Chyba musimy sobie coś wyjaśnić. Pod ostatnim wpisem, na temat tego czy poród boli ,nie do końca się zrozumiałyśmy. Chociaż nie. Dziewczyny, które dopiero spodziewają się dziecka zrozumiały mój post doskonale. Reszta zarzuciła mi generalizowanie, ze względu na własne lajtowe doświadczenia. Co więc zrobić, żeby poród nie był traumą?

pregnant-1088240_960_720

To nie tak. Te doświadczenia nie do końca były lajtowe. Jakkolwiek sobie możecie to wyobrazić, mój próg bólowy jest dość wysoki, o czym dowiedziałam się zaraz po porodzie. I przekonałam w życiu kilka razy później. Mój poprzedni post, nie miał na celu przekłamywania rzeczywistości i oszukiwania kobiet, że poród to pikuś. Poród to ciężka harówa, ale ja chciałam tylko wesprzeć te zastraszone dziewczyny, które są przekonane o tym, że w jego trakcie, będą konać w męczarniach. Ja nie mogę zagwarantować, że tak nie będzie. Komplikacje się zdarzają, każdy organizm jest inny. Jednak mogę podpowiedzieć Wam, o co zadbać w czasie porodu, żeby było o niebo łatwiej.

Co zrobić, żeby poród nie był traumą?

Nastawienie psychiczne.

Musicie nastawić się pozytywnie. Jeżeli podejdziecie do porodu spanikowane, pełne obaw, w trakcie jego trwania strach odbierze Wam możliwość trzeźwego myślenia, a co za tym idzie, nie będziecie mogły współpracować z położną i lekarzem prowadzącym. A to podstawa o czym opowiem dalej. Nie obiecam Ci,  że nie będzie nic bolało, bo skłamałabym. Jednak wiedz, że ból minie. Po prostu, w pewnym momencie minie, a całe męczarnie zostaną wynagrodzone po stokroć, kiedy na Twojej piersi położna położy Ci Twoje dziecko. Wierz mi, że te kilka sekund, sprawi, że zapomnisz o kilku poprzednich godzinach.

Doświadczona i zaufana położna.

Nie lekarz, a położna będzie odpowiedzialna za przebieg porodu. Miałam to szczęście, że wśród znajomych rodziny, mieliśmy kobietę, która wiele lat przepracowała w swoim zawodzie. Odebrała poród mojej mamy, kiedy rodził się mój najmłodszy brat. I chociaż na początku nie do końca wierzyłam w to, że sama położna może poprawić komfort porodu, w trakcie zmieniłam zdanie.

To położna stała koło mnie cały poród, asekurowała, instruowała o każdym kroku, wspierała, podpowiadała jak sobie ulżyć, co zrobić i kiedy. Ona słuchała mnie, w sekundzie wiedząc jak zareagować. Nie miałam czasu na analizę swojej sytuacji, bo zanim jeszcze zaczęłam to robić, coś się zmieniało. I w zasadzie dopóki współpracowałam, słuchałam jej poleceń wszystko szło jak w zegarku. Tylko raz, przyćmiło mi rozum, zamiast wypuścić powietrze podczas parcia, wstrzymałam je, a efekty tego mogłam podziwiać ja i cała rodzina przez kolejne długie dni. Z wysiłku na twarzy postrzelały m naczynka i wyglądałam jak…domyślcie się ;)

Zadbaj o swój komfort.

Jeżeli komfort porodu kojarzy Ci się z jednoosobową salą, ładną, pięknie udekorowaną, znajdź szpital który taką salą porodową dysponuje. Wiem, że teraz coraz więcej prywatnych klinik, w których można rodzić na NFZ, ma w standardzie taką możliwość.  Jednak wierzcie mi, że kiedy zacznie się poród, intymność przestanie mieć jakiekolwiek znaczenie. Przez pierwsze kilkanaście minut się krępowałam i czułam się mało komfortowo. Po chwili wszystko przestało mieć znaczenie. Dla lekarzy i położnych takie sytuacje to zwykła rutyna, a mi zależało tylko na tym, żeby poród przebiegł gładko i z dzieckiem było wszystko ok. A jeśli chodzi o gadżety must have podczas porodu, którymi sama możesz poprawić swój komfort?

  • woda- pić jej raczej nie będziesz, ale zmoczenie ust, może okazać się niezbędne
  • wazelina, pomadka nawilżająca- Twój organizm będzie się szybko odwadniał, usta będą spierzchnięte i będą szybko pękały, wazelina będzie niezbędna
  • poduszka- teoretycznie możesz wziąć poduszkę oddziałową, praktycznie swoja poduszka to zawsze przyjemniejszy akcent, sprawiający, że przynajmniej minimalnie poczujesz się jak w domu
  • mp3- nie wiem jak Ty, ale ja jestem typem, który najlepiej relaksuje się przy ulubionych kawałkach. Podczas pierwszej fazy porodu, która może się dłużyć ulubiona  muzyka może okazać się zbawienna
  • partner- i to jest ostatni podpunkt, który może poprawić komfort, jak i usprawnić przebieg całego porodu

Zabierz do porodu swojego partnera, mamę albo przyjaciółkę.

Zapewne jeszcze teraz masz obawy. Że no jak to tak, że to taka sytuacja, w której nie chcesz, żeby oglądał Ciebie ktokolwiek. W trakcie porodu o tym zapomnisz, o czym wspomniałam wcześniej, a nawet nie wiesz jak bardzo docenisz jego obecność!

Mój poród był wywoływany oksytocyną, dwa tygodnie po terminie. Młody wagowo podczas wstępnych badań przekraczał 4 kilogramy, więc do ostatniej chwili łudziłam się że dostanę wskazania do cesarki. Pech , a może i szczęście, chciał, że anestezjolog był bardziej potrzebny przy operacji tego dnia, i postanowiliśmy rodzić naturalnie. Po kilku dawkach oksytocyny pierwsza faza szalała, ja dostałam bóli krzyżowych i…gryzłam ramę łóżka. Młody nie mógł się przebić przez kanał rodny i wszystko dłużyło się niemiłosiernie i pojawiły się komplikacje. Młody owinięty był pępowiną, co sprawiało, ze nie schodził w kanał, a jak zaczął schodzić, to nie mógł się przebić. Ostatnie kilkanaście minut były dość dramatyczne, bo po za bólem bałam się o młodego.To jest ten najgorszy moment porodu, który mogłabym wspominać źle. Jednak był ze mną mąż. Który czuwał, który wiedziałam, że będzie reagował kiedy będzie trzeba, który mimo mojej niedyspozycji i przyćmionego umysłu kontrolował sytuację,  który wspierał psychicznie i który przede wszystkim…masował moje krzyże! Gdyby nie on, połamałabym zęby na metalowym łóżko do porodu.

Podczas porodu, przekonałam się jak bardzo mogę liczyć na swojego męża. Pewnie bez niego dałabym radę, bo nie miałabym wyjścia. Jednak te wszystkie elementy, z Szalonym na czele, sprawiły, że mój poród nie okazał się traumą. Więc, jeszcze raz powtórzę. Poród nie musi być najgorszym wspomnieniem w Twoim życiu.  Wszystko zależy od wielu czynników. Dzisiaj podpowiedziałam Ci, co sama możesz zrobić, żeby zwiększyć szansę na to, żeby było łatwiej. Pamiętaj, że poród to walka którą musisz stoczyć. Tutaj nie ma innej alternatywy. Jednak zawsze na samym końcu tej heroicznej walki, czeka na Ciebie najwspanialsza nagroda. Twoje dziecko. I już wtedy nie liczy się nic ;)