Przez wiele lat blogowania, przechodziłam różne stany świadomości blogera. Od chowania się po kątach ze swoim blogiem przez hasłowanie. Przez przejmowanie się tym, co mówią o tym inni, ludzie z reala. Aż doszłam do momentu w którym jest dzisiaj. Pewna siebie, tego co robię i mająca w poważaniu czy się to komuś podoba czy też nie.
Wczoraj wieczorem rozmawiam z Moniką z bloga Kamperki.
-Bo wiesz mam ostatnio doła. Mam ochotę rzucić to wszystko w cholerę. Ludzie kompletnie nie rozumieją po co pisze bloga. Na co mi to. Mamy w piaskownicy patrzą się na mnie jak na kosmitkę. Jakbym robiła coś złego!- brzmiał mniej więcej kontekst rozmowy.
Jak ja to doskonale rozumiem! Ileż to razy zastanawiałam się po co mi to. Nie. Nie blogowanie. Raczej po co mi konfrontacja z rzeczywistością i ludźmi, którzy kompletnie blogerów nie rozumieją. Dlatego przez wiele lat ukrywałam się z blogiem. Dzisiaj mam gdzieś, kto go czyta. To znaczy inaczej. Bardzo szanuję swoich czytelników. Ciesze się z każdej kolejnej osoby, która zatrzyma się u mnie na dłużej. Ale przestałam się przejmować, że trafi tu ktoś z mojego prywatnego życia. Niech trafi. No i?
Blogerzy, to taka specyficzna grupa ludzi, którzy mają w sobie chęć tworzenia i dzielenia się tym z innymi. Cele bywają różne. Jedni chcą się dowartościować. Inni mają silną potrzebę tworzenia i nie chcą by ich twory lądowały w szufladzie. Ja celów mam kilka. Po pierwsze chce pisać. Po drugie mam silna potrzebę poznawania nowych ludzi. A blogowanie to jeden z najlepszych na to sposobów.
Mój blog, to w pewnym sensie moja wizytówka. Taki profil psychologiczny mojej osoby. Ludzie którzy tu trafiają i zostają na dłużej, czytając moje posty, dyskutując ze mną poznają mnie i wiedzą z kim mają do czynienia ;) Podobnie ja poznaje inne blogerki i czytelników.
Dzięki temu poznałam wielu fantastycznych ludzi, którzy każdego dnia mnie inspirują, motywują i popychają do dalszego działania. Niedługo w związku z tym powstanie pewien cykl postów, o ludziach…a niech to na razie zostanie tajemnicą ;) A że na blogu uprawiam swojego rodzaju ekshibicjonizm? I co w tym złego? Że mam swoje zdanie w pewnych kwestiach i nie boję się ich głośno poruszać? No cóż. Swojego zdania nikt nie zabroni mi mieć. Jeżeli komuś się ono nie podoba, nie potrafi go uszanować, to nie ja mam z tym problem ;)
Co śmieszniejsze, ludzie którzy często nabijają się z blogerów, którzy ich nie rozumieją- sami uprawiają publiczny ekshibicjonizm. W mediach społecznościowych. Do tego robią to dość nieudolnie, myśląc że mają nad tym kontrolę w postaci ustawień prywatności. W sieci nic nie jest prywatne.
A ja śmieję się, kiedy każdego kolejnego dnia, na mojej tablicy przewijają się kolejne „prywatne” posty i zdjęcia moich znajomych. I zastanawiam się co jest większym ekshibicjonizmem. Ich półnagie zdjęcia z plaży w Tunezji czy innej Majorki, które wrzucają dla szpanu do wglądu kilkuset „znajomym” na swoim wallu, czy mój blog, gdzie uprawiamy ekshibicjonizm intelektualny?
I jasne, że ja też czasem wrzucam bardziej prywatne zdjęcia. Ale ja robię to oficjalnie, bez spiny o to co kto wrzuca. A oni, oburzają się z blogerów, a sami… zresztą przerzyjcie swoje tablice ;) I poznajcie nowych vlogerów i blogerów ;)
A Wy jak radzicie sobie z realnym odbiorem Waszych blogów? albo jak, jako czytelnicy odbieracie blogerów?
Jeżeli spodobał Ci się ten wpis, będzie mi bardzo miło, jeżeli go udostępnisz. Możesz też polubić ten post, albo zostawić komentarz. Dla Ciebie to chwila, a dla mnie będzie to mały dowód docenienia mojej pracy ;) A może tekst trafi do kogoś, komu jest potrzebny.
Comments
Gosia Oryszczak
24/07/2015
My piszemy ale jak na razie bez większego efektu. Moi czytelnicy tylko zaglądają ale są strasznie nieśmiali do pozostawienia cząstki swojego zdania. Kiedyś napisałam że jestem mały kaliber w temacie blogowania jednak mam nadzieje ze to się zmieni. \nJak na razie się nie zniechęcam.
