Jakiś czas temu, dostałam propozycję “miłego spędzenia” czasu z pewnym małżeństwem. Sama, bądź z mężem. Nie jestem pruderyjna, ale to zupełnie nie moje klimaty. Na początku się śmiałam, że chyba nie jest ze mną tak źle, skoro dostaję takie propozycje. A później zaczęłam temat rozkładać na czynniki pierwsze. I zagłębiać się w schematy i procesy decyzyjne, jakie muszą zajść w związku, żeby para zdecydowała się na taki układ.


Zaczęło się od żartów na moim Instastories. Ale później już poszło! Zaczęły do mnie pisać dziewczyny, opowiadając różne odczucia odnośnie tego tematu. W większości były one stereotypowe.

” Nie dzielę się obiadem, swoim facetem tym bardziej bym się nie podzieliłam!”

Z podzieleniem się obiadem nie mam problemu, ale sama przyznaję, że kiedy dostałam propozycję trójkąta-ani przez chwilę nie pomyślałam, a może…Ani przez sekundę nie drgnęła mi powieka, kiedy czytałam tą wiadomość, żeby może zastawić się, czy ewentualnie rozważyć tą propozycję. Od razu założyłam, że coś takiego nie wchodzi w grę. Nie zrozumcie mnie źle. Ja absolutnie nie mam problemu z takimi układami.

Wszystko jest dla ludzi, pod warunkiem zgody wszystkich uczestników i jeśli  nikt nie ucierpi.

Ja po prostu wiem, że to nie jest czarno białe i tak proste, jakby się mogło wydawać. Że znajdujesz chętną osobę, albo parę, spotykacie się, a po spotkaniu zapominacie o sprawie. To znaczy, po rozmowie z bohaterką tego tekstu wiem, że takie może być. Natomiast ja jestem za bardzo skomplikowana i zwyczajnie, nie chciałabym sobie bardziej komplikować życia.

Rozmowy z dziewczynami, ich opinie, obawy i stereotypowe myślenie, sprawiło, że chciałam dowiedzieć się więcej. Chciałam poznać odpowiedzi, na te wszystkie nurtujące nas  pytania. Bo w teorii to wszyscy jesteśmy mądrzy, a jak to jest, tak naprawdę być w takim związku?

Czy kobieta ma obsesyjne myśli, co robi jej facet, kiedy nie ma go z nią? Bo skoro ma zielone światło  na eksperymenty, to dlaczego nie miałby pójść o krok dalej? Czy ona nie jest zazdrosna, patrząc co jej facet robi z inną kobietą, albo jak znajduje się osoby do takich spotkań? Co z chorobami przenoszonymi drogą płciową? Czy ona nie ma kompleksów i czuje się w takim układzie pewnie? Czego brakuje w ich związku, że szukają tak mocnej adrenaliny i przygody?

Mam to szczęście, że udało mi się zebrać wokół siebie pokaźną społeczność ,bardzo fajnych ale także skrajnie różnych od siebie kobiet. Więc kiedy temat w moich wiadomościach rozpalał się do czerwoności, wiedziałam już że chcę porozmawiać z dziewczyną, która jest w takim związku. I która powie mi jak to faktycznie wygląda. Jeszcze tego samego dnia, zgłosiła się do mnie Klaudia.

Wiem, że ten tekst przeczyta wiele kobiet, które będą oburzone takim stylem życia. Bo myślę, że mogę śmiało to stylem życia nazwać. Czy rozumiem to oburzenie? Trochę tak. Natomiast wiem, że wynika ono z kilku czynników. Kwestii tego jak zostaliśmy wychowani i jakie ” wartości” zostały nam wpojone. Czy w naszym domu nauczono nas o seksie rozmawiać, i czy w ogóle umieliśmy rozmawiać na jakiekolwiek tematy, bo jednak zamiatano wszystko pod dywan, a z tematów trudnych robiono taboo. 

Zaczynając rozmowę z moją bohaterką, byłam przekonana też, że zgoda na takie układy w związku, to kwestia poczucia pewności siebie i własnej wartości, braku kompleksów i totalnego zaufania dla siebie i partnera. Jednak w trakcie tej rozmowy, zrozumiałam, że zaufanie jest bardzo ważne i kluczowe, ale cała reszta nie ma znaczenia. Bo absolutnie wszystkie mierzymy się z jakimiś kompleksami. I jak świat długi i szeroki, to się nigdy chyba nie zmieni. Zawsze znajdziemy w sobie coś, co będziemy chciały w sobie zmienić. Zawsze do kogoś będziemy się porównywać. I zawsze będziemy miały jakieś kompleksy.

