Są takie chwile, kiedy mam ochotę kupić sobie bilet w kosmos. Serio. Wsiąść w samolot, odlecieć. Wyłączyć telefon, nic nie musieć, nic nie robić. Myślenie też wyłączyć. Nawet przez sekundę myślę sobie, że jest to plan do zrealizowania. Po czym słyszę sole otrzeźwiające, czyli krzyk młodego; „Mamo!!!”. I z wielkim hukiem z kosmosu spadam na ziemię. No tak, przecież jestem mamą…
Dlaczego jest tak, że jeżeli zostajesz matką, zakładasz rodzinę, to automatycznie zakładasz sobie na usta kaganiec? Nie narzekasz, nie marudzisz, nie ględzisz? Albo jesteś terminatorem i jesteś w stanie znieść wszystko, albo jesteś cholernie bogata, w domu gotuje gosposia, sprząta jakaś inna Pani a dzieckiem zajmuje się niania. Albo, opcja najbardziej prawdopodobna. Jesteś cholernie zmęczona, ale i zastraszona przez społeczeństwo, które na narzekanie Ci nie pozwala. No bo jak to tak?! Chciałaś dziecko, to masz! Masz być wiecznie szczęśliwa, uśmiechnięta, zaciskać zęby i słówkiem nie pisnąć. Inaczej łatka wyrodnej.
Jasne, że tak jest i nawet nie próbujcie mi tu zaprzeczać. Ja sama tego na co dzień doświadczam. Przecież w domu siedzę, mam czas i siłę na wszystko. Co za tym idzie, odbierane jest mi prawo do słabości, do narzekania na cokolwiek. Mam posiadać nieskończone pokłady anielskiej cierpliwości, kosmiczne magazyny sił wszelakich i jeszcze inwencję twórczą, co by przy tym wszystkim, codziennie gotować nowy świeży obiadek, pięknie wyglądać i o uśmiechu na facjacie nie zapominać.
Wystarczy jeden słabszy dzień, kiedy to TEN dzień przychodzi i mam ochotę zakopać się w łóżku i na nikogo nie patrzeć. Przespać cały dzień, albo pooglądać bzdurne filmy. Nie słyszeć „mamo a dasz mi?” . Nie musieć wstawać co pięć minut. Położyć się w wannie pełnej wody, poczytać książkę, posłuchać ciszy. Bez dobijania się do łazienki i pytań „a mogę z Tobą?” bo przecież nie odmówię wiedząc jak młody lubi kąpiele z pianką. Moja krew w końcu. Ma to po mnie.
Dlaczego zapominamy o tym, że to, że kobieta ma chwile słabości. Że marzy o chwili dla siebie, że chciałaby pojechać na jeden dzień do SPA(sama), albo poleżeć cały dzień w łóżku- nie wiąże się z tym, że nie kocha swojego dziecka? Dlaczego zapominamy o tym, że kobieta to nie tylko matka, sprzątaczka, kucharka. I nawet jeżeli praca w domu to jedyny jej etat, to jednak bez L4, bez urlopów, bez premii ani jakiejkolwiek wypłaty? Że w końcu matka, to także człowiek, który posiada emocje. Której pokłady energii i cierpliwości czasem się wyczerpują. I jeżeli przychodzi taki dzień, kiedy siarczyście przeklnie i krzyknie że ma dość- to oczekuje zrozumienia, a nie kamienowania i łatki „bezczelna”!
Nie wierzę w to, że wszystkie jesteście idealne. Że macie idealne rodziny, gdzie wszystko zorganizowane jest na tip top. Gdzie macie czas dla siebie, kiedy sobie tylko zamarzycie. Noł łej. Życie to nie Simsy. To fucing real, nie da się wszystkiego zaplanować i zorganizować bez niespodzianek.
Mam swój ideał matki. Matki idealnej od A do Z. Bezapelacyjnie wygrywa we wszystkich rankingach i nie podlega żadnej dyskusji;
Agnieszka Chylińska- Aj lov ju soł macz!
