Pewnego dnia pomyślałam sobie, że chciałabym robić w życiu coś fajnego. Coś co lubię. Żeby praca była moją pasją. I żebym codziennie rano mogła wstawać, nie mogąc się doczekać nowych wyzwań jakie mnie czekają. A nie pełna frustracji, że znów o to jest poniedziałek. Walcz o swoje marzenia!
Był taki moment w moim życiu, kiedy myślałam sobie koniec. Jestem już w takim wieku, że na rozwój już jest raczej za późno. Zanim się zacznę rozwijać, zanim zbiorę doświadczenie zawodowe, żeby móc pracować w zawodzie jaki chciałabym wykonywać, będzie już za późno. Będę pod trzydziestkę albo i po, a kto będzie chciał mnie zatrudnić? Pracodawca mając do wyboru młodzika pełnego werwy, energii i głowy pełnej pomysłu i matkę polkę, której się zebrało na spełnianie się w późniejszym wieku, wybierze młodzika.
źródło: Życia ryski by Dorota Omylska-Bielat
Tak myślałam przez wiele lat. I kiedy dzisiaj patrze wstecz, to śmieję się sama z siebie. Bo ja wcale aż taka stara nie byłam ;) Inna sprawa, że przez ostatnie dziesięć lat, wiele się zmieniło na przestrzeni zawodowej. W przestrzeni kobiet, które zaczęły się spełniać w każdym wieku nie bojąc się nowego życia, nowych wyzwań. Kobiet które walczą o to żeby być w życiu zwyczajnie szczęśliwe.
I wtedy pojawił się mój syn.
I moje życie zmieniło się o 180′. Przewartościowałam swoje wartości, zmieniłam poglądy i priorytety. I nagle okazało się że chce od życia czegoś więcej. Nie tylko dla siebie. Dla swojego syna. Pomyślałam sobie, że kiedyś będzie nam się lepiej żyło, kiedy w domu będzie fajna babeczka, która się spełnia i jest szczęśliwa, bo może robić w życiu to co lubi i czerpać z tego niezłą frajdę. Szczęśliwa mama, to i szczęśliwe dziecko bez dwóch zdań. Ale po za tym, pokazanie dziecku, że warto walczyć o siebie i swoje marzenia powinno być naszym priorytetem.
Jasne że można iść utartymi kiedyś stereotypami. Praca, dom, dzieci, praca, dom, dzieci, od święta znajomi, praca, dom… O ile praca jest szczytem naszych marzeń, lubimy ją i się spełniamy- nie mam zastrzeżeń. Co jeśli jednak tej roboty z całego serca nienawidzimy?
źródło: Życia ryski by Dorota Omylska-Bielat
Czas na zmiany.
Przyszedł taki dzień kiedy postanowiłam o siebie zawalczyć. Poszłam na studia, które marzyły mi się od lat. Zaczęłam robić to co zawsze lubiłam. Pisać. Pisałam i zmieniałam siebie, swój styl, swoje życie. Pomału, małymi kroczkami. Konsekwentnie i uparcie. Domyślam się, że kiedy ktoś słyszał że przez blogowanie, chcę dojść do czegoś więcej, mógł sobie myśleć- nienormalna. Co można osiągnąć uprawiając internetowy ekshibicjonizm?
Można wiele, tylko chcieć trzeba. Kiedy wkroczyłam w świat blogów i marketingu internetowego zachłysnęłam się ludźmi. Fantastycznymi ludźmi. Z głowami pełnymi pomysłów, kreatywnych. Ludźmi którzy zdecydowanie mają ADHD. Ludźmi tak pozytywnie nastawionymi do życia i świata, że wiedziałam że to jest TO! Ci ludzie zaczęli mnie motywować, nakręcać do dalszego działania, a chyba o to własnie chodzi? Żeby otaczać się ludźmi, którzy w jakiś sposób pomagają Ci się rozwijać(nawet przez zwykłe pozytywne doładowanie energii), a nie ciągną na dół, narzekając że się nie da…
A później zaczęłam poznawać innych ludzi. Czytelników. Was i Wasze historie. Każda inna. Każda wzbudzające wiele skrajnych emocji. Każda na swój sposób bardzo wyjątkowa. I wtedy poczułam że jestem tu, gdzie zawsze chciałam.
