Jeszcze do niedawna do prezentów podchodziła po macoszemu. Jakkolwiek to brzmi, to zawsze miałam problem z prezentami dla osób, które teoretycznie znam, a którym prezenty kupowałam już dziesiątki razy. I to nie jest kwestia tego, że nie lubię obdarowywać ludzi. Wręcz przeciwnie!

Wolę dawać prezenty, dawać komuś radość, widzieć uśmiech na twarzy tej osoby i naturalne szczęście, jaki wywołuje każdy mój drobiazg czy upominek, niż prezenty dostawać. Ja chyba zwyczajnie nie umiem prezentów otrzymywać, bo zawsze czuję się zobowiązana. I nie, że żałuję żeby temu komuś coś kupić, ale zwyczajnie pojawia się odwieczny problem, co to takiego mogłoby być. Jeżeli to jest jakaś bliska osoba, której marzenia znacie i jesteście w stanie spełnić, to jeszcze pół biedy. Problem pojawia się, kiedy musimy sięgnąć po prezenty tak zwane grzecznościowe i z braku lepszego pomysłu kupujemy…cokolwiek.

Podobnie jest też z tymi najbliższymi osobami, którym wielokrotnie już kupowałam prezent i zwyczajnie wyczerpałam limit pomysłów. Wtedy znowu załącza się algorytm prezenty użytkowe, ale w miarę swych możliwości najbardziej przyjemne czyli…kosmetyki!

Kosmetyki są rozwiązaniem teoretycznie idealnym na każdą okazję. I ja jeszcze do niedawna kupowałam ich całą masę. Zresztą, tak naprawdę sama dostaje je przy każdej okazji. I właśnie dlatego, niedawno uświadomiłam sobie bardzo istotną rzecz. Mianowicie, kosmetyki są fajnym prezentem, ale pod jednym warunkiem. Że są dopasowane do naszego ciała, rodzaju skóry, cery, wieku. O tym niestety, bardzo, często zapominamy kupując kosmetyki dla bliskich na szybko, na ostatnią chwilę, na wariata.

Ja z doświadczenia wiem jak to się kończy . Grzecznościowy uśmiech, serdeczne przyjęcie prezentu a później…szpyrnięcie w kąt, bo przecież kosmetyki z zasady mają przynosić korzyści, a nie szkodzić naszej skórze.  I dobrze, kiedy w swoim otoczeniu znajdę kogoś, komu mogę nietrafiony prezent oddać, bo smutno mi kiedy wyrzucam coś co dostałam, nie mogłam używać, a kiedy kończy się termin.

Tak naprawdę świadomość tego, że nie powinno się robić takich prezentów mam od momentu, kiedy nagle, przy okazji rozmowy z dermatologiem, okazało się, że moja cera nie jest przetłuszczona a raczej odwodniona i przesuszona. To wtedy zaczęłam większaą uwagę skupiać na kosmetykach jakich używam i…jakie dostaję. Kiedyś, jak leci wykorzystywałam każdy krem, bo szkoda. Dzisiaj szkoda mi mojej cery.

To dlatego większą uwagę zaczęłam też przykładać do kosmetyków, które nadal uważam za idealny, miły prezent. Zwłaszcza dla kobiet. Bo pokażcie mi kobietę, która nie lubi o siebie dbać?! Pokażcie mi kobietę, która nie lubi tego momentu, kiedy po ciężkim dniu, bierze relaksującą kąpiel, a po niej nawilża ciało pachnącymi balsamami, a w twarz wklepuje ulubiony krem, który sprawia, że jej cera jest zrelaksowana? No właśnie. A im więcej mam lat, tym bardziej wiem, jak ważne są kosmetyki odpowiednio dobrane do wieku.

I to dlatego właśnie, kiedy niedawno zaczęłam myśleć nad kolejnymi prezentami dla kobiet w mojej rodzinie, w tym, nad prezentem urodzinowym mojej mamy, pomyślałam, że tym razem poszukam czegoś co będzie dobrane nie tylko do jej wieku, ale coś odrobinę luksusowego. Tak właśnie trafiłam na markę Christian Laurent, która powstała przy kooperacji laboratoriów w Polsce i we Francji.