Aga z www.makeonewish.pl
24/07/2015
a ja nigdy nie miałam momentu zwatpienia czy pomysłu na usuniecie bloga. lubię to, robie to z przyjemnoscia i wiem ze to bedzie kiedys niesamowita pamiatka. z tym ze ja mimo ze rowniez cenie czytelnikow, to w nosie mam zasiegi, statystyki i lajki. serio
Marlena Czerwińska
24/07/2015
Szczerze mówiąc jebie mnie to co myślą inni ! Mój maż twierdzi, że obnażam się przed światem. Ma rację! Tyle że ja to lubię ;) Codziennie mam wiadomości prywatne od kobiet które z czymś sobie nie radzą i wzajemnie wymieniamy się swoimi „gorzkimi żalami” i im jest lepiej i mi :P Blogowanie to jak rozmowa z przyjaciółką piszesz swoje zdanie na jakiś temat inni piszą pod tym postem swoje zdanie. Nigdy nikomu nic nie narzucam i szanuję każdy światopogląd mimo że jest odmienny od mojego. Fajny post Szalona ;) Pozdr
Kasia Szreder, HaloMisiu
15/06/2015
Obawiałam się reakcji znajomych na bloga. Okazało się, że nie zrobiło to na nich wielkiego wrażenia :) Brat powiedział „no spoko” , żadnego „oszalałaś?”, „po co Ci to”. Znojomi czytają po kryjomu i nie komentują, wiadomo :D Każdy lubi podglądać. Bardzo mnie to blogowanie wciągnęło, niedawno pojawiły się na blogu pierwsze nasze zdjęcia. Trochę się tego obawiałam, ale zostały pozytywnie przyjęte. Jeszcze nie spotkałam się na szczęście z hejtem. Jeszcze za mało osób mnie czyta :) Co do ekshibicjonizmu… to racja, większość ludzi teraz wrzuca masę zdjęć do sieci, często nieprzemyślanych. Jaka jest różnica, między publikowaniem zdjęć na FB a na blogu? W przypadku bloga parentingowego, trzeba tylko zadać sobie przed każdą publikacją pytanie, co pomyśli moje dziecko o tym za kilka lat? Czy będzie się tego wstydziło? Tak staram się do tego podchodzić.
Mama Ayla
11/06/2015
Ja mam duży problem z radzeniem sobie z opinią ludzi (tylko w kwestii bloga) piszę o niedawna, pod wplywem opini kilku osob usunęła jeden post…później usłyszałam ze ośmieszam się pisząc bloga , bo pisze tak że”oczy krwawią”.Nie wiem jak dlugo wytrzymam, chyba jestem za słaba na blogowy świat…\nPost super, udostepnie u siebie na pewno ;)
Szalonooka
11/06/2015
Z doświadczenia wiem, że odporność w świecie internetowym nabywa się latami, więc…cierpliwości ;) Kwestia tego jak bardzo chcesz to robić i jak bardzo Ci zależy ;)
Mama Ayla
11/06/2015
Założenie bloga to był w pewnym sensie test. Kocham pisać i robie to od lat.W wieku 8lat napisalam pierwszy wiersz od tamtej pory wiedziałam ze będę pisac…najpierw wiersze, opowiadania, krótka proza…a ja chciałam ciągle wiecej i powstał blog…w miedzy czasie pisze pierwszą książkę (a raczej próbuje)… Nie do konca wierze ze potrafię pisać….ale to kocham
Szalonooka
11/06/2015
Najważniejsze to robić to, co się kocha. Nikt od razu nie nauczył się pięknie pisać, każdy latami szuka swojego stylu. Poprawia go, ulepsza ;) Zerknij na pierwsze moje teksty na tym blogu, chociaż może lepiej nie ;)
Mama Ayla
11/06/2015
z początku moje wiersze nie były najlepsze, a jednak niedawno kilka zostało opublikowanych w tomiku poezji…ludzie je udostępniają(jeden nawet Matka Prezesa) a potrzebowałam na to lat….myślę że z blogiem będzie podobnie
lavinka
10/06/2015
Ja to bym się zastanawiała, skąd obce baby w piaskownicy wiedzą, że prowadzę bloga, przecież nie ode mnie. Kto nakablował! Przecież ja się do nich nie bez powodu nie odzywam, jeszcze musiałabym z nimi rozmawiać. ;) Nie, ale serio, zawsze mnie śmieszyło, że osoba, która pisze otwarcie, a zatem publicznie to co myśli – denerwuje się na krytykę. Wszystko co robimy i mówimy, w świecie realnym także – poddawane jest krytyce. Tak po prostu jest. Może pora… dorosnąć?
Anita Kaczmarek
9/06/2015
Wiem, że kilkoro znajomych czyta mojego bloga, ale nie udostępniam swoich postów z prywatnego profilu na facebooku, żeby dotrzeć do szerszego ich grona. \nMój mąż czasami się śmieje, że z powodu bloga nie mamy o czym rozmawiać ze znajomymi, bo większość prób podjęcia tematu „co słychać”, kończy się ich stwierdzeniem, że wiedzą, bo pisałam o tym na blogu albo fanpagu ;)
Sabina Trzęsiok-Pinna
9/06/2015
Ja mieszkam za granicą, więc się nie przejmuję :). Nie robię jednak tajemnicy z tego, że piszę bloga, mimo że na prywatnym profilu nie wrzucam moich wpisów. Miałam kiedyś zgrzyt z rodziną, która zarzuciła mi, że nie powinnam blogować, więc się wkurzyłam, zmieniłam adres, ale i tak mnie znaleźli. Drugi raz nie dałam sobie wmówić, że robię coś złego i kontynuuję przygodę z blogowaniem, czy się to komuś podoba, czy nie. Po przeprowadzce blog stał się dla mnie właśnie pewnym rodzajem terapii, a że lubię pisać, tym bardziej wsiąknęłam. Poza tym poznałam mnóstwo fajnych osób i to jest chyba najjaśniejszy aspekt blogowania, przynajmniej dla mnie.