Jeżeli spodobał Ci się ten wpis, będzie mi bardzo miło, jeżeli go udostępnisz. Możesz też polubić ten post, albo zostawić komentarz. Dla Ciebie to chwila, a dla mnie będzie to mały dowód docenienia mojej pracy ;)
Comments
Natalia
20/01/2017
Wczoraj miałam taki dzień.. lecz we mnie to się zbiera od miesięcy.Wczoraj wybuchnelam i niechcący już podniosłam głos na moje placzace 11 miesięczne dziecko. Nie potrafię sobie tego wybaczyć… Ale byłam już tak psychicznie zdruzgotana. Dziś jest już lepiej powiedziałam sobie „ogarnij się” zobaczymy jak długo wytrzymam. Jestem okropna matka.
Kusterkowa
27/05/2015
Nikt nie jest idealny, ale to prawda, że większość matek nakłada sobie maskę terminatora i uważa, że muszą wszystko znosić. Warto, by sięgały po pomoc do… tatusiów. :) Oni naprawdę potrafią sobie poradzić! Tak mi się wydaje, gdy patrzę na moich rodziców, bo niestety na swoim przykładzie będę mogła pisać dopiero za parę lat ;)
Eli Milamalim
26/05/2015
A ja zrzędzę kiedy tylko chcę ;D. Narzekam kiedy jest mi źle i wkurzam się, kiedy nikt mi nie chce czegoś dać, oczywiście czasu dla siebie. Tupię nogą do oporu i wiesz co? Najczęściej wygrywam :P. He he, jutro lecę w kosmos! Pozdrawiam
Tedi
26/05/2015
A mnie najbardziej wkurza, że jak tylko pozwolę sobie na niewielkie narzekanie, że jestem zmęczona i potrzebuję chwili dla siebie, to od razu słyszę od wszystkich wokoło, że przecież mam idealne dziecko. Że oni to dopiero mieli/mają jazdę, bo ich dziecko/dzieci nie pozwalają na nic.
Kasia Harężlak
26/05/2015
Każdy ma chwilę słabości, nie tylko mamy – nowa praca, kłótnia z partnerem, czy problemy ze zdrowiem. W tych sytuacjach też często nie przyznajemy się innym, że coś chwilowo jest nie tak. Dla mnie ważne, by mieć wokół siebie ludzi, z którymi mogę sobie od czasu do czasu pobarzekać. Z drugiej strony wolontariat pokazał mi jak wiele mam, nauczył pokory i doceniania tego, co się ma. O wiele częściej skupiam się na tych pozytywnych aspektach, przez co mogę być odbierana jako mama z krainy lukru, ale mi to nie przeszkadza. Najważniejsze to żyć w zgodzie ze sobą – narzekać, kiedy jest to potrzebne i cieszyć się z życia na co dzień.
Ania
26/05/2015
Powiem tak, mam gosposie i nianie, mam tez ogrodniczkę i konserwatora domu, wcale nie jestem „cholernie bogata”. Po prostu mam 3 synów, 8 lat, 5 lat i rok, do najbliższego przedszkola 30 km, męża, który polowe miesiąca spędza na wyjazdach zagranicznych, 400m2 domu i 2ha ziemi, pracuje zawodowo w zasadzie bez urlopów macierzyńskich ( firma sama sie nie poprowadzi) i tez mam czasem ochotę powiedzieć pa i zniknąć. Teraz jak wiesz jestem po operacji. Bez tych wszystkich ludzi to by sie nie udało!
Paula Er
25/05/2015
Jezu jak dobrze, że nie tylko ja mam ochotę czasem spakować plecak i lecieć w kosmos :D
justynaq (jakchcemy.pl)
8/12/2014
Jak ten kaganiec ktoś próbuje nakładać, to jeszcze pół biedy – zawsze można kopnąć i zdjąć ;). Gorzej jak matka sama sobie go zakłada i jeszcze broni rękami i nogami, żeby nikt go nie tknął.
