Do napisania tego posta dojrzewałam bardzo długo. W międzyczasie, kilka razy, kilku blogerkom opowiadałam tą historię. Ukazywała się na ich blogach, u każdej w innych kontekście. Jednak moja historia zawsze pozostała ta sama. Zawsze pragnęłam bardzo zbyt…
Kiedy poznaliśmy się z Szalonym, wszystko było jak na tym romantycznym filmie. Strzała Amora prosto w serducho. Czujesz, wiesz, że to TEN i że nic, ani nikt Was nie rozdzieli. Wszędzie motyle, wszędzie serduszka. Unosisz się nad ziemią, świat staje się piękniejszy, a życie wreszcie nabiera sensu.
Zaczynają się plany, zaczynają się marzenia. Już wiesz jak będzie wyglądał Wasz dom. Będzie ciepły, pełen miłości. Postawicie go na wsi. Będzie kominek, będzie wielki ogród. W lecie będziesz robiła przetwory na zimę, a zimą pyszne ciasta z konfiturą. Już widzisz te poranki, kiedy słońce zagląda do Twojej sypialni. Z uśmiechem na twarzy, otwierasz jedno oko. Wiesz co za chwilę nastąpi. Usłyszysz tupot małych stópek, które z dziecięcego pokoju przybiegną wtulić się w Was. To jest właśnie szczęście. Tego właśnie chcesz.
Chcesz, pragniesz, wypatrujesz więc co miesiąc z wielką niecierpliwością. Jak małe dziecko pierwszej gwiazdki na niebie w Wigilię, Ty na teście ciążowym wypatrujesz dwóch kresek. Co miesiąc, przez kilka dni Twoje życie na chwilę zwalnia. Czujesz się jak na filmie. Niby wiesz co za chwilę nastąpi. Scenariusze mogą być tylko dwa, jednak akcja trwa, ciągnie się jak flaki z olejem. Z miesiąca na miesiąc ten film zaczyna być tak beznadziejnie monotonny, że przestajesz go lubić.
Pierwsze pół roku, to oczekiwanie z wielką ekscytacją. Kolejne miesiące zaczynasz z coraz większym stresem wypatrywać tych dni. Wydaje Ci się, że to jakiś sen. Że przecież wszystko miało być takie proste. Już powinnaś być w ciąży. Gdyby wszystko poszło dobrze, Wasze dziecko już byłoby na świecie…
Teoretycznie jest wszystko w porządku. Codziennie nakładasz na twarz maskę. Przecież masz wszystko. Jesteś szczęśliwa. Nikt nie wie, co tak naprawdę dzieje się z Tobą w środku. Do perfekcji bowiem, opanowałaś sztukę ukrywania emocji.
Nikt więc nie widzi, kiedy na widok malutkich dzieci, ich mam, szczęśliwych kobiet w ciąży, gul staje Ci w gardle, z wielkim wysiłkiem dusisz kolejną łzę. Kiedy wychodzisz bezgłośnie łkać do łazienki, nikomu nawet przez myśl nie przejdzie jaki przechodzisz właśnie dramat. Nie chcesz żeby ktokolwiek widział. Czy ktokolwiek, kto przez to nie przeszedł, jest w stanie zrozumieć co czujesz?
Jednak wszystkim dookoła wydaje się że wiedzą. Że przecież bez dzieci można żyć. Kupisz sobie pieska. Będzie fajnie. Będziecie mieć więcej czasu dla siebie. Będziecie podróżować, zwiedzać świat. Nie musicie mieć dzieci. Ty nie musisz. Słyszysz te słowa i masz ochotę skończyć swoje męki. Masz wrażenie, że żyjesz w świecie, do którego nie pasujesz, w którym nikt Cie nie rozumie.
Każdego dnia zadajesz sobie pytanie. Dlaczego? Dlaczego na świecie rodzi się tyle niekochanych, niechcianych dzieci, a kiedy jakaś kobieta, bardzo tego dziecka pragnie, nie może go mieć?! Gdzie do cholery podziała się sprawiedliwość?! Każdego kolejnego dnia przestajesz wierzyć, że kiedykolwiek weźmiesz w swoje ramiona małego stwora i przytulisz tak mocno, jakby za chwilę miał skończyć się świat. Boli jak diabli!