Aleksandra
9/06/2015
Bardzo potrzebowałam takiego tekstu! <3
Beata Redzimska
9/06/2015
Mieszkam za granica.To lagodzi odbior przez realny Swiat. Pozdrawiam serdecznie beata
Szalonooka
9/06/2015
Sugerujesz przeprowadzkę wszystkim blogerom? ;D
Beata Redzimska
9/06/2015
Nie, tylko pisze Jak jest u mnie
Mama Martynki Klaudia
9/06/2015
Świetnie napisane :) Właśnie nie dawno pisałam o tym jak znajomi nas oceniają.\nZapraszam do siebie,jeśli będziesz miała ochotę. https://niezleziolkoblog.pl/mama-martynki-pisze/jestes-blogujacym-rodzicem-jestes-zlym-rodzicem/
chocholica
9/06/2015
To chyba normalne, że ludzie boją się takiego ekshibicjonizmu intelektualnego. Każdy przybiera jakąś maskę na potrzeby otoczenia. Ja nie miałam problemu z podzieleniem się blogiem z tymi bliskimi. Ale z tymi dalszymi już owszem. Ale powoli, etapowo zaczynam być coraz pewniejsza w tym co robię. I coraz bardziej wyzbywam się tego patologicznego wstydu.
Mirka C
9/06/2015
Ja jestem teraz z małej wioski(przyszłam z miasta), troszkę się izoluje od tego środowiska bo tu strasznie ciężcy ludzie w obyciu żyją( wiedzą kiedy sobie nowe gacie kupisz, i głośno bąka pierdniesz.Ponadto wszytko im przeszkadza i wszystkiego zazdroszczą – mają taki genetyczny ubytek). Poza rodzicami w szkole dziewczynek i kościołem mam mało styczności z „obcymi” , taki odludź jestem. \nZderzyłam się twardo z ludzkim niezrozumieniem, gdy moja teściowa wykrzyczała mi, że jestem nienormalna, a ludzie się ze mnie śmieją, bo pokazuję co jem na śniadanie i piszę o swoich uczuciach i zdradzie na facebooku(wpis o tytule „zdradziłam”, nie był o zdradzie męża). \nAle po chwili do mnie dotarło, że to co powiedziała, świadczy tylko o tym, że dokonałam tego o czym zawsze mówiłam…. jestem inna niż większość i jest mi z tym dobrze.A większość tych którzy gadają bzdety nawet nie pofatygowali się by wejść na blog.\n Teraz jak ktoś z otoczenia pyta o blog, to odpowiadam z uśmiechem – tak, piszę, farmazony na blogu. ;)
Dagmara
9/06/2015
Pamiętam lata wstecz tą niepewność, czy pisać pod swoim nazwiskiem, czy lepiej nie. Teraz nie wyobrażam sobie inaczej, choć chyba trzeba przejść jakieś etapy, zanim człowiek się odważy bardziej otworzyć.
Relatywnie Obiektywna
9/06/2015
Ostatnio dzwoniła mama K. z nowinami. Dziadek powiedział, że na facebooku pisałam o tym, że śpimy w osobnych pokojach z K. i mamy „rozwód”!. Nie mam jego dziadka w znajomych, po prostu oznaczyłam K. w poście i szlag trafił całą prywatność.\nA w poście chodziło o to, że pierwszy raz od lat mamy komputery w innych pokojach – tym samym nie siedzimy już razem – tak jakby to był rozwód.\nPrywatność? Skończyła się w momencie odpalenia komputera po raz pierwszy. I ludziom się wydaje, że jest przepaść między publikowaniem wpisów na blogu, a publikowaniem wszystkiego innego gdzie indziej. Krytyki się nie uniknie i zawsze będzie ktoś kto wie lepiej. Ale bez takich osób nie powstałby ten wpis. I nie powstałoby wiele pięknych blogów
Szalonooka
9/06/2015
Myślę że ludzie zbyt serio podchodzą do publikowanych przez innych treści. My blogerzy, przynajmniej ja- staram się wszystko podawać z dystansem, humorem. Niektórzy odbierają to tak poważnie że czasem się za głowę łapię. Ale to sa ludzie którzy o kontekście, interpretacji i dystansie w świecie wirtualnym nie maja pojecia.
Relatywnie Obiektywna
9/06/2015
To jest dokładnie to: zbyt poważnie podchodzą. „Mamy w piaskownicy patrzą się na mnie jak na kosmitkę. Jakbym robiła coś złego!” – Podchodzą do tego tak poważnie, że wg nich faktycznie robi coś złego. Przecież to takie „nieludzkie” być człowiekiem.
Szalonooka
9/06/2015
O to to! Nieludzkie być człowiekiem! ;)
Sara Stella
9/06/2015
Ja z kolei pisze juz wiele lat. Owszem zmienialam bloga kilka razy, ale nie boje się go pokazać znajomym. Nie mam się czego wstydzić -pokazuje siebie a nie każdego z osobna. Nauczyłam się tego, że w moim życiu ludzie dzielą się na dwie grupy : tych co mnie lubią i tych co mnie nie lubią. Nie nikogo po środku, kogoś kto mnie toleruje. Tak już jest i ja nie mam zamiast zamknąć się w sobie. To moje życie i mój blog a jeśli ktoś ma z tym problem to go nie zapraszam a wręcz proszę o wyjście :)
Paulina
8/06/2015
W sumie od razu „przyznałam się” przed znajomymi, że piszę bloga. Miałam w nich pierwszych stałych czytelników, aż wszystko powolutku się rozwija ;)\nzapraszam, http://www.optymistycznie.eu
Niki
8/06/2015
Ja się ukrywam, bo trochę mnie przeraża, że ktoś z mojego otoczenia (poza kilkoma osobami, które adres znają) trafi na mój blog. Chciałabym tak jak Ty, Noemi czy Judyta pisać pod swoim nazwiskiem, oficjalnie, ale jeszcze nie dojrzałam do takiej pewności siebie.
