XXI wiek. Czas kiedy na każdym kroku, wszystko i wszędzie „ułatwione” jest przez wdrożenie nowych technologii. Nie musimy chodzić do banku, ani urzędu skarbowego. Wszelką papierkową robotę załatwimy dzięki inteligentnym rozwiązaniom. Zakupy zrobimy bez wychodzenia z domu, a nawet ten dom może być sterowany i zarządzany przez nowe technologie(oszczędzanie energii, ciepło,woda, zakupy, a nawet Wasze samopoczucie). W dobie, gdzie nowe technologie są integralną częścią naszej codzienności, matki na twierdzą, że dzieciom powinno się te technologie ograniczać najlepiej do zera. Największa krzywda jaką można naszym dzieciom zrobić, to odebrać im dostęp do technologii.
Możecie się ze mną wykłócać, możecie protestować i uważać, że zwariowałam. Macie do tego prawo. Ja natomiast twardo będę stała przy swoim. Bo przez ostatnich kilka lat, zrozumiałam, że na siłę chcemy zatrzymać czas. Na siłę, chcemy go nawet cofnąć. Niestety nie da się. Machina, rozpędzona, gna w stronę totalnego przejęcia rzeczywistości przez kosmiczne technologie, o których pewnie jeszcze nam się nie śni. Nie możemy udawać, że to się nie dzieje.
Uwielbiam wszelkiego rodzaju porównania, obecnego dzieciństwa naszych pociech, do naszego dzieciństwa z przed dwudziestu, trzydziestu lat. Nie powiem, było fajnie. Zloty połowy osiedla na trzepaku, granie w podchody, skakanie w klasy czy gumę. Zabawa w Króla Lula, zawody z kapslami, granie w sztole, budowanie namiotów z koców wyniesionych z kilku mieszkań w klatce. Nasiadówki na ławce pod blokiem do północy i dzióbanie słonecznika. Było fajnie. Ale to już totalny oldscul. Przeszłość, która nie wróci. I nie jest to wcale wina nowych technologii!
Od jakiegoś czasu, kiedy przyjeżdżam do rodziców i spaceruje między blokami, gdzie się wychowałam i przeżywałam swoje dzieciństwo, obserwuję jak bardzo to miejsce się zmieniło. I nie zmieniły go nowe technologie(co będę ciągle zaznaczać). Zmienili je ludzie. Co rusz tabliczka „zakaz gry w piłkę”, co rusz zakaz wyprowadzania psa na teren zielony. W miejscu, gdzie przed laty pod moim blokiem był plac zabaw, piaskownica, drabinki, huśtawki. W miejscu, gdzie spędzaliśmy całe dnie, jest mini park. Pełno zieleni, zero ławek, zero miejsca , gdzie dzieciaki mogłyby się w spokoju pobawić. Bo oczywiście tabliczka „zakaz…”
Oczywiście, że na każdym takim osiedlu powstaje kilka mniejszych, lub większych parków zabaw. Są i boiska do gry w piłkę, są piaskownice, zjeżdżalnie a nawet małpie gaje z tyrolkami na czele. Jednak wybaczcie, czy puszczacie na takie place zabaw, oddalone od Waszych domów jednak spory kawałek, Wasze dzieci same? No właśnie. A domyślam się, że nie macie czasu, żeby całe dnie kiblować z dzieciakami na placu zabaw. Spoko, ja rozumiem, że spędzanie czasu z dziećmi jest ważne. Ale doskonale wiecie, że tego czasu w nadmiarze nie mamy. Zresztą ten tekst, nie jest o tym, że powinniśmy spędzać czas z dziećmi, bo to oczywiste jest.
To nasze dzieciństwo diametralnie różniło się od dzisiejszego. Niby chodziliśmy samopas, ale jednak było bezpieczniej. A nowych technologi było mniej i nie ma się co czarować. Dzisiaj dzieciaki chodzą z wypasionymi smartfonami przy tyłkach, kiedyś my nie mogliśmy przecież wynieść z domu telefonu stacjonarnego albo komputera. Ale to nadal nie o tym ten wpis.
Co rusz czytam, jak to mieszczuchy chcą uciec na wieś. Ba, gdzie tam na wieś, w dzicz jakąś totalną. Gdzie nie ma telewizorni, gdzie nie ma smartofonów, komputerów i internetu. Nawet prądu nie ma. Gdzie nie ma biegu, głupoty internetowej i politycznych wojenek. Gdzie cisza, spokój i beztroska. Gdzie człowiek wsłuchuje się w siebie. Gdzie najpospolitsze w świecie szczęście.
I z autopsji wiem, bo czasem, niemal całe dnie spędzam w internecie, że jest to fantastyczna przygoda i reset którego każdy z nas powinien doświadczyć, żeby zrozumieć, w jakim zwariowanym świecie przyszło nam żyć.
Jednak nie wyobrażam sobie, żeby skazać na takie życie swoje dziecko, mimo tego, że mieszkam na wsi!