Jestem z siebie dumna! Ty też bądź!
Kilka dni temu, jedna z blogerek- Ania z bloga Anielno, która tworzy fajną akcje, poprosiła mnie o napisanie kilku zdań o sobie. Z czego jestem dumna. I kiedy zasiadłam do pisania, kolejny raz zrozumiałam, ze mój upór i konsekwencja w dążeniu do bycia szczęśliwym cholernie się opłacały.
Pierwszy raz w życiu, mogłam napisać szczerze, że jestem z siebie dumna. Nie czekam już na pochwały innych, które maja dać mi kopa, które utwierdzą mnie w przekonaniu że dobrze robię. To jest bardzo miłe i nauczyłam się doceniać komplementy innych(wreszcie!). ale doszłam też do miejsca , w którym ja sama jestem z siebie dumna! A to sztuka.
Twoje życie w Twoich rękach!
Zanim zaczniesz mi tu narzekać, że ja miałam łatwiej bo to i tamto, szukać sobie milion wymówek- spożytkuj tą energię na szukanie rozwiązań i nowych perspektyw. Każdy i w każdej chwili może zmienić swoje życie. Czasem wystarczy tylko pierwszy krok. Czasem trzeba mocniej spiąć dupę, ale wtedy satysfakcja jest większa!
Jeszcze nic się samo w życiu nie wydarzyło. Jeżeli chcesz zmienić swoje życie, to po prostu to zrób! Rób to co lubisz, dąż do tego, żeby być szczęśliwym i żeby inny mogli czerpać od Ciebie natchnienie i inspirację.
Dzisiaj odbyłam rozmowę w sprawie pracy wymarzonej. Wszystko wskazuje na to, że będę robiła to do czego dążyłam. I chociaż nic się w życiu samo nie dzieje, mogę śmiało stwierdzić, że praca sama do mnie przyszła. Po trzech latach walki o swoje szczęście. Przede mną jeszcze mnóstwo pracy. Nie zamierzam spoczywać na laurach. Niedawno zrozumiałam, że moje życie dopiero się zaczęło. I będzie kurna zajebiste!
A Ty, co zrobiłaś/łeś żeby Twoje życie było szczęśliwe? Jak walczysz o spełnienie marzeń- podziel się ze mną swoją historia, lubię słuchać ;)
#bezgranic
Comments
Agnieszka
3/02/2016
Walczyłam o swoje i mam to co chciałam (męża, spodziewamy się dzidziusia, sami doszlismy do wszystkiego bez niczyjej pomocy (czy psychicznego wsparcia czy finansowej, prędzej były kłody pod nogi) i mąż prowadzi upragnioną firmę)… ale bez rodziców … no cóż nie akceptują mojego szczęścia, jest kontakt telefoniczny, ale …. ale jak ja zadzwonie …. Czasem mam ochotę w ogóle nie dzwonić i się totalnie odciąć, bo …. bo te złe chwile ciągle nie mogą się zagoić …
przewodnikpanidomu
26/08/2015
Pięknie piszesz! Powodzenia!!!