Matka Poli
8/06/2015
Dokładnie wiem co masz na myśli… i mam dokładnie to samo. Dlatego, nie wykorzystuję znajomych z FB, jak to robią niektórzy, żeby wypromować bloga. Powoli, po cichu robię to póki co dla siebie.
Matka Pauka
9/06/2015
A ja tego do końca nie rozumiem. To znaczy inaczej: nie wiem jakie Wy macie podejście do swoich blogów. To co ja piszę na nim jest odzwierciedleniem tego co myślę, to samo „myślę w realu” i jeśli ktoś na żywo zapyta mnie o zdanie na jakiś temat to zarówno post w tym temacie, jak i moja odpowiedź byłyby zgodne, zgodne z prawdą. Na blogu nie udaję, że jestem nie wiadomo kim i mam nie wiadomo co. Dlaczego więc mam się z tym kryć? Jeśli moi znajomi na fb udostępniają moje posty to się zwyczajnie cieszę, bo nie namawiam i nie proszę ich o to, więc musi im się podobać. Nie wstydźcie się Waszego zdania :)
lavinka
10/06/2015
Mam podobne zdanie. Nie piszę na blogach niczego, czego nie powiedziałabym w otwartej rozmowie. Ale ja mam Aspergera, może normalni ludzie mają inaczej, ja po prostu mówię i robię to co myślę. :)
Daria Krzemińska
8/06/2015
Ja nie miałam i nie mam problemu w ogóle z tym, że czytają mnie osoby z mojego otoczenia, rodzina. Fakt, zdarzyło mi się usłyszeć na spotkaniu przy kotlecie, że nie powinnam dzielić się swoim życiem prywatnym w internecie, jednak jak to się mówi: „Jednym uchem wpuscilam, drugim wypuscilam” :D \n\nCiesze się, że dzięki blogosferze poznałam tyle ciekawych, mądrych osób! :*
Szalonooka
9/06/2015
Może to kwestia tego kiedy i w jakim celu zakładałas bloga. Chociaż… Bo wiesz ja wiele lat temu założyłam bloga w celu autoterapii ;) Sama nie wiem kiedy wsiąkłam tak, że nie wyobrażam sobie życia bez blogowania i ludzi z blogosfery ;)
Adrian Bysiak
8/06/2015
Na swojej drodze spotkałem wielu blogerów, którzy wręcz wstydzą się bycia blogerem. Sam nigdy nie miałem tego problemu, oczywiście słuchałem wygłaszanych w moją stronę epitetów (temu to się w głowie pop….., bloga sobie założył). Na szczęście słyszałem też pozytywny odzew od ludzi którzy zostali na dłużej, tych wiadomo jest mniej.\n\n\nNie wstydzę się i nie zamierzam. I masz absolutną rację z tym, że Ci którzy blogów nie prowadzą swoje tablice zapełniają różnymi pierdołami, a każda z nich ma jeden cel – zaspokoić chore EGO.\n\n\nNiestety w całej tej zabawie, jest też druga opcja. Wielu blogerów chodzi i rozpowiada na prawo i lewo, że nie – nie jestem blogerem, ja tak tylko zarabiam. Gdybym nie miał z tego kasy – na pewno bym nie blogował. Wiem ile blog może zarobić, widzę reklamy, widzę różne akcje, a co gorsza – blogerzy którzy może coś tam uszczkną z adsense takie opinie wydają. Czego już totalnie nie rozumiem, że prowadzenie bloga nie dla pieniędzy to obciach – może i tak, ale dla ludzi ubogich intelektualnie.
Szalonooka
8/06/2015
I chyba Twoje ostatnie zdanie jest dobra puentą ;) Ostatnio zapytano mnie czy docelowo chciałabym zarabiać na blogu. Jasne że fajna akcja, plus jakiś grosz do kieszeni jest fajne. Ale te wszystkie posty są sztuczne, wymuszona i choćbym nie wiem jak sie starała, nigdy mi się nie podobają. No dobra tylko jeden post wyszedł fajnie i jestem z niego dumna. \nGdybym nagle zaczeła publikowac tylko dla kasy…przestałabym blogowac, starciłabym do tego serce. Nie jara mnie taki styl.
Adrian Bysiak
8/06/2015
Wiesz, co do samego zarabiania – artykuły sponsorowane, czy wpisy inspirowane też mnie irytowały. Jednak staram się je wprowadzać w zgodzie ze sobą. Więc oferty typu „nie może Pan opisać negatywnie” od razu odrzucam i ich nie biorę.\n\n\nAle fakt faktem marzy mi się taka współpraca, gdzie będę mógł wykazać się kreatywnością, a wpis będzie nie tylko możliwością zarobienia ale także rozwinięcia skrzydeł w blogosferze, pokazania własnych umiejętności, własnej pasji.\n\n\nNiestety, reklamodawcy patrzą – byle taniej, byle taniej i byle taniej, a reszta znaczenia nie ma. Według mnie ma ogromne.