Ale w seksie chodzi o coś więcej. I jakby dla każdego to COŚ więcej, będzie oznaczało coś zupełnie innego. Dla nas będzie to uczucie i jakieś cielesne połączenie dwóch osób, które sprawia, że czujemy się ze sobą jeszcze bliżej. Dla kogoś innego to więcej, to będzie przekraczanie granic(własnych granic doznań, adrenaliny czy zachwytu nad ludzkim ciałem), których społeczeństwo nie chce uznać, bo wydają im się zbyt…no właśnie, zbyt jakie?

Drążąc ten temat, doszłam do wniosku, że tu nie chodzi o to, czy takie układy są przekraczaniem jakichś norm społecznych. Bo to bzdura. Takie układy są przekraczaniem naszych OSOBISTYCH norm i wychodzeniem poza strefę komfortu. To, że my czegoś byśmy nie zrobili. Wcale nie oznacza, że to jest złe!

I tak jest w tym przypadku. Bo tak jak wspomniałam już wyżej. Dopóki jest zgoda wszystkich uczestników, i nikt w tym układzie nie cierpi-to nie mamy prawa tego oceniać.

Kiedy zgłosiła się do mnie Klaudia, napisała:

-Chętnie odpowiem na Twoje pytania. Przerobiliśmy z partnerem 2+1 i 2+2

Po wielu rozmować z dziewczynami w wiadomościach, pierwsze pytanie jakie mi się nasunęło, było dość intuicyjne i tendencyjne:

-Wow! I nadal jesteście razem?

-Tak, oczywiście. Mamy swoje dzieci. Małżeństwem jesteśmy od dziesięciu lat, a razem od piętnastu.

I zanim przejdziemy do dalszej części rozmowy z Klaudią, musze wytłumaczyć Wam, skąd moje pierwsze pytanie i lekkie niedowierzanie. Otóż, kiedy rozmawiałam z dziewczynami na ten temat, wszystkie zgodnie pisały mi, że nigdy nie zgodziłyby się na takie eksperymenty ze swoim partnerem. Bo to zostaje w głowie. I bałyby się, że prędzej czy później to się na nich zemści i zniszczy ich związek. Czyli, okazuje się, że największym problemem z trójkątem w łóżku-nie jest sam fakt, że dziewczyny nie chcą dzielić się swoim facetem(rozmawiałam na ten temat z kilkoma facetami, którzy jak najbardziej nie widzą przeszkód w trójkątach z dwoma kobietami, ale już jedna kobieta i dwóch facetów nie wchodzi w grę. Dlatego w tekście skupiam się na kobietach) z inną kobietą. Wręcz przeciwnie, w większości, pomijając radykalne przypadki, nawet rozważały taką możliwość, i chciałyby spróbować jak to jest, mają taką fantazję. Powstrzymuje je strach przed dalszymi konsekwencjami takich eksperymentów. Mówiąc wprost-boją się, że to prędzej czy później odbije się negatywnie na ich związku i go rozbije. Co ciekawe, faceci, z którymi rozmawiałam, mają podobne obawy! Wychodzi na to, że o zabawach w trójkąty i kwadraty, fantazjuje więcej ludzi, niż nam się wydaje. Decydują się jednak nieliczni, ze względu na wiele obaw, w tym największą o rozbicie swojego związku.

Kiedy to się zaczęło? Od początku Waszego związku początku mieliście takie preferencje i fantazje? Kto pierwszy zaproponował taki układ ?

-Jakieś 4 lata temu jak wyprowadziliśmy się od teściowej. Oboje mamy dość duże libido. Lubimy zabawki, urozmaicenia itp. Wyszło na spontanie, że może byśmy tak kiedyś z kimś jeszcze. Dużo przegadanych godzin i przeczytanych artykułów, wypisane za i przeciw.

-Czyli totalnie razem mieliście takie fantazje-super! Zdecydowanie łatwiej Wam to przyszło, jakby poukładać sobie w głowie. No właśnie za i przeciw- ktoś miał wątpliwości?

-Obaw było co nie miara. Od tego, że któreś z nas wymięknie w trakcie, że któremuś z nas bardziej się spodoba z tamtą inną osobą. Oboje mieliśmy sporo wątpliwości. Szukaliśmy informacji jak i kogo wybrać. Czym się kierować. Nie było łatwo. Obydwoje zdecydowaliśmy że do 2+1 wybieramy kobietę.