Przez pierwsze lata życia naszych dzieci, na każdym kroku, dokonujemy za nich wyboru. Każdy wybór łączy się z konsekwencjami. Zawsze. Separując dziecko od nowych technologi robimy im wielką krzywdę. Prędzej czy później nasze dzieci wyfruną z gniazda. Bo tak już jest. Taka kolej rzeczy, że dzieci kiedy wyprowadzają się od rodziców, że przychodzi taki czas kiedy ciekawość świata, nowego, nieznanego bierze górę. Wyobraźcie sobie, że taki ktoś, kto do tej pory nie miał do czynienia z internetem, z technologiami, nagle pojawia się w mieście… No właśnie. Szok! Abstrakcja!
Jakkolwiek to zabrzmi, normalne dla mnie jest, że nasze dwuletnie dzieci potrafią obsługiwać tablety, smartfony, a nawet komputery. Nie widzę w tym żadnej amonali, że mały człowiek od urodzenia przystosowuje się do rzeczywistości w jakiej przyszło mu żyć. Normalne jest, że uczy się dzisiaj tego, co stało się nieodłączną częścią naszego życia. Dzisiaj obsługa komputerów, internetu jest taka samo ważna i równie normalna, jak posługiwanie się sztućcami czy uruchamianie odkurzacza. No sorry, ale rzeczywistości nie oszukasz.
I ja powiem Wam coś jeszcze. Zakazany owoc smakuje najlepiej. Więc, jeżeli będziecie traktować telewizję, komputery, tablety, dostęp do internetu jak zło, do którego dostęp Waszym dzieciom należy ograniczać, to Wasze dzieci jeszcze bardziej tego zła będą pożądały.
I mówię to jako matka dziecka, które ma sześć lat, w pokoju własny laptop z dostępem do internetu, własny tablet i smartfon, których używa w nieograniczonych ilościach. Nienormalna ktoś powie? Absolutnie nie. Dzięki temu, młody traktuje te sprzęty jak każdy inny mebel, czy zabawkę w naszym domu. A nieograniczone ilości w jego przypadku, kończą się na graniu na tablecie czy smartfonie w samochodzie w trasie, albo kiedy muszę go zabrać ze sobą załatwić coś w mieście. Laptopa używa do wyszukiwania instrukcji Lego, które buduje całymi dniami i słuchania muzyki przed snem.
Przyzwyczajcie się wreszcie do tego, że technologie to już nasza rzeczywistość, nieodłączna część naszej codzienności, której chociażbyście bardzo chcieli, nie wyrzucicie z życia, jak starej sofy, czy lodówki. Zostały stworzone do tego, żeby ułatwiać nam życie. I chociaż w skrajnych przypadkach , nadużycie rzeczywiście prowadzi do uzależnień(od gier czy internetu) to jednak w praktyce ułatwiają nam życie. Oswójcie wreszcie potwora, bo niesie za sobą nieograniczone możliwości rozwoju, zarówno dla Was jak i Waszych dzieci. Jeżeli chcecie zrobić z Waszych dzieci w przyszłości technologiczne kaleki, to proszę bardzo-zabierzcie im dzisiaj to, bez czego kiedyś, już nikt nie będzie mógł żyć.
Comments
melodia slowa
5/07/2016
Dla zainteresowanych – o wysokich technologiach z punktu widzenia najnowszych badan neurobiologicznych:\n\nhttps://www.radiokrakow.pl/audycje/pierwszy-krok/ekran-zamiast-nianki-czyli-jak-wychowac-zaburzone-dziecko/\n\nhttps://pressmania.pl/?p=29727
Eli Milamalim
4/05/2016
Powiem Ci, że pierwszy raz czytam na ten temat sensowny tekst. Dosłownie wyjęłaś mi to z ust. Ludzie powariowali! Chwalą się, że ich dzieci nawet nie wiedzą co to jest tablet! Ciekawa jestem, co zrobi ten dzieciak jak już będzie samowystarczalny i przyjdzie mu przelew zrobić za czynsz, albo w Urzędzie sprawy pozałatwiać po przez te złe technologie. Wystarczy rozsądek i umiar, a wszystko będzie dobrze.
Zwykła Matka
27/04/2016
Masz sporo racji…… Najważniejsze tylko, by przypilnować tego, aby dziecko całkowicie nie dało się pochłonąć tej technologii, znaleźć umiar, tak by doceniało tez spędzanie czasu z książką, czy na rowerze :) Ja długo się wzbraniałam przed daniem dziecku tableta, ale…nie chcę by była w tyle za rówieśnikami. Taki mamy obecnie żywot, technologia otacza nas wszędzie i dziecko powinno ją znać!
Iga Będkowska
25/04/2016
Zasada 'zdrowego rozsądku’ w tym temacie, jak w każdym innym, sprawdza się najlepiej. ;) Potrzeba pewnego umiaru, by nasza pociecha nie stała się „tabletowym dzieckiem”, z drugiej strony tak, jak piszesz – nie zatrzymamy czasu i nie ma sensu zabierać dzieci tego, co jest ich przyszłością.
