…usłyszałam dawno temu. Patrzyłam wtedy na trzydziestolatków i zastanawiałam się, jak to możliwe? Podobno całe życie przewraca się do góry nogami w okolicach trzydziestki. Patrzyłam i nie dowierzałam, bo żaden ze znanych mi trzydziestolatków, nie wyglądał mi na kogoś, komu nagle zawirował świat. Dzisiaj wiem, że patrzyłam nie tam gdzie trzeba.
Szukałam zmarszczek, szukałam nowych zmartwień i powodów, żeby się przestać czuć młodo. Bo to już ten wiek podobno, gdzie pewnych rzeczy zwyczajnie nie wypada. Im bliżej byłam trzydziestki, tym więcej zaczynałam snuć planów. Zrobiłam długą listę „to do”. Rzeczy, które muszę odfajkować, zanim wkroczę w stateczny wiek i być może nie będzie mi już dane ich zasmakować.
Dokładnie rok temu postanowiłam, że ten ostatni rok życia z dwójką na przedzie, przeznaczę na realizację planów. Było ich kilka. Chciałam przebiec półmaraton. To jedno z największych „marzeń”, które wtedy miałam. To było takie marzenie w stylu bardzo ambitnych. Że ja nie dam rady?! Nie dałam. Po półtorej miesiącu przygotowań, okazało się, że wzięłam się za bary z marzeniem, które nie jest dla mnie i nigdy nie będzie. Po kolejnym pół roku, uświadomiłam sobie, że to nie było moje marzenie. Kolejny raz chciałam udowodnić coś sobie. A jeszcze bardziej innym. Kolejny raz chciałam utrzeć nosa wszystkim dookoła udowadniając coś na siłę. Kolejny raz chciałam, żeby ktoś był ze mnie dumny.
Przez trzydzieści lat swojego życia, bardzo tego łaknęłam. Bardzo chciałam, żeby ktoś był ze mnie dumny. Nie wierzyłam w siebie, swoje możliwości tak bardzo, że nie byłam w stanie zauważyć, że nie ma to najmniejszego znaczenia. Miałam klapki na oczach tak długo, że zapominałam, co tak naprawdę się w życiu liczy. I kto.
Zapomniałam o tym, że to, co dla kogoś będzie niczym, dla mnie będzie wszystkim!
Nie wiem jak to się stało. Pewnego dnia, zwyczajnie uświadomiłam sobie jaką szczęściarą jestem i co osiągnęłam. A osiągnęłam wiele. Bardzo wiele. Mam cudownego męża, który kocha mnie i wspiera na każdym kroku. Który czyta mi w myślach i zanim zawaham się na głos, motywuje do dalszych działań. Który jest ze mnie dumny! Mam świetnego syna. Bardzo wrażliwego i uczuciowego. Mądrego i kochanego. Tworzymy razem szczęśliwą rodzinę o której zawsze marzyłam. I stworzyłam ją. To jest mój sukces. To jest moja duma.
Tamtego dnia wreszcie zrozumiałam, że marzyłam ciągle o rzeczach, które nie miały na mnie i na moje życie najmniejszego wpływu. Mało tego, marzyłam o nie swoich marzeniach. Chciałam realizować plany innych, po to tylko, żeby mogli być ze mnie dumni. Żeby mieli ku temu powody. Cały czas nie miałam wystarczającej motywacji do tego, żeby realizować te marzenia i na każdym najmniejszych starcie ponosiłam porażkę. Co dołowało mnie jeszcze bardziej i sprawiało, że czułam się tylko cieniem człowieka.
Dzisiaj wiem, że najważniejsze nie jest to, żeby inni byli z Ciebie dumni. Najważniejsze jest to, żebyście Wy sami, byli z siebie dumni!
Pół roku temu polubiłam siebie. Pierwszy raz w życiu, spojrzałam w lustro i pomyślałam, że kuźwa jestem fajnym człowiekiem, który ma powody do dumy. To nie były jakieś tam puste słowa, które miały mnie zmotywować. Pierwszy raz szczerze tak o sobie pomyślałam.
Dzisiaj patrzę na siebie w lustrze i mam świadomość tego, że nie jestem idealna. Ale zaprzyjaźniłam się ze swoimi wadami. Zaakceptowałam każdą swoją niedoskonałość i przestałam skupiać na niej uwagę, odwracając od rzeczy ważnych. Przestałam się rozpraszać, zasmucając się nieistotnymi pierdołami. Dzisiaj liczy się to, że jestem. Że Kocham. Że jestem Kochana. Że jestem szczęśliwa.
To niesamowite, co stało się później. Kiedy oczyściłam głowę z niepotrzebnych myśli. Kiedy wreszcie przestałam zadręczać się tym, czego oczekują ode mnie inni. Kiedy przestałam mierzyć się z ich ambicjami. Nagle zobaczyłam co sprawia mi w życiu największą frajdę. Nagle udało mi się zebrać siłę i energię do motywacji samej siebie, żeby zawalczyć o własne marzenia. W mojej głowie powstał plan, a w życiu ruszyła machina, której nie jestem już w stanie zatrzymać. A ja po trzydziestu latach swojego życia, mogę z podniesioną głową powiedzieć, że jestem z siebie dumna!
Gdybym od złotej rybki dostała jedno życzenie, to chciałabym życzyć Wam, abyście przestali przejmować się innymi. Żebyście przestali zadręczać się tym, że według innych nic nie osiągnęliście w życiu. Bo najważniejsze jest, co Wy sami myślicie o sobie. Najważniejsze jest to, że Wy sami jesteście z siebie dumni. Kiedy już osiągniecie ten stan, Wasze życie nabierze innego sensu, a Wy wreszcie zaczniecie spełniać marzenia. Swoje marzenia.