Infuzyjny krem przeciwzmarszczkowy Christian Laurent jest przeznaczony dla kobiet 55+. Skóra kobiet w tym wieku, staje się bardziej sucha, delikatna jak kartka papieru, wiotka i pojawiają się na niej plamy i przebarwienia, nie wspominając już o zmarszczkach które są nieuniknioną oznaką czasu. Następują procesy które utrudniają detoksykację skóry. I tutaj pojawia się innowacja marki i kremu infuzyjnego, który poprzez swoje działanie naśladuje naturalne procesy przenikania przez skórę i powoduje, że dochodzi do korneo-fuzji, in-fuzji, , dyfuzji i endofuzji. Wiem, skomplikowane. Ale w skrócie chodzi o to, że…krem wnika w każdą warstwę skóry i działa także od wewnątrz powodując znaczną poprawę jej jakości.

INFUZYJNY KREM PRZECIWZMARSZCZKOWY ODBUDOWUJĄCY GĘSTOŚĆ SKÓRY 55+GLOBALNE LIPO-WYPEŁNIENIE ZMARSZCZEK to przełomowa formuła kremu z AKTYWNĄ GENISTEINĄ, która wpływa na poprawę integralności i funkcjonalności skóry poprzez syntezę kolagenu dzięki czemu zapewnia odczuwalną poprawę jędrności skóry oraz przywrócenie wyrazistego owalu twarzy Ceramidy uzupełniają niedobory NNKT w cemencie międzykomórkowym, a kompleks ROYAL CAVIAR™ bogaty w argininę oraz witaminy A, C, B3 skutecznie redukuje widoczne oznaki starzenia – głębokie zmarszczki, poprawia koloryt skóry oraz ukrwienie skóry.

Muszę przyznać, że technologia i innowacja to jedno, ale przyjemność z aplikacji i zapach to zupełnie inna historia. Krem jest delikatny, aksamitny wręcz. Przyjemnie się rozprowadza, nie jest ciężki ani tłusty i pozostawia na skórze przyjemne uczucie świeżości. Pamiętam te wszystkie ciężkie kremy, które stosowała do tej pory moja mama. Czasem, kiedy śpię u niej, a zapomnę swoich kosmetyków maznę czymś, co ma w swojej szafce twarz, po czym mam wrażenie, jakby mi ktoś na twarz nałożył ciężką maskę. Moja mama, na szczęście też zauważyła różnicę w zmianie kremu na Infuzyjny krem od Christian Laurent. Aplikacja kremu jest o wiele przyjemniejsza a delikatny, niemdlący, przyjemny zapach tylko umila ten zabieg.

Kremy Christian Laurent przeznaczone są wprawdzie dla kobiet dojrzałych-czyli takich, których skóra dotknięta jest już znakiem czasu, ze zmarszczkami i obniżoną elastycznością. Ale na szczęście, w swojej ofercie marka ma całą serię kosmetyków do kompleksowej pielęgnacji, przeznaczonej dla każdej kobiety niezależnie od wieku! Muszę przyznać że Rozświetlający balsam Brązujący, który ma minimalne drobinki brokatu skradł moje serce. Pięknie pachnie, fajnie się wchłania i nie pozostawia na skórze plam. Idealnie sprawdzi się na wszelkie nocne bale i imprezy.

Warty uwagi jest też Mineralny Podkład Matujący. Do tej pory, ze względu na moją bardzo wymagającą cerę stosowałam  cięższych podkładów, które były w stanie zakryć niedoskonałości mojej skóry, ale niestety zatykały pory i jeszcze bardziej przetłuszczały moją cerę. Podkład Ch.Laurent jest bardzo lekki, ma łatwa aplikację i przyjemny zapach a dodatkowo dobrze się go rozprowadza.

Ale,wracając do prezentów. Wreszcie mam prezent, który wreszcie idealnie się sprawdzi dla mamy, teściowej czy babci. Będę spokojniejsza, że praktyczny prezent, który im podaruję będzie faktycznie praktyczny i wreszcie będę miała pewność, że używany. Będzie przyjemny a do tego zadbam o skórę bliskich mi kobiet.

Jeżeli tak jak ja, lubicie świadomie dbać o bliskie Wam osoby musicie wiedzieć, że marka Christian Laurent ma ograniczoną dystrybucję i znajdziecie je tylko w wybranych sklepach Rossman. Listę sklepów znajdziecie tutaj: Punkty Sprzedaży Christian Laurent

Wpis powstał we współpracy z marką Christian Laurent.