Wszyscy dookoła mówią, że za bardzo chcesz? Jak można nie chcieć bardzo? Co znaczy bardzo, bardzo zbyt, albo mniej bardzo? Czy dziecka można pragnąć mniej bądź bardziej? Jak wyłączyć ten cholerny guzik, żeby przestać pragnąć, żeby odblokować te pieprzone jajniki? Po dwóch i pół roku już nawet nie wiesz czy bardziej Cie to boli, czy bardziej nienawidzisz samej siebie i swoich pragnień. Wydaje Ci się, że jesteś obojętna.
Zastanawiasz się czy zrobiłaś wszystko, i czy innej drogi nie ma. Zjawiasz się u lekarza. A kiedy ten po podstawowych badaniach, stwierdza, że coś musi być nie tak, wypisuje skierowanie na dziesiątki badań do kliniki leczenia bezpłodności, zamierasz. Wychodzisz z przychodni a Twój świat na chwilę staje w miejscu. Łzy same spływają po policzku, a Ty kolejny raz zastanawiasz się dlaczego i jaki będzie ciąg dalszy tej historii. Patrzysz na skierowanie i zastanawiasz się czy jesteś na to gotowa. Czy masz w sobie na tyle odwagi, żeby stanąć twarzą w twarz z diagnozą. Żeby przechodzić kolejne stadia, żeby kolejnymi działaniami, być może odbierać sobie resztki nadziei?
Przemawia przez Ciebie strach. Tak wielki, jak wielkie jest Twoje pragnienie posiadania dziecka. Nie jesteś gotowa. To nie jest ten moment, kiedy chcesz poznać dalszy scenariusz. Pękasz, jak ten tchórz odpuszczasz i nie idziesz do kliniki…
Nie wiem, jak zachowałaby się każda z Was. Nie wiem, czy już w tym momencie walczyłybyście, czy tak jak ja, chciałybyście jeszcze pożyć marzeniami. Tamtego dnia poczułam, że nie jestem jeszcze gotowa żeby walczyć. Nie miałam w sobie tyle siły. Chociaż to tak strasznie bolało. Nie wiem jak to się stało. Co sprawiło, że trzy miesiące później, obudziłam się w środku nocy i poczułam, że mój stan właśnie się zmienił. Nie jestem w stanie tego wytłumaczyć, ale nie musiałam robić testu. Po prostu wiedziała, że jestem w ciąży. Do dzisiaj jest to dla mnie wielką zagadką, chociaż pewnie niejeden powie, że tamtego dnia wreszcie odpuściłam.
Nie. Nigdy nie odpuściłam. Pragnienia posiadania dziecka nie można odpuścić. Nie jesteśmy robotami, którym można odciąć, wyłączyć, czy przeprogramować uczucia. I nie zrozumie tego nikt, kto dziecka zawsze pragnął, a miał problemy z zajściem w ciąże.
Spisałam tę historię, bo wiem, że czyta mnie cała masa kobiet. Młodszych, starszych. Takie które rodziny zakładają, albo już założyły. Chcę żebyście wiedziały, że nikt, absolutnie nikt i nigdy nie ma prawa Was oceniać, nie ma prawa wymagać od Was rzeczy niemożliwej. Nikt nie ma prawa wymagać, żebyście odpuściły i przestały pragnąć!
O marzenia zawsze warto walczyć do samego końca. Wiem, że gdyby moje potoczyły się inaczej walczyłabym. Zwyczajnie to nie był odpowiedni moment. A może moja podświadomość, mój organizm, wysłały mi tamtego dnia wiadomość…
Moje marzenie właśnie dzisiaj kończy pięć lat. Jest dokładnie taki jakiego sobie wymyśliłam. Przybiega do nas o poranku, a częściej w środku nocy. Ma taką samą jak my potrzebę bliskości, czułości. Broi, psoci a ja i tak uwielbiam przygotowywać mu jego ulubione smakołyki. Bo mama jest od tego. Żeby kochała, rozpieszczała i przymykała oko na psoty.
Sto lat synku! Obyś zawsze był szczęśliwy i spełniał swoje marzenia!
