Jak bardzo absurdalne jest określenie „kobieta siedzi w domu”, wie tylko ten, kto takie siedzenie w domu przeżył na własnej skórze. Nie ma to z siedzeniem nic wspólnego. Ot, taki paradoks zawodowej abstynencji. Teoretycznie nie pracujesz, a praktycznie…
W tyłkach się tym matkom poprzewracało! Siedzą w domach całe dnie, do roboty chodzić nie muszą, a narzekają jakie to nie są zmęczone. Wraca jaśnie Pan z roboty, a tu obiad albo zimny niepodgrzany, albo jeszcze w ogóle nie ugotowany, burdel na chacie jakby ktoś włam jakiś zrobił, dzieciaki nieogarnięte, a kobieta ledwo żywą udaje. Ale że jak to?
Wielkie zdziwienie facetów, kiedy słyszą narzekania swoich kobiet na zmęczenie, brak sił, czasu dla siebie, doprowadzają mnie do agresji. Zwłaszcza, kiedy w domu są dzieci. To przecież takie proste. Ogarnąć każdego dnia milion obowiązków równocześnie zajmując się dziećmi. Wystarczy odrobina organizacji, samokontroli i wszystko gra i chodzi jak w zegarku. Dobre mi sobie!
Przy dzieciach mili Panowie, to nic nie chodzi jak w zegarku. Zajmowanie się domem i dziećmi to jedna wielka improwizacja. Jedna wielka teoria chaosu, gdzie ktoś kiedyś jakąś teorię miał, a kiedy pojawiły się dzieci, to dzieci zostały a wszelkie teorie zniknęły.
To nie jest tak, że my sobie wymówek szukamy. Próbowaliście kiedyś myć zęby równocześnie jedząc czekoladę? Nie? No to spróbujcie, bo tak właśnie wygląda macierzyństwo. Tak właśnie wygląda każdy dzień matki. Dzień świstaka.
Budzisz się każdego dnia i wiesz jak to będzie wyglądało. Niby jest plan, niby wiesz że do zrobienia jest obiad, ze dwa prania. Jakieś prasowanie by się przydało, odkurzysz, kurze powycierasz, zrobisz jakąś segregacje zabawek. Będzie spacer z dzieckiem, a po drodze jakieś zakupy. Ale przy dziecku planować możesz wizyty u lekarza, menu i zakupy na następny dzień, ale nie to jak ten dzień będzie wyglądał.
Bo przy dziecku to ten dzień zależy od wielu czynników. Od tego czy brzuszek nie boli i humor dobry, od tego czy dziecko zajmie się tego dnia tylko rysowaniem czy rozpierdzieli wszystkie zabawki jakie znajdzie w zasięgu ręki. Od tego, czy zdążysz te zabawki, po raz czwarty uprzątnąć przed powrotem męża do domu, i czy nie potkniesz się o nie, biegnąc do przypalającej się zupy, łamiąc mały paluch u nogi. Od tego czy zdążysz cokolwiek ugotować kiedy dziecko będzie miało drzemke, czy też tej drzemki nie będzie bo akurat tego dnia będzie przestymulowane emocjami.
Każdego dnia przy dziecku, siadasz w pewnym momencie na kanapie utyrana jak wół, noszeniem, przenoszeniem, zbieraniem, przekładaniem, przytulaniem, sprzątaniem, gotowaniem, spacerowaniem, bo cały dzień coś robiłaś, a dom wygląda właśnie tak jak zastaje go mąż. Jakbyś nie robiła kompletnie nic.
I ja Wam powiem drogie Panie jak wytłumaczyć to Waszym facetom. Jak raz na zawsze przekonać go, że Ty serio bardzo byś chciała poleżeć cały dzień na kanapie, z nogami w górze, pod czystym, nieupapranym czekoladą kocykiem, popijając ciepłą kawę, oglądając ulubione seriale. Mając czas na pomalowanie paznokci, które wołają o pomstę do nieba. Jest tylko jedna metoda, żeby on zobaczył jak naprawdę wygląda Twój dzień. Żeby zrozumiał, że Twoje życie wcale nie jest takie proste, wygodne i zwyczajnie leniwe. Żeby odechciało mu się tych kiepskich docinek- że on to by się chętnie z Tobą zamienił i w domu posiedział.