rossie1987
25/08/2015
Ja mam to szczęście, że lubię swoją pracę, choć zanim ją dostałam, długo pracowałam z darmo lub za śmieszne pieniądze, teraz zarabiam przyzwoicie i jestem zadowolona z życia, ale zawsze będą obszary dla mnie niedostępne i marzenia, które są nierealne – np. bajeczne wakacje na Hawajach – no, chyba że wygram w loterii 'Sięgnij po gwiazdy’, niby jakiś ułamek procenta szans jest – ale z pewnością już nie zostanę zawodową tancerką albo skrzypaczką, a bardzo chciałabym robić coś artystycznego…
Ladymami Paulina
9/06/2015
Szalonooka, kolejny wpis, który daje kopa! Ty to potrafisz :). Wiesz co Ci powiem? Kiedyś tak podobnie myślałam, że już koniec świata, że już nic mi się w życiu nie uda… ale należy uwzględnić, że negatywne myślenie staje się pożywką dla negatywnych działań. Natomiast negatywne działania kształtują… negatywne życie. Ja powiedziałam temu Stop! Teraz realizuję się, stawiam na swoim i śmieję się w twarz takim, którzy są nabzdyczeni i mówią, że się nie da. Bravo!! :)\n\n\nhttps://laydymami.blogspot.com/
Eli Milamalim
5/06/2015
Widzę, że nie jestem sama :P. Ja do 30stki wegetowałam i dopiero mój trzeci szkrab uświadomił mi, że: „Muszę codziennie zadbać o przyszłość moich dzieci i dopilnować, że wyjdą z mojego domu jako szczęśliwi ludzie. Jak mam ich tego nauczyć, skoro sama nie umiem się cieszyć? Jeśli moja buzia nie zacznie szczerzyć zębów każdego dnia, to dzieci nigdy nie będą pozytywne. Nauczą się narzekać, dołować i utwierdzą się w przekonaniu, że nic się z tym nie da zrobić.” \nMiałam chwile kryzysu z natłoku obowiązków, ale dzięki Tobie przypomniałam sobie, że już raz byłam na psychicznym dnie i nigdy więcej! Dzięki
Szalonooka
5/06/2015
:*
calareszta.pl
5/06/2015
Ja akurat jestem w takim wieku, że wiele osób uważa, że już mi czegoś nie wypada. A ja mam to w nosie i jeśli jutro wymyślę, że chcę zacząć profesjonalnie gotować, to zapiszę się na kursy i do szkoły. Ograniczenia są tylko w naszej głowie. Trzeba marzyć, ale realnie, bo stale powtarzam, że można też się wpędzić w depresję wymyślając coś, co rzeczywiście nie jest wykonalne. Nie będę na pewno nigdy filigranową blondynką. No taki urok. Ale mogę być sexi curvy brunetką i do tego dążyć :)
Szalonooka
5/06/2015
Nie znam takiego czegoś jak „juz Ci nie wypada” mi wypada wszytsko, a najbardziej być szczęśliwą;)
Mamatorka
5/06/2015
Masz całkowitą rację. Nie ma co użalać się nad sobą. Trzeba brać życie garściami i realizować się, spełniać marzenia. Małymi kroczkami budować swoje poczucie wartości. Zaskakujące jest to, że właśnie po urodzeniu dzieci mamy wrażenie, że niczego już się nie boimy. Bierzemy życie za rogi i walczymy o swoje! Nie wtedy gdy jesteśmy same, bezdzietne, ale właśnie z tymi maluchami u boku! One dają nam kopa a my dzięki swojemu szczęściu dajemy im również ogromną porcję szczęścia!
Szalonooka
5/06/2015
To prawda! ;) Może to dlatego że kiedy pojawia sie dziecko zmienia się cały świat, całe nasze myslenie ;) Nic tylko dzieci rodzić :D
Anna Anielno
5/06/2015
„Jesteś zwycięzcą” , „Jesteś zwycięzcą”, „Jesteś zwycięzcą”!\n\nA tak na poważnie, to każdy ma „coś” z czego może być dumny, tylko nie każdy potrafi o tym mówić i to dostrzec. A warto się czasem pochwalić i być zadowolonym, bo to własnie jest kolejny szczebel „sukcesu” i realizacji
Szalonooka
5/06/2015
Tak! Tylko sama wiesz jak cięzko jest uwierzyć w siebie i własne mozliwości ;)
asia / wkawiarence.pl
5/06/2015
wspaniale czytac tak optymistyczne słowa. życie jest za krótkie, więc szkoda czasu na marudzenie.
Szalonooka
5/06/2015
Otóż to! Buziaki :*
Ven
4/06/2015
Jaki wspaniały tekst! Gratuluję motywacji i tego, że osiągnęłaś taki sukces :D. Życzę jeszcze większych sukcesów, bo zdecydowanie na nie zasługujesz. Ja skończyłam liceum dwa lata później – bo to czteroletnia szkoła i raz nie zdałam, gdyż nauczyciele dzień w dzień wmawiali mi, że jestem zerem. A ja, głupia 16-17 latka, w to uwierzyłam i się podłamałam. Ale potem stwierdziłam, że tego za dużo. Że chcę od życia więcej. Że żaden baran z niespełnionymi ambicjami nie będzie mi mówil, że jestem nikim. Ciężko było zmienić nastawienie otaczając się samymi negatywnymi ludźmi, ale dałam radę. Szkoły zmienić niestety nie mogłam. Nie pytaj czemu, bo to bardzo długa historia, ale to nie ważne. Dałam radę, świetnie zdałam maturę, zrobiłam delfa na b2 z francuskiego i kiedy moi koledzy z klasy, do których byłłam porównywana i stawiano mi ich jako autorytety ciągnęli hajs od rodziców, ja zarabiałam swoje pieniądze jako fotograf, dostałam się jako media na Fashion Week i ogólnie same pozytywy. Poszłam na takie studia, jakie mnie interesują i mam na nich wspaniałych ludzi i wreszcie się realizuję, robię to co chcę, wyglądam tak jak chcę i ogólnie jestem szczęśliwa. A byłam w prawdziwym, emocjonalnym dołku. Nie było dziedziny życia, w której byłoby okej, a jednak dałam radę. Więc niech nikt mi nie wmawia, że się nie da. Bo da się wszystko.
