzy nie zamykają się w ramach i stereotypach, potrafią być elastyczni i nie potrzebują życia pod linijkę. Chcą rozwijać w dzieciach kreatywność, stawiają na ich samorozwój i pielęgnowanie zdrowia psychicznego.


I przede wszystkim, dla rodziców, którzy chcą i mogą poświęcić swoim dzieciom więcej czasu. Bo nie będę Was oszukiwała, że dziecko na Edukacji Domowej będzie uczyło się same. Dzieci zawsze będą nas potrzebowały. Po prostu jedne mniej inne więcej. Maks na początku pracował tylko z nami, ale kiedy się odszkolnił, czyli przeszedł okres odzwyczajenia od nawyków szkolnych i przekonania że MUSI się uczyć dla kogoś, i pod czyjeś dyktando i ocenę, a nie dla siebie. Wtedy zaczął się uczyć więcej sam, a nas potrzebował tylko w trudniejszych tematach. W tym roku powinno być łatwiej, bo Szkoła w Chmurze i praca na platformie on-line, pozwoli nam na bardziej zorganizowaną i usystematyzowaną naukę(do tej pory preferowaliśmy pracę z podręcznikiem, temat za tematem), a nasze półtoraroczne doświadczenie w ED powinno nam już  pozwolić pracować mniej a skuteczniej.


A co będzie dalej? Tego jeszcze nie wiemy. Na chwilę obecną nie planujemy nauki naszych dzieci w szkołach systemowych. Ale też nie wybiegamy zbyt daleko w przyszłość. Nasz styl życia, już nie raz pokazał nam, że nie ma sensu nic planować na dłuższą metę. A taki system edukacji jest idealny dla nas i pozwala na większą swobodę i elastyczność w każdej chwili. Nie jesteśmy uwiązani, możemy podejmować spontaniczne decyzje w każdej chwili. Dlatego póki co, plan jest taki, żeby starać się sobie ułatwiać maksymalnie życie i nie dokładać zobowiązań w postaci szkoły.


Ciekawa jestem jakie jest Wasze podejście do szkoły systemowej, co o niej myślicie i jak po tym tekście postrzegacie Edukację Domową, a jak widzieliście ją do tej pory. Piszcie śmiało, chętnie podyskutuję z Wami w tym temacie i odpowiem na ewentualne pytania.

WPIS POWSTAŁ PRZY WSPÓŁPRACY Z MARKĄ NOVAKID