Zostaw go na dzień, dwa, lub trzy. Wyjedź, znajdź pracę, symuluj chorobę, odwiedź przyjaciółkę, która wyjechała na drugi koniec świata, albo zwyczajnie urządź domowy strajk. Zrzuć na niego wszelkie obowiązki, nie rób w domu kompletnie nic. Niech na własnej skórze przekona się jak to jest fajnie w domu siedzieć, i jak to siedzenie nie ma prawa nas męczyć. Jak to jest, kiedy sprzątasz cały dzień, a kiedy skończysz, tam gdzie zaczęłaś znowu jest armagedon. Jak to jest, kiedy masz do zrobienia milion rzeczy, a nie jesteś w stanie sama skorzystać z toalety bo ciągle u nogi wisi Ci dziecko. Jak to jest kiedy w planie jest sprzątanie, podczas drzemki dziecka, a dziecko drzemki odmawia. Zrób to co on myśli, że robisz cały dzień. Nie rób kompletnie nic.
I rzecz najważniejsza, koniecznie mu wtedy ponarzekaj. Że brudno i syf, że chaos i zero organizacji. Że tak dłużej być nie może i czym on taki utyrany. Że to i tamto przydałoby się zrobić,i kiedy ten obiad będzie. A później się połóż na kanapie, otwórz sobie win, włącz dobry film i czekaj. Czekaj aż do niego dotrze, co każda matka robi przez cały dzień.
\
Comments
Magdalena B-P
18/03/2017
Miałam kiedyś męża który uważał że obowiązki domowe i zajmowanie się dziećmi to babska sprawa. Dziś nie ma on ani żony ani praw do dzieci. Mój aktualny mąż potrafi być i ojcem, i mężem,i kurem domowym – robi zakupy, pierze, gotuje, wozi dzieci po lekarzach, zajęciach dodatkowych, pomaga im sprzątać u królika, a raczej robimy to razem na zmiany. Oboje pracujemy ciężko fizycznie, dzieci są w szkole po 9 godzin (w Belgii dzieci od 2,5 roku do 18 siedzą w szkole od 8 do 15.30, a wiekszosc maluchów na świetlicy do 17) i też dzielnie tam pracują, zaś po lekcjach starsze muszą odrobić lekcje, w weekendy zajęcia dodatkowe (w tym kraju to obowiązek praktycznie). Nikt z nas cholera jasna nie biadoli, no może czasem w nocy gdy ręce cierpną z przesilenia, ale po takim zachrzanie super jest w niedzielę pojechać razem na zwiedzanie, na plażę albo pójść do restaueacji na dobry obiad i deser. Wtedy docenia się na prawdę czas wolny i swoje szczęście z posiadania cudownej rodziny, pracy i ogólnie życia. Co to za rodzina w której jeden oskarża drugiego o lenistwo, zarzuca drugiemu gorszość bezwartościowość, bo ty siedzisz w domu toś gówno wart, a ty pracujesz to gówno wiesz o prawdziwych obowiązkach. Każdy ma jakiś wybór. Jak wybierze bycie matką, kurą domową (decyzja o małżeństwie i posiadaniu dzieci) to chyba wie z czym to się wiąże? To piękna sprawa, można się cieszyć byciem z dziećmi przez większość dnia, można ułożyć swój dzień wedle własnej fanaberii, można pracować we własnym domu, nie trzeba dojeżdżać, stać w korkach, pedałować po 30km dziennie jak ja, nie trzeba moknąć na przystankach i wąchać potu współpasażerów a autobusie, można ugotować co się chce a nie tylko dania w 5 minut, można jeść cały dzień, palić papierosy (jak ktoś pali), ale można też pójść do roboty, oddać dzieci na wychowanie państwu, nauczyć się jeść, pić i sikać według schematu jak ja to robię, bo mi pasuje właśnie taki styl życia na pełnych obrotach, bo jako kura domowa umierałam z nudów mimo trójki dzieci i wielkiego domu z ogrodem do ogarniania. To zawsze jest wybór taki lub inny. Zawsze można pójść do pracy,przeprowadzić, wyemigrować, rozwieść się albo zwyczajnie nauczyć się cieszyć życiem, mieć w dupie opinie innych i żyć swoim życiem po swojemu i nie płakać że ktoś coś powiedział bo on ma swoje życie do przeżycia, swoje ideały i poglądy.