-Było tak jak oczekiwaliście? W sensie czy nie było rozczarowania?

-Nam się udało, było naprawdę fajnie.

-Jak wybraliście TĄ kobietę, to był ktoś zupełnie Wam obcy?

-A to jest ciekawa historia. Moja dobra koleżanka-singielka przy alkoholu zapytała się czy całowałam się kiedyś z kobietą. Powiedziałam że nie. Mój mąż stwierdził, że jak chcemy to możemy teraz spróbować. Ale nie zdecydowałyśmy się wtedy. Zaczęliśmy rozmawiać w trójkę o tym. I tak wyszło, że ona by chciała spróbować. A jak my też chcemy to ona woli z kimś kogo zna.

-To ciekawe. Zawsze wydawało mi się, że do takich przygód, jednak wybiera się kogoś zupełnie obcego.

-Też taki mieliśmy zamiar.

-Wiesz, bo zawsze jest ryzyko, że nadal będziecie się widywać, między dwójką z was zaiskrzy…Jak wyglądają wasze relacje z tą kobietą teraz?

-Widujemy się, praktycznie raz na 2/3 miesiące. Utrzymujemy kontakt. Żeby było też klarowne, to na tym spotkaniu nic się nie wydarzyło. Przede wszystkim postanowiliśmy porozmawiać na trzeźwo. To było dla mnie bardzo ważne. To nie był taki nieprzemyślany spontan. Naprawdę dużo czasu zajęło nam żeby podjąć decyzję.

-Czyli jednorazowa zabawa i więcej do tematu z tą znajomą nie wróciliście?

-Dopóki nie znalazła partnera spotkaliśmy się na seks 4 razy. Taką podstawową zasadę którą przyjęliśmy,, to taka że ta 3 osoba jest dodatkiem. I większość uwagi skupiamy na sobie. Oczywiście ustaliliśmy granice nie do przekroczenia przez nas i przez nią.

-No właśnie! Zasady. Jak się ustala zasady podczas takich przygód? Macie jakieś hasło bezpieczeństwa?

-Jako że dorośli jesteśmy i to nie fikcja literacka, ustalone zasady i granice wystarczyły. Ustalone było czego ona nie lubi i czego nie chcemy żeby ona robiła. Nie wiem czy chcesz żebym pisała dosłownie. A no i najważniejsze wszyscy troje zrobiliśmy badania!

-Pewnie! Nawet nie wiesz jakie poruszenie wywołał ten temat i jak ludzie są ciekawi, co ludzi do tego popycha i jak później wygląda ich życie.

-To z zasad było np. że ona nie akceptuje seksu analnego, w sumie niczego związanego z seksem analnym i żadnego wiązania. A ponieważ wiedziała, że my to lubimy, więc od razu zaznaczyła co i jak. Mimo badań oczywiście dodatkowo się zabezpieczyliśmy i nie było “minetek”. Nie uważam, że coś nas do tego popchnęło. Nasza decyzja była wspólna i przemyślana, w związku z tym, że naprawdę lubimy różne eksperymenty w łóżku. Ale pierwszy raz był taki trochę nieporadny na początku. To nie wygląda jak trójkąty w filmach porno

-A jak było z czworokątem? To była znajoma czy obca para? Jak to wyglądało?

-To była obca para, ale polecona przez mojego znajomego, który z partnerką są swingersami od kilku lat. Może to niektórych dziwić, ale takich ludzi, którzy są otwarci na takie przygody jest naprawdę sporo. Tylko to często zostaje między nimi. Tak jak nie wszystkie kobiety przyznają się do tego. że lubią jak partner w trakcie seksu je zwiąże lub “przydusi”.

-Tak, zgadzam się. Widzę po rozmowach, że kobiety są bardzo zamknięte. Ale wiem też, że to wynika z wychowania, kompleksów, braku poczucia własnej wartości i… poczucia bezpieczeństwa. Jak jest z tym u Ciebie? Masz kompleksy?

-Niestety od roku leczę się na tarczycę i przez leki mocno przytyłam. Zawiesiliśmy więc spotkania z innymi. Jeśli chodzi kompleksy wtedy oczywiście że miałam. Dwie ciąże i dwie cesarki zrobiły swoje. Długo karmiłam piersią. Więc piersi też nie takie jakbym chciała żeby były. Ale fajna bielizna potrafi zakryć co trzeba i uwydatnić co chcemy. Po prostu trzeba korzystać z tego, co dodaje nam pewności siebie.