Życie zaczyna się po trzydziestce!
Dzisiaj kończę trzydzieści lat. I już wiem, dlaczego życie zaczyna się i zmienia po trzydziestce. Ponieważ przez ostatnie dziesięć lat, serwowało mi różnego rodzaju doświadczenia. Hartowało, łaskotało, rozpieszczało i kopało pod dupie. Wszystko po to, żebym z pokorą i mądrością mogła zmierzyć się z reszta swojego życia. Wszystko po to, żebym za sobą zostawiła rzeczy nieistotne, a dostrzegała to co najważniejsze. Życie zaczyna się po trzydziestce. To świadome życie. To gdzie, cieszysz się z małych rzeczy, bo wiesz, że są w życiu najważniejsze.
Jednak jeżeli komuś wydaje się, że teraz to już stabilizacja, że Szalona odejdzie na emeryturę, muszę Was mile zaskoczyć lub niemile rozczarować. Ja właśnie wsiadłam na Rollercoaster!
Zdjęcia z tego tekstu, powstały podczas warsztatów „Jestem Sensualna” w Hotelu Zalesie Mazury Active Spa z Fundacja Tętniące Życiem. Są ukoronowaniem mojej samoświadomości i samoakceptacji cudownie podkreślając to, jak się czuję sama ze sobą. Bardzo dziękuje Ani z Okiem Mamy, że zaprosiła mnie do swojego życia i pokazała kolejną ścieżkę, którą chcę iść przez życie. Tamtego dnia, powstało więcej takich pięknych zdjęć. Razem z bohaterkami, postanowiłyśmy, że nie mogą one tak po prostu kurzyć się w ramkach na półce. Tak właśnie powstał charytatywny kalendarz, z którego cały dochód przeznaczony zostanie na badania onkologiczne dla małych dzieci. Jestem dumna z dziewczyn, jestem dumna z samej siebie i mam nadzieję, że dołożycie swoją cegiełkę to tego przedsięwzięcia kupując kalendarz TUTAJ.
Jeżeli spodobał Ci się ten wpis, będzie mi bardzo miło, jeżeli go udostępnisz. Możesz też polubić ten post, albo zostawić komentarz. Dla Ciebie to chwila, a dla mnie będzie to mały dowód docenienia mojej pracy ;)
Comments
Introversja
2/01/2016
Za pół roku czas na mnie… jeszcze przeżywam ostatnie dni z dwójką z przodu. I wiesz co? nie mogę się już tej trzydziestki doczekać :)
Postanowienia noworoczne – Szalonooka
2/01/2016
[…] nie przemyślane i dzisiaj mogę szczerze powiedzieć nie moje. O czym czytaliście w TYM poście. Marzyłam o rzeczach nie do zrealizowania przeze mnie. I co roku […]
Magda
29/12/2015
Wszystko co napisałaś to prawda :) Nie ma się czego bać :)
Ania – Tygrysiaki
29/12/2015
Jeszcze mi trochę brakuje do strasznej 30, ale napawasz mnie optymizmem ;)
Gulbaska
29/12/2015
No dobra. Chce mi się płakać ze wzruszenia jak to czytam. Chcę mieć trzydzieści lat i osiągnąć świadomość siebie.
Szalonooka
29/12/2015
Powiem Ci, że najbardziej dumna jestem z siebie, z tego własnie. Z tej smaoświadomości ;)
Basia Szmydt
29/12/2015
kurde to ja 140 zeta za godzinę płacę terapeucie swojemu, a tu takie mądrości za frikola :) sto lat Haniu! Po 30 wszystko jest lepsze, ale głównie seks :D
Szalonooka
29/12/2015
Sprawdziłam, zgadza się! Seks po 30 jest lepszy :D\nJeśli chodzi o terapię, to za połowę tej kwoty kupujesz napoju bogów, co by nam w gębach nie zaschło od gadania i wpadasz do mnie na weekend. Mózg wyprany tak, że odechce Ci się innych terapii ;)\nJeśli nie, w ramach rekompensaty to ja przyjeżdżam do Ciebie na swój koszt i zaczynamy od nowa terapie :D
Introversja
2/01/2016
Ej, a jak u mnie jest lepszy na pół roku PRZED 30, to PO będzie jeszcze lepszy? :D
MartynaG.pl
28/12/2015
I. Jesteś piękna !\nII. Faktycznie, życie doświadcza nas byśmy mogli postrzegać je inaczej, doceniać to czego nie docenialiśmy – być świadomym.\nIII. Jesteś piękna ! :)
Szalonooka
29/12/2015
Wow! <3 Dziękuję :*
Maluch w domu
28/12/2015
No to ja przyjmuję Twoje zasady. Mam równy rok od dzisiaj :-) Fajni ludzie rodzą się na koniec grudnia :-P Grunt to pozytywne nastawienie. W dniu urodzin można, a nawet trzeba się dowartościowywać :-)
Szalonooka
29/12/2015
To prawda, troche tych grudniowych ludziów znam ;)
głupie serce
28/12/2015
Od lutego też jestem w zacnym gronie 'trzydziestek’ i choć jestem na totalnie innym etapie życia niż Twój, to bardzo mocno, wyraźnie i zdecydowanie popieram to co napisałaś. I najszczerzej jak potrafię życzę Ci wszystkiego dobrego ;-)\n\n\nM.
Szalonooka
29/12/2015
Dziękuję <3
Małgorzata Wyroba
28/12/2015
No i łzy same popłynęły ?
Szalonooka
29/12/2015
:*