Szalonooka
8/06/2015
Oczywiście ze tak, sama takie współprace odrzucam. Co to za opinia skoro nie jest subiektywna?\nJeśli chodzi o resztę, to najlepsze wpisy sponsorowane to takie kiedy czytelnicy cos z niego wynoszą, dziękują ci za tekst nie zauważywszy nawet ewentualnej reklamy ;)
Noemi Skotarczak
8/06/2015
Ja co najmniej raz w miesiącu mówię do PT leżąc do góry dupą na kanapie:\n- Usuwam to cholerstwo!\n\n\nMnie np. rozpieprza jak ktoś mi pisze:\n- Ej widziałam Cie dzisiaj!\n\n\nDoszłam do takiego momentu, kiedy zastanawiam się idąc ulicą, czy nie jestem obserwowana. Pamiętam jak kiedyś jedna osoba mi napisała, że czytała mnie w telefonie siedząc w kolejce do lekarza i nagle wchodzę ja z Jachem. :D
lavinka
10/06/2015
Pamiętam jak kiedyś sobie z Tomkiem zrobiliśmy w Warszawie postój pod syrenką nad Wisłą, odpalamy herbatę z termosu, aż tu nagle jakiś OBCY CZŁOWIEK podchodzi się pytać, czy to my i że czyta nasze blogi (zwłaszcza blog Tomka) i że nas uwielbia i że wow – pozanć nas w realu. Ucieszyliśmy się, bo na naszych podróżniczych blogach (wtedy jeszcze nie było Kluski) było niewiele komciów i nie mieliśmy pojęcia, że mamy stały fanklub „cichych podczytywaczy”. Mnie tam to w żaden sposób nie przeszkadza, ale też nie chwalę się wśród obcych ludzi, że jestem blogerem. Nie wydaje mi się, żeby to kogokolwiek obchodziło.
Matka Pauka
8/06/2015
No ale to chyba jest miłe, czy nie? Mi się miło zrobiło, jak mnie dziewczyna zaczepiła w sklepie i powiedziała, że bardzo lubi mojego bloga… :)
Szalonooka
8/06/2015
Hahaha ;) Ja ten etap przechodziła kilka lat temu, teraz mi to lotto ;) Ale chyba mieszkam w zbyt dużym mieście, nikt mnie nie spotyka, nikt nie rozpoznaje :D
Aneta Janiszewska
9/06/2015
hahha mam tak samo raz w miesiącu zdarza mi się pomyśleć o zamknięciu bloga. a następnego dnia mówię swojemu K, żeby iść porobić zdjęcia. Noemi miałam tak samo. Czasami mi się zdarza, że ktoś mnie pozna. Najlepszy był chłopiec w sklepie. Podszedł do Piotra i mówi, że go zna z internetu :D
www.kilkuetatowamama.com
8/06/2015
ja jestem jeszcze pikusiem w blogosferze wiec nie spotykaja mnie kontrowersje. Ale znajac moje podejscie – jesli sie zdarzy to totalnie to oleje. A jak ktos bedzie mial odwage cywilna powiedziec mi face to face, ze pisze bzdury to zaproponuje zeby ten ktos mi pokazal jak powinno to wygladac. Latwo jest oceniac, latwo jest przyszywac latki. Pozdrawiam!
Szalonooka
9/06/2015
Wiesz, ja myslę że to jest raczej kwestia tego, że ludzie w ogóle blogują. a nie w jaki sposób. Jedyne czemu jestem przeciwna, to parentingi i szastanie wizerunkiem dziecka w sieci. Bardzo łatwo jest zrobić na słodkim bobasie fejm, ale trzeba tez myśleć o konsekwencjach. Ciężej wybić się na samym sobie, i tym co się ma do powiedzenia, zaoferowania swoja osoba. ale jak widac na moim przykładzie można ;)
Kuba Osiński
8/06/2015
Ja parę dni temu miałem ochotę rzucić moje blogowanie w cholerę. Przestało mnie to bawić. Napisałem już posta pożegnalnego i gotowy bylem go opublikować. 10 minut po zakończeniu pisania kilka pozytywnych sygnałów związanych z blogiem i nie mogłem go opublikować. Znowu mi się chce i nie patrzę na to, że się to komuś może nie podobać. To jest moje miejsce, a jak się komuś spodoba to fajnie i mi bardzo miło.
Szalonooka
8/06/2015
Nigdy przenigdy nie pisz takich postów ;) Wiesz co oznaczałoby skasowanie bloga?
Kuba Osiński
8/06/2015
To było pod wpływem chwili i rezygnacji.
Szalonooka
9/06/2015
Pod chwilą emocji powstają najlepsze posty, ale zawsze publikuje je na trzeźwo ;) Ale mi raczej chodziło że skasowanie bloga, oznaczałoby że przyznanie sie do porażki, być może przed tymi którym sie Twój blog nie podoba ;) Miałam kiedyś podobną sytuację. Byłam o krok od skasowania. Ktoś zapytał czy się poddaje i przyznaje rację osobie która mnie podłamała. Zrobiłam jej na przekór i robie dalej to co lubie ;)
Sofia Cecylia Gutkowska
8/06/2015
Hmmm… ja swojego bloga nie nagłaśniam w gronie znajomych, choć paru o blogu wie, chociaż nie.. wiedzą przyjaciele :D\n\nNie będę się bloga wypierać jak znajdzie go ktoś z mojego środowiska, ale sama też im o tym nie mówię.. \n\nhttps://scg-po-prostu-ja.blogspot.com/
lavinka
10/06/2015
Ja moich znajomych poznałam dzięki blogom i forom. Czasami z przerażeniem dochodzę do wniosku, że poza paroma osobami ze studiów, z którymi pracuję (i tylko dlatego się kontaktujemy), nie mam znajomych poznanych nie przez sieć.