-Wow, podziwiam że mimo swoich kompleksów się zdecydowałaś. Nie czułaś się nigdy gorsza od tej drugiej? Nie miałaś momentu zawahania?

-Oczywiście że miałam takie momenty- “ja pierdole, co ty robisz kobieto…A z drugiej strony- “przecież nikogo nie krzywdzę, a to całkiem przyjemnie doświadczenie”. Czy czułam się gorsza? Nie. Tego nie czułam. Trochę zaniepokojona jak ona odbierze moją nagość i jak ja odbiorę jej nagość i jak mój mąż zareaguje, czy nie zwieje.

-Myślisz o tym, zastanawiasz się na co dzień? Dziewczyny mają takie przekonanie, że to zostaje jak jakaś zadra w głowie, sercu. Że pojawiają się obsesyjne myśli. Na przykład czy nie boisz, się że mąż będzie cię zdradzał na boku?

-Rozmawialiśmy o tym nie raz. Doszliśmy do wniosku, że jeśli chciałby to zrobić to i tak by to zrobił. Niezależnie od trójkąta czy nie. Ufamy sobie nawzajem, chociaż zawsze są wątpliwości. Zaproponowaliśmy sobie, że po tym pierwszym trójkącie przegadamy wszystko i tak zrobiliśmy. Czy chcemy więcej, czy to doświadczenie wystarczy. Wiesz, to jest fajna adrenalina. Nam się podobało. I szczerze mówiąc ostatnio wraca znów ten temat. Ale mąż decyzję pozostawił mi.

-A ja to jest z wami na co dzień. W sensie, mówicie o tym otwarcie, rozmawiacie ze znajomymi? Czy raczej nie poruszacie takich tematów ze znajomymi?

-Z niektórymi rozmawialiśmy, rozmawiamy. Pytali zazwyczaj zaciekawieni. Ale rozmawialiśmy zazwyczaj z tymi, z którymi wiedzieliśmy, że nie mają problemów z rozmawianiem o seksie. Wiesz, to nie tak, że przy drinku ze znajomymi nagle wypalasz “a bo nie wiem czy wiecie, ale bzykamy czasem się z taką fajną parką”. Zazwyczaj wychodziło to jakoś w trakcie rozmowy, kiedy ktoś jasno dał sygnał, że taki temat go interesuje. A wbrew pozorom sporo osób jest tematem zaciekawione.

-Nie czujesz się zazdrosna, widząc że twojego męża podnieca inna kobieta?

-Ze swojego doświadczenia i przeżyć mogę powiedzieć, że przy pierwszym razie we trójkę, mąż nie “odbył pełnego stosunku” z tą drugą kobietą. Niektórym na bank ciężko będzie zrozumieć, że kobietę, zdeklarowaną uczuciowo jako hetero, pieszczoty drugiej kobiety mogą podniecać. Ale tak jest w moim przypadku. I nawet się zastawiałam czy nie jestem biseksualna. Ale nie, zdecydowanie kocham mężczyznę. Zapytałam potem męża co go najbardziej podniecało. Wiesz co odpowiedział? To jak ja reagowałam na pieszczoty. I mój kontakt wzrokowy z nim. Czuł że jest ważny i nie skupiam się na sobie.

-Czyli to nie jest z facetami tak, jak wyobrażają sobie w większości kobiety! Wychodzą z nas stereotypy. Wygląda na to, że jeżeli oboje wiecie czego chcecie, oboje tego chcecie, ufacie sobie- to może być fajne doświadczenie bez konsekwencji dla związku. Znasz może jakieś pary z podobnymi doświadczeniami, które nie przetrwały takiej próby?

-Oczywiście że moze być bez konsekwencji. Ale trzeba mieć też na względzie to. że może być różnie. Jesteśmy tylko ludźmi. Ufajmy sobie nawzajem tak mocno jak ufamy samym sobie. Znam takie pary, na szczęście tylko z opowieści. Ten mój znajomy, który nas poznał z parą, również jest nadal w tym samym związku co był. Kiedyś, naprawdę nie pamiętam gdzie, przeczytałam, że ludzie z natury podobno nie są poligamistami.
Monogamia w pewnym sensie została narzucona przez systemy, żeby uporządkować społeczeństwo. Musiałabyś zagłębić temat.