Sylwia Marcinek
12/09/2017
Mieszkam w Belgii (Flandria) od 7 lat, mam troje dzieci – zajęcia dodatkowe praktycznie obowiązkiem? Przesadza pani :) Chyba, że w Walonii albo Brukseli
Magdalena B-P
13/09/2017
Mieszkam we Flandrii. Mówiąc „obowiązek” nie miałam na myśli bynajmniej nakazu prawnego, ale oczekiwania społeczne. W klasach moich nastocórek nie ma dziewczyny, która nie chodziła by na zajęcia dodatkowe, co więcej koniecznie musi to być taniec lub/i instrument. Nie tańczy lub nie grasz, tudzież nie uprawiasz sportu w jakimś klubie – jesteś traktowany jak nie całkiem normalny. Tak samo jak nosisz wiecznie legginsy zamiast – jak „normalni ludzie” – jeansy czy kiecę. Moje chodziły do akademii rysunku to reszta panien patrzyła na nie jak na jakieś kosmitki, no bo „JAKTO nie grasz na żadnym instrumencie?”. Nota bene jedno z pierwszych pytań podczas zapisów – „na czym gra pani córka?”. Podejrzewam że w dużych miastach mogą na to nie zwracać uwagi, bo tam jakie tylko narody świata w szkołach, czyli najdziwniejsze obyczaje, a u nas w liceum nie ma zbyt wielu obcokrajowców.
Katarzyna Kachel
17/03/2017
Moj syn (wtedy jeszcze 4 latek) okazal sie inteligentniejszy niz cala zgraja tych madrych facetow. Kiedys przyjechal wujek ktorego ja nie widzialam 20lat, i zapytal mnie i siostre – a Wy dziewczyny co robicie, pracujecie? – moj syn bez chwili namyslu, nie dopuszczajac nikogo do glosu stanowczo wypowiedzial – Moja mama pracuje w domu. Duma moja!
Faceta trzeba sobie wychować-największa bzdura jaką słyszałam! – Szalonooka.pl
24/01/2017
[…] dopóki sami nie będą zmuszeni przejąc naszych obowiązków(o czym sama pisałam TUTAJ ), w tle pojawia się jakaś zrzęda, potwora czy inna złośliwa baba i wygłasza swe […]
Ania
17/01/2017
ja próbowałam robić, tzw nic, ale z tego mi później jeszcze więcej roboty wychodziło …. no i oczywiście narzekania , kiedy ja zwrócę z pracy bo przecież w nic nie można zrobić….. już nie mówiąc o tym że do tego wszystkiego na studiowanie mi się zebrało …. :) \ni tak co jakiś czas próbuje robić tzw nic, bo po prostu ile można, ale oni maja baaaardzo krótka pamięć …. niestety
Prawdziwy mężczyzna wspiera swoją kobietę a nie podcina jej skrzydła! – Szalonooka.pl
16/01/2017
[…] Lifestyle Babskie filmy które warto obejrzeć – aż 100 tytułów! Read more Lifestyle Bo jak kobieta w domu, to tylko leży i pachnie, a reszta się […]
Marina Abramava
11/01/2017
Dzieci co prawda jeszcze nie mam, ale ich tak czasu ciągle brak. Jeżeli jest dzień wolny to zawsze jest coś do zrobienia: zakupy, obiad, pranie, sprzątanie ich tak w kółko, nie mówiąc już o innych sprawach do załatwienia? znaleźć w tym chaosie odrobinę czadu dla siebie na odpoczynek graniczy z cudem? oj, przydaloby sie, żeby faceci faktycznie zamienili sie z nami miejscami ich na własnej skórze odczułi jak to być matką, żoną, kochanką i panią domu w jednym? Pozdrawiam\nmarusitestowanie.blogspot.com
Anna Niezgódka
10/01/2017
Ja tak już nie raz zrobiłam że nie robiłam nic, potrafiłam tydzień palcem nie ruszyć, że już nie było w czym pić i czym jeść ? na jakiś czas dotarło, ale żeby nie zapomniał to trzeba tak co jakiś czas nic nie robić. Kiedyś nie pracowałam, teraz będzie rok jak pracuję i zmuszam męża do pomocy nie ma zmiłuj, w końcu 2 dzieci to nie relaks tylko bitwa