Szalonooka
8/06/2015
Ja tez nie mówię, ale się nie wypieram ;)
Sofia Cecylia Gutkowska
8/06/2015
To chyba najlepsze rozwiązanie. Po co mówić komuś o czymś co go nie interesuje lub tego nie rozumie :)
Matka Pauka
8/06/2015
ja udostępniam swoje posty na prywatnym profilu na fb, więc się nie kryję przed znajomymi. jak zakładałam fp dla bloga to zaprosiłam większość znajomych do polubienia – kogo nie interesowała tematyka – nie polubił, duża część pewnie polubiła z ciekawości. z kolei spotykając się ze znajomymi w ogóle nie poruszam tematu bloga, chyba, że zapytana :)
Szalonooka
9/06/2015
Mi znajomy z reala, zasugerował właśnie, żebym promowała się między znajomymi. A ja jakos nie czuję takiej potrzeby. I tak mam silna grupe wsparcia bo bo z mojej listy prawie 300 osób, 124 lubi Szalonooką. Część bardziej zaufana sama zaprosiłam, a reszta pewnie trafiła przez przypadek ;)
Sofia Cecylia Gutkowska
8/06/2015
I jak reagują? Raczej pozytywnie czy nie?
Matka Pauka
9/06/2015
Duża część jest cichymi czytelnikami, nie komentują, nie ujawniają się (ale wiem, że czytają, np. koledzy mojego Marcina – już kilku się przyznało, że czyta każdy post :D). Natomiast ci, którzy komentują czy w necie, czy w realu faktycznie dają pozytywne sygnały. Czasem podejmują dyskusję na temat, który opisałam. Nie spotkałam się z nieprzyjemną opinią, ale liczę się z tym, że się za plecami parę osób może się podśmiewać. W sumie jedna koleżanka się na mnie obraziła, na samym początku pisania, kiedy to miałam 5 wejść na bloga dziennie. Jeszcze wtedy brodząca byłam w blogosferze i naruszyłam jej prywatność. Wstawiłam zdjęcie Miłki z jej dzieckiem i wspomniałam o niej w dwóch postach. Oczywiście przeprosiłam, bo wiem, że to był wielki błąd, jednak nie zostało mi wybaczone.
Matka Antyterrorystka
8/06/2015
Zaczynając pisać bloga zastanawiałam się jak mnie odbiorą znajomi, osoby z mojej miejscowości. Wiekszość z nich ma sprzeczne ze mną poglądy. Póki co żadnego dymu jeszcze nie było, ale nie wiadomo czy nie będzie:) Ja się tym jednak nie przejmuję i robię swoje- bo to sprawia mi przyjemność
Szalonooka
8/06/2015
Wiesz, chyba kwestia włączenia znieczulicy na wszelki hejt. Ten jest wszędzie. Ja nauczyłam sobie z nim radzic ;)
Matka Antyterrorystka
8/06/2015
Inaczej się nie da niestety :)
justyna
8/06/2015
Nie tworze bloga,bo nie mam talentu pisarskiego,to trzeba miec we krwi. Ale czytam Wasze wpisy kochani blogerzy. Taka tworczosc to artyzm. Umiec opisac problem i przekazac wiedze to jest sztuka przez duze S. Ja tworze w papierze bo on mnie”slucha”. A Ty pisz Szalonooka bo uwielbiam Ci czytac. I nie przejmuj sie ludzmi,ktorzy jeszcze siebie nie „znalezli”,bo tacy nic nie robia tylko marudza. Znam takich osobiscie. Glowa do gory,piers do przodu i niech sie swiat wali,Ty rob swoje
Szalonooka
8/06/2015
spoko, spoko ja pisac będe zawsze ;) Ale dziękuję ;) Artystka się nie czuję, zwyczajnie blogerem. Mniejszym raczej ;) Który uwielbia rozmawiać ze swoimi czytelnikami <3
Kasia Harężlak
8/06/2015
Jeszcze nie spotkałam się z negatywnymi reakcjami, znajomi mi kibicują :) Ja jestem dumna z siebie i z tego mojego miejsca z sieci. Więcej problemu mam z całkiem obcymi ludźmi, np. chcę zrobić zdjęcia, tłumaczę, że to na bloga i widzę zdziwienie w oczach i minę „ale o co chodzi?” ;)
Szalonooka
8/06/2015
No to fajnie ;) Serio, mam nadzieje że i ja kiedyś dojdę do takiego etapu. Chociaż, specjalnie mi już nie zależy, mam inne priorytety jeśli chodzi o bloga ;)
Kasia Harężlak
8/06/2015
Po prostu wychodzę z założenia, że jeśli sama nie jestem dumna z tego, co robię, to dlaczego inni mieliby to lubić :) Pewnie, że jak każdy zaliczam kryzysy, ale sama się szybko doprowadzam do porządku.
Szalonooka
9/06/2015
A ja jestem. Ale wiem, że nie wszytskim musi się podobać to co robię. I ja to szanuję. Ale wiem że oni nie potrafia uszanowac tego co robię i że chcę to robić ;)
Kasia Harężlak
9/06/2015
Cóż, ja jestem w blogosferze za krótko, pewnie im poważniej będę się angażować w bloga, tym więcej będzie osób, które tego nie zrozumieją i takie ich prawo. Najważniejsze to być w zgodzie z samym sobą :)
MamiMami
8/06/2015
Obecnie przeżywam depresję blogera, czyli czas w którym za nic nie mogę się zabrać mimo wielu pomysłów. Teksty się nie kleją, a wena nie znajduje ujścia. Pod palcami nie dzieje się nic, a to co piszę mnie nie zadowala. \nJeśli chodzi o realne środowisko, to idąc ulicą widzę te spojrzenia u śmiechy, ale raczej to życzliwe podejście. Dochodzą do mnie pochwały dla tego co robię, jak sobie z tym wszystkim radzę. Ale nie wątpię, że na nie jednym placu zabaw jestem obiektem zainteresowań jako „ta co nie zajmie się dzieckiem tylko pisze bloga”.\nNie dogodzę wszystkim, nawet nie chcę by wszyscy przyklaskiwali temu co robię. Ludzie mają różne gusta i różne poglądy na przeróżne tematy, i lubię to. \nBlog to moje miejsce. Miejsce, w którym mogę się wygadać, wypłakać, oczyścić głowę. To moja terapia, mój psychoterapeuta.\n\nPozdrawiam!