Sylwia W-K
25/04/2016
Przyznaje się bez bicia, że wcześniej starałam się dzieci izolować od technologii. Nie mieliśmy TV, komputer ograniczony itp. Mały wpadał w rozpacz, gdy kończył mu się „czas”, który mógł spędzić na oglądaniu bajek na Youtube. Teraz w domu od rana włączony jest telewizor i najczęściej dzieci go wyłączają, bo przeszkadza. Jest XBOX, kilka laptopów, tablet, smartfony… To wszystko leży. Komputer nie pamiętam kiedy był używany przez dzieci. Najczęściej w użytkowaniu jest konsola, ale już im się „przejadło” i grają od czasu do czasu i zazwyczaj z tatą, gdy pogoda niesprzyjająca. To prawda, że izolacja i ograniczenia czy zakazy tylko potęgują problem, a dostępność skuteczne obniża atrakcyjność.
Szalonooka
25/04/2016
I o tym mówię. Ja nie mówię, żeby dziecku wpychać tablet w ręce, żeby matka miała spokój, bo to zupełnie osobna kwestia. Chociaż nie oszukujmy się, każdemu się zdarzyło. \nTu chodzi o to żeby przestać demonizować coś co jest naturalnym elementem naszej rzeczywistości. I tak jak sama zauważyłaś, im większa izolacja od technologii, tym większe łaknienie u dzieci, żeby z nich korzystać bo są ograniczane.
Sylwia W-K
25/04/2016
Dokładnie :-) A moje dzieci są przykładem, który potwierdza to, o czym piszesz :-) Pozdrawiam serdecznie.
Relatywnie Obiektywna
24/04/2016
Zauważyłam, że część rodziców miota się między pojęciem codzienności, a uzależnieniem od komputera/telefonu. Czyli młoda osoba może prowadzić aktywne życie, mieć przyjaciół, znajomych, względnie dobrze się uczyć, mieć zainteresowania, ale kiedy do tego wszystkiego nie odkłada telefonu na bok na dłużej niż pół godziny, to jest to według rodzica uzależnienie najwyższego stopnia które wymaga interwencji psychoterapeuty… no kurde, serio? Też nie rozumiem odkładania na później dla dziecka styczność z nowymi technologiami. Nie ma co udawać, że tego nie ma, tylko oprócz tego też stymulować do rozwoju dziecko. Nie robić tego na zasadzie „dać telefon lub komputer, albo włączyć telewizor i zostawić dziecko samo, bo jest cicho”. Mam wrażenie, że ludzie lecą w skrajności – albo totalne wycofanie, albo wyręczanie się mediami.
Szalonooka
24/04/2016
To prawda. Lubimy popadać w skrajności. Ale w tym przypadku, mam wrażenie, że wiele ludzi kompletnie nie zdaje sobie sprawy z możliwości jakie niosą za sobą technologie. Od nauki angielskiego przez nasze dzieci, przez poznawanie nowych technik, informacji(mój młody ogląda filmiki na YouTube jak coś zrobić z wielką ciekawością) poprzez pracę, rozwój. JA bardzo długo musiałam się tłumaczyć, a raczej tłumaczyć dookoła, dlaczego nie rozstaje się z telefonem i że to nie jest uzależnienie a praca. \nNie chodzę codziennie do biura, jestem freenalcerem nikomu się to w głowie nie mieściło. \nWidzieli mnie wiecznie z telefonem, laptopem , więc wniosek jeden-uzależnienie.
Relatywnie Obiektywna
24/04/2016
Myślę, że nawet mogą sobie zdawać z tego sprawę, ale nie do końca potrafią połączyć fakty (tak patrzę po mojej rodzinie to tak to mniej więcej wygląda, bo my też pracujemy na własną rękę) – pracujesz z domu? jesteś związana z technologiami? świetnie! Pracujesz teraz? Ale odłóż ten komputer i telefon, Ty to już uzależniona jesteś! :D\n\nZ drugiej strony wydaje mi się, że też nasze pokolenia mają czasem problem z oddzieleniem domu a pracy i zamiast czas poświęcony na rodzinę być czasem poświęcanym na rodzinę jest czasem sprawdzania telefonu. Więc w sumie nikt bez winy nie jest :)
Małgorzata Stryjecka
24/04/2016
Zgadzam się, ja swojej nie bronie komputera, tzn.po szkole wchodzi gra ok godziny, na weekend trochę więcej. Sama ma dość bawi się i na dworze i w domu z siostra. Woli z dziećmi być niż w necie, wszystko zależy od wychowania bo rodzice często dają możliwość gry na necie i maja z głowy dziecko które gwarantują wola z rodzicami pójść na spacer czy plac zabaw.
Szalonooka
24/04/2016
Oczywiście że tak, wszystko zależy od rodziców i podejścia do tego, co jest ułatwieniem. Bo może ułatwiać, a ktoś może traktować technologie jak wyręczenie w wychowaniu.