Szalonooka
5/06/2015
Kochana ja tez mature zdałam rok później od moich rówieśników;) Podobnie jak Ty mówiono mi że do niczego w życiu nie dojdę. Ludzie nie zdają sobie sprawy jak łatwo w ten sposób jest skrzywdzić młodego człowieka, wystarczy naokragło mu powtarzac jaki jest do dupy, beznadziejny i ten w końcu uwierzy. To prosta droga do braku samoakceptacji.\nJestem z ciebie dumna! Że dałaś radę, że tak daleko zaszłaś! Serio :) Mam nadzieje że jeszcze kiedys o Tobie usłyszę:)
Ven
5/06/2015
Dokładnie, psychika nastolatka jest chyba gorsza, niż małego dziecka. Bo w przeciwieństwie do tego pierwszego wszystko rozumie doskonale, tylko mocno nadinterpretuje i bierze do siebie, stąd takie problemy. Nie można tłamsić młodych ludzi w fazie buntu, bo nic dobrego nigdy z tego nie wynika. \nI bardzo Ci dziękuję za miłe słowa, aż się zarumieniłam haha <3
Wioletta
4/06/2015
Tak po cichu się uśmiecham, bo ostatnio pisałam podobny post :) i też mogę powiedzieć że jestem dumna ze swoich poczynań bo jak zwykłam mawiać szczęśliwa mama to szczęśliwa rodzina. Od niedawna prowadzę stronę na swojej domenie, jeszcze bardzo się w tym gubię, ale będzie mi miło jeżeli zechcesz skorzysta z mojego zaproszenia i wpadniesz na „pogaduchy” przy kawie ;)
Kasia DirtyFashion
4/06/2015
Ja miałam zawsze ten problem, że nie mogłam się zdecydować co bym chciała w życiu robić. Doskonale za to wiedziałam czego nie chcę, więc średnio co miesiąc, góra dwa zmieniałam prace, doprowadzając do szału moich najbliższych ;) Gdy w końcu, jakimś dziwnym trafem dostałam stanowisko kierownicze, które jak wtedy myślałam miało być spełnieniem marzeń, okazało się, że strasznie się męczę i to jednak nie to :) Dla mnie największym wyzwaniem było samo odkrycie, co tak naprawdę sprawia mi przyjemność. Gdy wkońcu do tego doszłam, moje życie zmieniło się diametralnie w przeciągu niecałego roku. Zupełnie nowa jakość mnie! W końcu jestem szczęśliwa, przestałam marudzić i nauczyłam cieszyć się z każdego dnia. Zawsze powtarzam znajomym – jeśli wstajesz rano i czujesz, że nienawidzisz swojej pracy, to może masz gorszy dzień, lecz jeśli TEN dzień powtarza się regularnie, kilka razy w tygodniu, to znaczy, że czas na zmiany! Nie ma sensu się męczyć ;)
Szalonooka
4/06/2015
Dokładnie tak miałam przez większa część życia. Nie wiedziałam co chciałabym robic i co sprawia mi radość Chociaż nie, ja zawsze chciałam pisać, tylko zawsze obok byli doradcy, którzy twierdzili że to mało opłacalne zajęcie. I powiem Ci że nawet się cieszę, że dopiero niedawno poszłam na dziennikarstwo. Dziesięć lat temu uczyłabym się całkiem innego zawodu, w którym dzisiaj ciężko byłoby mi sie odnaleźć ;)
Ruby Soho
5/06/2015
Okazuje się, że ja też zawsze chciałam tworzyć. Pisać, fotografować, malować. Robiłam te wszystkie rzeczy, ale nie dostrzegałam w nich potencjału. Robiłam je tylko dla siebie. Potem trafiłam do „ubojni dusz’ i na kilka dobrych lat przestałam tworzyć cokolwiek. A potem.. potem założyłam bloga, i okazało się że bez pisania/ myślenia o pisaniu/ szukania inspiracji do pisania.. już nie potrafię funkcjonować:)\nŚwietny tekst. Inspirujący. Ja dalej jestem w miejscu łasym na cudze komplementy. Do pełnej dumy z siebie jeszcze mi brakuje :) pozdrawiam!!