Szalonooka
9/12/2014
No własnie ja jestem z tych co kopie po dupie i broni dostępu do swojej prywatności. Przynajmniej się staram. Ale czytam czasem blogi dziewczyn które przyleciały chyba z innego świata…cukier, miód i lukrecja…
Antyterrorystka
8/12/2014
Przepraszam bardzo ja się uważam za idealną matkę :P Tylko to, że „niby” jestem idealna objawia się w mojej nieidealności :D Nie da się, no nie da…chyba, że twoim dzieckiem jest lalka albo tamagotchi…chociaż i tam kot zawsze mi zdychał z jakiegoś dziwnego powodu :)\r\nBywają momenty, że rzygam tęczą z powodu umiejętności mojego dziecka. Częściej jednak jestem bezsilna z powodu jej temperamentu…staram się jednak nie narzekać za często bo mnie za zrzędę wezmą :D
Szalonooka
9/12/2014
No własnie. Bo chodzi o to, żeby w tym prawdziwie nieidealnym świecie znaleźć sobie złoty środek na normalność ;)\r\npees. Ja ostatnio uśmierciłam dwa zwierzaki typu Pou na moim telefonie;)
Antyterrorystka
9/12/2014
Jak mogłaś usmiercić niewinne zwierzątka. Zaczynam się bać, zeby się nie narazić bo i mnie to może spotkać :D
Róża
8/12/2014
Nie jestem idealna i bardzo dobrze rozumiem, o czym piszesz. Najgorzej jak nie ma wsparcia w postaci męża, tylko stwierdzenie „przeciez nie pracujesz i nic caly dzien nie robisz, mozesz znaleźć czas dla siebie”, ale trzeba żyć dalej. Przyjdzie lepsze☺
Szalonooka
9/12/2014
Ja se z mężem i jego tekstami poradzę. tu chodzi o resztę, która z nami nie mieszka, gówno wie, gówno widziała a wypowiada się jak specjalista ;)
Agnieszka
8/12/2014
U mnie bywa różnie – jeśli chodzi o czas. Są takie dni, że spokojnie z Okruchem (lat dwa) pomaluję paznokcie, a są takie, że nie da mi zrobić obiadu. \r\nOstatnio wybrałam się do pewnej Fabryki Paznokci i chociaż ten problem mam z głowy na jakiś czas – w zasadzie dzięki Tobie ;) \r\n\r\nJeśli chodzi o społeczeństwo – ja nie mam z tym problemu. Mówię poważnie i nie koloryzuję – nie spotkałam się z określeniami, że jestem wyrodna, bo narzekam, albo wyrodna, bo gdzieś idę. Spotykam się ze zrozumieniem. Czasem z „podziwem” w stylu „jak Ty ogarniasz to siamto i sramto i jeszcze dychasz”… Własna teściowa wypycha mnie na zakupy albo do fryzjera, żebym odsapnęła ;) Najczęściej spotykam się z pełnym zrozumieniem i podnoszeniem na duchu (trafionym bądź mniej, ale z dobrych intencji). \r\n\r\n Kagańca też nie mam – od samego początku jeśli coś szło nie tak po prostu o tym głośno mówiłam. To kwestia również tego co same sobie narzucimy – jeśli ułożymy sobie w głowie sztywny obraz matki idealnej, to każde odchylenie będziemy traktować jako porażkę i powód do wstydu. Ja czegoś takiego nie miałam ale i nigdy nie odczułam, żeby ktoś traktował mnie jak wyrodną. Odkąd Okruch skończył rok zdarzało mi się wyjechać bez niego na trzy dni czystego wypoczynku z przyjaciółką i na tydzień poniekąd służbowo (ale powiedzmy że na upartego mogłam to zrobić zdalnie, wolałam wyjazd). Nie żałuję sobie również okazji na zakupy z koleżanką, czy wyjście do knajpki. Zdarzało się, że Okruch zostawał z Dziadkami na noc, a my po prostu się wysypialiśmy (dotąd na palcach mogę policzyć noce które przespał w całości). Nie czułam się nigdy zła i gorsza, bo zdarza mi się warknąć na Dziecię, czy mieć ochotę od niego odsapnąć.\r\n\r\nDużo rzeczy trzeba sobie samemu w głowie poustawiać. Dobrze jest mówić, że narzekać możemy i powinnyśmy, jeśli mamy taką potrzebę. Duszenie w sobie emocji jest złe i nie prowadzi do niczego dobrego. Nakładanie maski „szczęśliwej do bólu” jeśli tak nie jest też nie podziała długo. Ale z drugiej strony nie podoba mi się również odwrotny trend – Ty zwróciłaś teraz uwagę na idealizowanie, a mnie poza tym drażni również jak ktoś usilnie stara się pokazać, jak to macierzyństwo i zakładanie rodziny jest do dupy i że to samo zło (zaznaczam – nie mówię tu o Tobie, tylko o drugiej stronie skrajności). To drażni mnie tak samo, jak robienie z siebie Matki Polki roku :)
Szalonooka
8/12/2014
Dzięki mnie trafiłaś do Fabryki Paznokci? ;)\n\nJa jestem z tych szczęśliwych i spełniających się w byciu matką, żoną i kurą domową, ale jednocześnie nieidealizujących tego życia. Nie jest idealnie i czasami klnę siarczyście. No dobra ja kle codziennie :D a wkurza mnie jedynie to, że jak sobie narzeknę czasem głośno to wielkie zdziwienia bo jak mogę, bo na co właściwie narzekam.