Kuba Osiński
8/06/2015
Parę dni temu przeszedłem ten etap. A bloga też traktuję jako terapie :)
Szalonooka
8/06/2015
Chyba każdy przechodzi takie etap. To mija prędzej czy później. Tylko nie wpadnij na głupi pomysł kasowania bloga, jak to robią niektóre dziewczyny, a później kiedy wena wraca żałują ;)
MamiMami
8/06/2015
Daję sobie tyle czasu ile mi trzeba. Blog to moja pasja a nie obowiązek, więc…? Wrócę jak będę gotowa ;-)
Szalonooka
8/06/2015
I bardzo dobrze ;) W takim razie do poczytania ;)
Ola Małkowska
8/06/2015
Jestem Twoją fanką, chociaż nieco cichą bo jakoś mam wrażenie, że nie potrafię przebijać się przez tłum, chociaż w rzeczywistości jestem głośna, dziwne to. Piszesz bloga z wielką pasją, Twoje testy są mądre i dobrze się je czyta i łatwo wyciąga wnioski, podajesz często świat cały na talerzu to fajne ! Ja piszę swojego bloga w sumie tak by sobie popisać, by robić coś dla siebie tym pisaniem, a nie tylko dzieci, dom, mąż, dzieci, dzieci i dzieci… Nie robię nic dla siebie bo chwilowo nie mogę. \nChwilowo nawet mam zastój w pisaniu, a raczej mam masę rzeczy które chce opisać i opiszę bo to cząstka tego co przeżywają inni kiedy świat im się wali na głowę. ale chwilowo nie mogę, a to za sprawą komplikacji życiowych. \nCzytają mnie moi znajomi i to cieszy, ale też tacy którzy znajomymi byli i się zmyli i czekają tylko na potknięcie, ale czyta i jest ze mną masa fajnych ludzi i to jest najlepsze ! ;) \nTrzymaj się Szalona ! <3
Szalonooka
8/06/2015
Chyba jednak się przebijasz bo bardzo dobrze Cie kojarzę ;) Nie przejmuj się zastojem, takie się zdarzają każdemu blogerowi ;) To minie samo ;)\nPodrzuć bloga, chętnie poczytam ;)
Ola Małkowska
8/06/2015
łechtasz mnie po duszy ;P \n\nhttps://mamanaszpilach.blogspot.com o to to to :)
Ven
8/06/2015
Mnie czyta cały mój wydział, a że studiuję dziennikarstwo, to nikt się o to nie spina + wokół siebie mam ludzi, którzy raczej motywują mnie do działania, a nawet sami podsuwają pod nos pomysły na notki! Odkąd założyłam bloga, znajomi opowiadają mi historie dodając „napisz o tym! ja mogę, ale Ty i tak to zrobisz lepiej”. To bardzo motywuje. Z docinkami ze strony 'ludzi z reala’ spotykałam się bardziej kilka lat temu, kiedy byłam szafiarką. Ale co w tym złego? Prawda jest taka, że większość z tych osób jest totalnie niespełniona zawodowo. Bo gdyby była, zrozumiałaby, że pasja może być pracą. I przede wszystkim nie ośmieszałaby się na fejsbuku/instagramie/snapchacie. Bo każdej z tych osób zależałoby na dobrym pijarze. \n\nA zostały im zapite foty z imprez, zdjęcia kupek swojego dziecka, codzienne sprawozdania z wycieczek z wózkiem do parku, grilla, wizyty ciotki czy corocznego wypadu do Egiptu, żeby przez 2 tygodnie leżeć w hotelu przy basenie. Nie zapominając o kłótni z facetem czy koleżanką pod jednym z fejsowych postów. Nie ma to jak robienie ze swojego życia reality show.
Szalonooka
8/06/2015
Ja też studiuję dziennikarstwo i tez nikt nie widzi w tym nic dziwnego ;) Dziewczyny same podrzucają mi pomysły ;) a z resztą, tak jak mówisz niespełnionych ludzi bez pasji, no cóż. Ja ich zycia nie odmienię ;)
Ven
8/06/2015
Szkoda mi ich, ale cóż. Są ludzie z tak skamieniałym myśleniem (nawet młodzi), że nie da rady go zmienić.
Paulina Wilk
8/06/2015
Jestem czytelniczką, jak i blogerką. I wiesz co dodałaś mi pozytywnego kopa tym wpisem! ♡ Masz jak w banku, że udostępnię go na swoim profilu na fb.\n\nCałujemy :*
Szalonooka
8/06/2015
Nie wiem czym, ale bardzo się cieszę ż każdego motywacyjnego kopa, który zasiewam :* :)
Justyna Ciejka
8/06/2015
Jestem czytelniczką, tak tego bloga jak i wielu innych. Kiedyś marzyłam by sama pisać ale chyba nie mam do tego aż takiej smykałki… A może jest i milion innych powodów dlaczego nie. Ale lubię czytać wasze wpisy. Lubie czerpać z nich korzyści. Z wieloma się utożsamiam, jeszcze więcej uczy mnie czegoś nowego o życiu, dzieciach, i o mnie samej. \nCiesze się, że mam co czytać. Że jest milion innych matek z podobnymi problemami, że w tym wielkim świecie nie jestem sama. Że ktoś taki jak bloger potrafi ubrać to w słowa często z poczuciem humoru. A prywata… Istnieje dziś w ogóle coś takiego? Z godnie z powiedzonkiem „nie ma Cię w sieci nie istniejesz” …Chyba nie ma. Każdy gdzieś w sieci zostawia swój ślad mniej lub bardziej prywatny… Mniej lub bardziej osobisty. Rób to robisz bo robisz to zajebiście dobrze. Tak Ty jak i inne dziewczyny które piszą. (Faceci też :P ) A to co ludzie gadają, to zwykła ludzka zawiść bo ktoś coś ma a ja nie… Ty masz Bloga – cząstkę siebie dla innych… Która do Ciebie wraca. :) Kamperkowa Trzymaj się!!! :D Jesteśmy z Tobą!