Jak nie raz rozmawiamy z mężem o tym wszystkim, to dochodzimy do wniosku, że z czasu poświęconego na ten temat, 15 procent to działanie a 85 nasze rozmowy. I wbrew pozorom niesamowicie te doświadczenia wzmocniły nas, nasz związek i nasze życie erotyczne. Przede wszystkim w kwestii świadomości tego jak dużo przyjemności można z czerpać z seksu.

-Faktycznie tak dużo czasu poświęcacie w życiu codziennym na te rozmowy, często do tego wracacie

-Nie, nie w ten sposób. Chodzi mi o to, że ogólnie biorąc pod uwagę ten temat w naszym życiu, to procentowo tak się rozłożyły rozmowy o tym w stosunku do samego działania.

-Macie jakiś klucz, preferencje wyboru osoby? Kobiet? Mężczyzn? Czy wystarczy wam chęć trzeciej osoby?

-Nasza sytuacja jest o tyle zawężona, że mieliśmy do trójkąta tą jedną dziewczynę. A do czworokąta poleconą parę. Nie szukaliśmy już innych.

-Czyli jakby spotykacie się kilkukrotnie z tymi samymi osobami?

-To nie jest też tak, że ludzie się spotykają co tydzień na seks w trójkącie czy czworokącie. W naszym przypadku to było kilka razy na przestrzeni 3 lat. Zapewne są pary które robią to częściej, zmieniają te dodatkowe osoby. My czuliśmy się bezpiecznie w takich układach.

Dodam może jeszcze, że one(te spotkania) się nie zazębiały.

-A jak wyglądają takie spotkania? Jakaś kolacja, wino, dobry film-taka randka, czy od razu przechodzicie do rzeczy?

-Z Zosią znaliśmy się wcześniej. Więc po prostu siedliśmy, przy jakimś kabarecie, trochę wina wypiliśmy. Mąż zaproponował, że może w końcu zrealizujemy ten pomysł z całowaniem. No i poszło. Powoli bo powoli ale poszło. A z parą to pierwsze spotkanie było takie normalne, żeby się poznać. Oni byli bardziej doświadczeni. Jak wychodzili to zapytali czy się spotkamy jeszcze.

-A jak to wyglądało w czworokącie? Wszyscy byliście w jednym pokoju?

-Za pierwszym razem bardziej się obserwowaliśmy. Nie zamienialiśmy się partnerami. Wzajemnego dotyku , pocałunków. Ogólnie były trzy spotkania w czwórkę. Wszystkie były razem w jednym pomieszczeniu. Takie były nasze ustalenia. W sumie zdaliśmy się na ich doświadczenie. Ustaliliśmy też że jeśli ktokolwiek z nas , ja albo mąż chcemy przestać to po prostu mamy to powiedzieć.

-Rozumiem, że on był z nią, a ty z nim? 

-Tak, tak też było.

-Mówiłaś że teraz macie przerwę, ale pomału wracacie do tematu. A rozmawialiście kiedykolwiek o tym, że kiedyś przestanie Was to kręcić ( albo jedno z was) i przestaniecie się spotykać z innymi? Tak definitywnie?

-Tak. Jeśli którekolwiek z nas podejmie decyzję, że już nie chce spotykać się z innymi, druga osoba to uszanuje. Myślę, że ta obecna przerwa nawet jest dobrą próbą. Każde z nas liczy się z tym, że psychika jest podatna na różne bodźce. I tak jak mam nadzieję, że mój mąż uszanuje moją decyzję, jeśli taką podejmę. Tak i mam nadzieję, że nic nie zmieni to w naszym związku. No i oczywiście obydwoje mamy nadzieje że po takiej decyzji któregokolwiek z nas żadne z nas nie będzie szukało wrażeń gdzie indziej.
Ale tak, jesteśmy świadomi że życie pisze różne scenariusze.

-Czy i ewentualnie czego brakuje Wam w Waszym związku, w życiu, że szukacie tego u innych i z innymi?

-No przyznam, że to naprawdę ciekawe pytanie. W pewnym sensie wygrała chyba ciekawość czegoś nowego. Biorąc pod uwagę, że po prostu lubiliśmy wcześniej trochę poszaleć, poeksperymentować w seksie. Wszystko się tak złożyło, że coś nowego było jakby następstwem naszych dotychczasowych “szaleństw”.