Agnieszka
8/12/2014
Dzięki Tobie – pamiętasz, jak podpytywałam Cię na fejsbuku o ich stronę, którą polubiłaś? Byłam, zrobiłam i już czekam na kolejny wolny termin, bo są świetni! \r\n\r\nMnie głównie irytowało podejście „pójdziesz do pracy, to zobaczysz” – tak, jakby siedzenie w domu było… siedzeniem w domu. A to gówno prawda.
Szalonooka
9/12/2014
Wiesz siedzieć można na różne sposoby. Tydzień takiemu ktosiowi, co twierdzi że to leżing na kanapie by nie wystarczył- wtedy faktycznie by odpoczął. Myślę że po miesiącu z bananem na uchu zwrócił by pałeczkę i honor kurze domowej ;)
Bliźniaczki w akcji
8/12/2014
Ja mówię otwarcie o tym, że bliźniaczki są kochane, ale mają takie dni, że najchętniej bym je wysłała w Kosmos. W okolice czarnej dziury. A ja? Na tyle na ile mogę staram się dbać o siebie. Mówię: „Teraz mama idzie pod prysznic, bo ma was już dość. Ojciec zajmij się dziećmi.” \r\nI wychodzę. Inaczej bym zwariowała. Są momenty, kiedy wstaję kolejny raz nad ranem do dziewczyn i mówię głośno z wściekłością „nosz kurwa mać”. Nie ma matek idealnej. A jeśli tak o sobie mówią, to okłamują siebie i wszystkich wokół tworząc sztuczny obraz macierzyństwa.
Szalonooka
8/12/2014
I przez ten sztuczny i zakłamany obraz macierzyństwa inne matki maja przekichane, bo słyszą ” patrz a ta Kaśka z drugiego piętra robi to i tamto i jeszcze pierdylion salt, dziecko wychowuje i nie narzeka a Ty?! „
Bliźniaczki w akcji
9/12/2014
Niestety, taka prawda. Ja podziwiam, naprawdę, jeśli ktoś ma idealnie i w ogóle super w jego mniemaniu. Są różne dzieci – też to trzeba wziąć po uwagę – są takie, które śpią 23 godziny na dobę, a jedną godzinę się bawią same i matka ma spokój. Ale są też takie, które są 23 godziny na dobę uwieszone na Tobie, a jedną godzinę bawią się. Z Tobą. ;)\r\nEch, nie ma macierzyństwa idealnego.
Szalonooka
9/12/2014
No to ja mam dziecko, które prawie śpi tyle co ja(pod warunkiem że nie usłyszy że tatuś wstał), a póxniej wisi na mnie. Nawet jak pisze, to on akurat wtedy chce trzymać moją rękę. Koniecznie prawą. ;)
Świat Recenzji
8/12/2014
Amen,zgadzam się w 100% !! :D
Szalonooka
8/12/2014
No to piąteczka! :)