Pierwsze dni jesieni mamy za sobą. Pogoda nie rozpieszcza nas zbytnio, jednak jak przystało na tę porę roku zbieramy plony letnich upraw. Mi osobiście jesień kojarzy się z jabłkami, gruszkami, orzechami i dynią.
To pewnie przez fakt, że co roku o tejże porze, jestem obdarowywana zewsząd, tymi właśnie owocami. Muszę jednak przyznać, że fanką dyni nigdy nie byłam. Dość ciężko szło wszystkim przekonanie mnie, że zabawa z dynią, może być zwyczajnie smaczna. Pierwsze nieśmiałe próby oswojenia się z pomarańczową główką podjęłam w tamtym roku. Jednak skończyło się na przecierowych sokach i niezbyt trafionej zupie. W tym roku jednak postanowiłam pójść o krok dalej i spróbować swoich sił z ciastem. I to był strzał w dziesiątkę! W poszukiwaniu przepisu na idealne ciasto dyniowe, przejrzałam dziesiątki stron w internecie, jednak finalnie stworzyłam swój autorski- chociaż bardzo podobny do wszystkich napotkanych.
- 2 szklanki mąki
- 2 szklanki miąższu z dyni (mielonego na pure albo tartego na wiórka)
- 3/4 szklanki oleju
- cukier wanilinowy- albo prawdziwy waniliowy
- 1 łyżeczka sody oczyszczonej
- 3 jaja
- 3/4 szklanki cukru
- 5 łyżeczek cynamonu
- tabliczka mlecznej czekolady z orzechami
- pół łyżeczki imbiru