Niczego nam nie brakuje na wzajem. Seks we dwoje jest bardzo satysfakcjonujący dla nas. Potrafimy nadal się czymś na wzajem zaskoczyć. Naprawdę się nie nudzimy w łóżku .Przyznam Ci szczerze, że trochę się obawiam komentarzy pod tekstem jak go napiszesz. I wiem, że żadne słowa wyjaśnienia, czy podsumowania, tych “bezczelnym” nie powstrzymają od obrażania i wyzywania (ostrzegam, będę banować bez mrugnięcia okiem!). Przeraża mnie w trochę zacofanie w tematach seksu w społeczeństwie. Kobiety nieszczęśliwe, bo mąż chce za często, mężczyźni narzekający, że ich kobieta wiecznie…nie chce i nie ma siły. Ale w większości po prostu o tym nie rozmawiają wspólnie.

-Masz rację, dlatego chcę rozmawiać i pisać na takie tematy. Żeby je normalizować. W większości domów, temat seksu to nadal wielkie taboo.

-Ja na szczęście mam wspaniałą mamę z którą mogłam pogadać o wszystkim.

-Widzisz i to wiele zmienia. Naprawdę. Relacje z rodzicami mają bardzo duży wpływ na całe nasze życie. Wbrew pozorom na naszą seksualność również.

-Moja mama nauczyła mnie że trzeba rozmawiać. Godzinami trwały nasze rozmowy o wszystkim i niczym. A najlepsze jest to że mojego męża też moja mama nauczyła rozmawiać.

Chciałabym w sumie jeszcze dodać do tego wszystkiego, żeby jakakolwiek ze stron związku, wbrew sobie nie godziła się na trójkąty i inne podobne przygody, wbrew sobie, tylko dlatego, żeby zadowolić swojego marzącego o tym partnera/-ke.

-Tak, to bardzo ważne. Ostatnie pytanie. Wasze dzieci- czy nie boicie się, że się kiedyś dowiedzą, albo że ktoś gdzieś jakoś im powie, albo że to wypłynie szerzej i będą z tego powodu szykanowane?

-Gdzieś tam przechodziły nam takie myśli przez głowę, że to może się “wydać”. Ale staramy się na maxa pilnować naszej prywatności. Nigdy na przykład żadnych zdjęć nie robiliśmy. Grono osób które wiedzą (bez szczegółów żadnych) jest naprawdę zaufane. To są tak naprawdę tylko 4 cztery osoby. Które też mają swoje tajemnic, o których wiemy my i też nie mogą wypłynąć. Taka transakcja wiązana trochę.

-Dziękuję Ci za zaufanie i rozmowę.

Zastanawiałam się jak zgrabnie zakończyć ten tekst. Bo poza tym, że wszystko jest dla ludzi, nie musi wyglądać perwersyjnie, albo jak w filmach porno. Że ważne jest zaufanie, poczucie bezpieczeństwa, zabezpieczenie i pewność, że wchodzicie w taki układ bo sami naprawdę tego pragniecie i chcecie,. A nie dla kogoś i wbrew sobie. To przyszła mi do głowy taka myśl.

Wiele ludzi o tym marzy, fantazjuje i jest ciekawa jak to jest. Niewielu się jednak do tego przyznaje. W obawie przed oceną głównie. Niewiele ludzi, także zdecyduje się na podobne przygody, w obawie przed konsekwencjami. Głównie bojąc się, że chwila zabawy będzie kosztowała ich utratę najbliższej osoby. Praca nad tym tekstem, utrwaliła we mnie takie przekonanie, że może niekoniecznie warto ryzykować, będąc w szczęśliwym związku. Bo ryzyko jest zbyt wielkie. I że, takie przygody są idealne dla singli! Bo Ci nie mają nic do stracenia. Problem polega na tym, że mało jest singli, którzy są świadomi swojej seksualności i ukrytych pragnień. Zazwyczaj poznanie siebie, poznanie swojego ciała i fantazji trwa latami. W tym czasie, często zdążą wejść w stałe związki, założyć rodziny. i powraca temat zbyt dużego ryzyka.

Nie mam dla nikogo dobrej rady. Może poza tą, że warto rozmawiać. Dbać o siebie i nie robić niczego wbrew sobie. To wcale nie oznacza, że jesteście jacyś gorsi, czy mniej przebojowi. To po prostu znaczy, że dbacie o swoje zdrowie psychiczne. Bo jeśli, coś można powiedzieć o ludziach lubiących podobne przygody, to to, że są naprawdę silni psychicznie…

Imiona bohaterów w tekście zostały zmienione.