Szalonooka
8/06/2015
Nawet nie wiesz jak do mnie wraca! W jakim pozytywnym przebraniu ;) Dzięki wielkie, masz jak w banku że ja nigdy pisac nie przestanę ;)
Kogelmogell
8/06/2015
A ja wciąż mam to nieodparte wrażenie, że jestem dziwolągiem :P\nDlatego od czasu do czasu dopada mnie blokada blogowa… walczę z tym :)
Szalonooka
8/06/2015
Tylko czy bycie dziwolągiem to coś złego? Czy bycie kims innym od tego całego skopiowanego świata jest złe ? ;) Bądź dziwolągiem, ja uwielbiam dziwolągi, sama nim jestem ;) :*
Misako – matka po japońsku
8/06/2015
dla mnie blog to psychoterapia przede wszystkim. Ale też nie doszłam jeszcze do etapu 'ujawniania’, o tym kim jest Misako-mpj- wie niewielu. Cenie sobie blogowe znajomości, choć nie zastąpiłabym nimi rzeczywistych- co mam wrażenie wielu czyni :) znam kilka dziewczyn (prywatnie0 które na swoich blogach też zarabiają, i to nie małe pieniądze. Dla mnie póki co, najzimniejszym kubłem wody, było wykorzystanie przez kogoś zdjęcia Chibi i pisanie o niej, że jest jej, przez obcą osobę, niestety co raz trafi do sieci w sieci pozostaje na zawsze
Szalonooka
8/06/2015
A wiesz że początki mojego blogowania, to była też psychoterapia ;) Mam kilka znajomości realnych, których nigdy nie zamienię, ale mam tez wiele internetowych które wiem że przetrwają wiele.\nJeśli chodzi o Chibi. Dlatego właśnie nie publikuje wizerunku młodego. Sama miałam podobna sytuację z moim zdjęciem. Przezyłam udało mi się to załatwić. Za młodego rozszarpałabym żywcem chyba.
Mom on top
8/06/2015
Dochodzę do wniosku, że ja jestem albo jakaś bardzo odrealniona, albo żyję w wyjątkowo życzliwym środowisku. Przed chwilą czytałam tekst Antytrerrorystki o chamstwie panującym na placach zabaw. Teraz Twój o tym, że blogerów źle odbierają – mówiąc w skrócie. A ja nic z takich negatywnych zjawisk na swoim przykładzie nie zauważam!\nJedyne co mnie spotkało, to strata „najlepszej przyjaciółki”, dla której moje książki i blog to było już za wiele… No, ale to akurat powód do radości – nie ma co mieć w swym otoczeniu fałszywych ludzi!
Szalonooka
8/06/2015
To prawda. Świat jest pełen nienawiści i zawiści. Ja nauczyłam się z tym żyć. Ale wczoraj rozmowa z Monika uświadomiła mi ze ludzie są zwyczajnie…smutni. Sami nie mają odwagi robić czegoś wiecej, a podcinają skrzydła innym.
Mom on top
8/06/2015
No chyba właśnie dlatego, że nie mają odwagi walczyć o SWOJE marzenia. Gdyby mieli, to nie przeszkadzałyby im sukcesy innych.
Matka Pauka
8/06/2015
Wiem, że czyta mnie sporo moich znajomych, a także rodzina. Czasem ktoś zapyta o mojego bloga, nigdy nie spotkałam się z negatywnymi komentarzami, ale wiadomo jak jest – pewnie za plecami parę osób mnie zjechało. Mam to gdzieś i nie zamierzam się tym przejmować. Tak jak piszesz – udostępniam większą lub mniejszą prywatę, w jakichś tam moich granicach. Mnóstwo moich znajomych udostępnia jej duuuuuużo więcej niż ja na całym swoim blogu i fp.
Szalonooka
8/06/2015
Powiem Ci że na początku, kiedy coraz więcej ludzi z reala zaglądało na mojego bloga, byli zdziwieni i nie do końca rozumieli. Widziałam to. Dzisiaj mam wrażenie że kibicują. Na pewno zrozumieli ;) A reszta się nie przejmuje :P
Matka Pauka
8/06/2015
Ale Ty już parę lat w tym siedzisz, ja dopiero niecały rok. Rok temu dopiero sama zaczynałam czytać blogi. Parę lat temu sama miałam świadomość blogowania na poziomie photobloga, czyli albo ktoś to robił dla beki i znajomych (tak jak ja w liceum), albo ktoś prowadził swój ogólnodostępny, intymny pamiętnik, z którego największa bekę mieli znajomi.Wydaje mi się, że dzisiaj ludzie już mają tę swiadomość, co to je bloger. W każdym razie ja na pewno :P
Szalonooka
8/06/2015
Ja to mam wrażenie trochę weteran jestem :P