Szalonooka
5/06/2015
Walcz, trzymam kciuki ! <3
Beata Redzimska
4/06/2015
Rozmarzylam sie, moze tez u mnie cos rozjasni sie na horyzoncie. Pozdrawiam serdecznie beata
Szalonooka
4/06/2015
Tu nie ma co marzyć, trzeba zacząć działać ;) Powodzenia! :*
Magda Książek
3/06/2015
Z wiekiem nabywamy tej wiedzy która mówi, że nasze myśli kształtują naszą rzeczywistość. Jestem teraz w najlepszym okresie mojego życia. Nie mogłam sobie lepiej wymarzyć, a to przecież nie koniec ;)
Szalonooka
4/06/2015
To dokładnie jak ja! Kiedyś myślałam że skończyło mi się fajne życie, dzisiaj myślę że właśnie się zaczyna ;)
Books and Babies
3/06/2015
Gratulacje:-) Najważniejsze, żeby robić to co się lubi:-) i żeby praca dawała satysfakcję. Mi daje już od 10 lat, choć oczywiście, jak w każdej dziedzinie życia tak i w pracy przychodzą małe kryzysy. A potem znowu euforia:-)\nPowodzenia!
Szalonooka
4/06/2015
Oczywiście że tak. Jestesmy tylko ludźmi i czasami zwyczajnie musimy się zdystansować ;) Ja czasem mam tak z blogiem, ale ostatnio coraz mniej ;)
Lady Shepard
3/06/2015
Marzenia trzeba spełniać, a nie czekać aż same się spełnią :) choć nie powiem, praca sama do mnie przyszła, niektóre rzeczy przypadkiem do mnie trafiły – dziecko szczęścia ze mnie chyba :) mam więcej szczęścia niż rozumu :P chciałabym rozpocząć jakąś podyplomówkę, ale w pierwszej kolejności mieszkanie..gadzina podrośnie, to akuracik będę miała czas na naukę :)
Szalonooka
3/06/2015
No, no ;) Ja myślę że na szarpnełam sie za wsześnie za naukę :P
Niki
3/06/2015
Cudowny wpis, pełen pozytywnej energii :)
Szalonooka
3/06/2015
;) <3
Mom on top
3/06/2015
„Nasze życie dopiero się zaczyna”, jak się kończy pewna książka dobrze-wiesz-jaka:D:) \nJestem teraz jeszcze bardziej szczęśliwa – z Twojego wpisu bije mega optymizm i radość! Bardzo się dla Ciebie cieszę, a pod stwierdzeniami w tym tekście podpisuje się rękami, nogami i wszystkim czym się da:D
Szalonooka
3/06/2015
To prawda, właśnie wtedy zaczyna się nasze zycie. Kiedy kończy się ten etap i ta książka :*
Agnieszka
3/06/2015
Wzięłam dupę w troki, a wymarzona praca w zasadzie sama mnie znalazła. To w ogóle kosmicznie cudowne, bo mogę pracować w domu nie jeżdżąc co rano do biura (choć biuro mam tak fantastyczne, że mogłabym tam siedzieć bez przerwy, a nie tylko raz w tygodniu :P), zarabiać naprawdę fajne pieniądze i mieć mnóstwo czasu na ciągłe uczenie się i książki :)
Szalonooka
3/06/2015
Ja mam w planie jednak pracować w biurze, chociaż mam mozliwość w domu. Za bardzo mnie dom rozprasza ;)\nale maca masz racje to cudowne jak wymarzona praca może nas sama znaleźć- kiedyś w to nie wierzyłam ;)