Comments
Dorota Topolińska
15/11/2017
U nas było podobnie. 1.5 roku starań lekarze leki łzy … Bardzo chciałam mieć już małego brzdąca a nic temu nie sprzyjało :(. Potem moje życie odwróciło sie o 180° zmiana całkowita. Zostalam singielka. Ichyba wtedy przestalam myśleć że może być inaczej-odpuściłam? Moja nadzieja przygasla. Poznałam obecnego partnera. Żyliśmy chwila i po 2 miesiącach znajomości na teście pojawily sie 2 kreski. Szok. Nie była to łatwa ciąża :( ale jest mój mały brzdąc i za 17 dni kończy roczek :)
Klaudia
15/11/2017
Dla mnie najgorsze są słowa wypowiadane przez bliskich : „musisz wyluzować.”, „Odpuść a raz, dwa będziesz w ciąży. To twoja wina, bo ZA BARDZO CHCESZ.”, „jeszcze jesteście młodzi. Wszystko przed wami.” Szkoda tylko, że nikt mi nie potrafi powiedzieć jak mam się wyluzować i chcieć mniej. W końcu pragnienia posiadania dziecka nie da się wyłączyć. Ale kto tego nie przeszedł, nie zrozumie. \n Co miesiąc powtarzam sobie, że odpuszczam, że wszystko jedno bo co ma być to będzie. I udaję wyluzowaną bo każdy tego ode mnie oczekuje. A później okres spóźnia się dzień, dwa, pięć dni. I lecę po test, chociaż obiecałam sobie, że więcej tego nie zrobię. Później smutek, rozczarowanie. Co miesiąc. Powoli zaczynam myśleć że zaraz jeszcze miesiąc, dwa i zwariuję.
ona
28/01/2017
Nie ma czegoś takiego jak klinika leczenia bezpłodności!!! Są kliniki leczenia niepłodności!!!! Niepłodność to choroba, ktora sie leczy, a bezpłodność to niemożliwość posiadania dziecka.
Kamila
27/01/2017
Opisałaś dokładnie nas … Nas wszystkie bo chyba jest nas ogromnie dużo niestety ? i kazda przechodzi to podobie jednak … Po roku bezowocnych badanian lekow i staran gdy wkoncu ujrzałam te upragnione 2keski na tescie płakałam jeszcze bardziej niż gdy była tylko 1 … Dziś mój skarb ma 4 lata a ja od pol roku znow przechodze to samo ? wszedzie tylko widze slysze ze powinien miec rodzenstwo ze tam juz jest tam bedzie mial ktos brata … A nam znow nie wychodzi … Usmiecham sie i kasliwie odpowiadam ze nie wspieram projektu 500+ a to gowno prawda tylko sobie wmawiam ze jestem silna i ponad to a tak naprawde co miesiac wyje z żalu gdy znow nie wyszło…
On ona i fasola
26/01/2017
My staralismy sie 4lata. Badania nie wykazaly zadnych nieprawidlowosci a ciazy nie bylo. Po 4latach lekarz zaproponowal in vitro. Pierwsza proba poroniona po 10tyg. Druga proba udana – nasza coreczka a 15miesiecy. 7 miesiecy temu okazalo sie ze jestem w ciazy. Nieplanowana, calkowicie naturalna. Za dwa miesiace bedziemy witac na swiecie nasz drugi CUD! Warto wierzyc i miec nadzieje
Monika Stankiewicz
4/12/2016
Mimo iż co chwilę zachodzilam w ciążę to nie było mi szybko dane mieć maleństwo, jedyny Pan Bóg wie ile przeszłam z mężem. W styczniu mija 7 ciężkich lat gdy pochowalam synka który umarł zanim się narodził. Zmarł w moim łonie w 33tc. Po tym nie chciałam mieć dzieci. Płakałam na widok ciężarnych czy maluszków . Lecz los chciał inaczej po 2miesiącach od pogrzebu zaszlam w ciążę. Mysli jakie były w głowie gdy robiłam test napewno nie były takie jak u innych kobiet spodziewajacych sie maluszka. Ciagle w glowie jak sie pozbyc kłopotu. To bylo straszne. Ciagle mysli ze znowu umrze ze znowu mnie zostawi. Jednak na szczescie udało się urodził się synek i to 3dni przed wigilią. 3lata później kolejne starania w końcu warto było by mieć córeczkę. Po kilku miesiącach udało się wszystko ok gdy w 9tc lekarz na usg powiedział „ciąża obumarła” to były słowa jak wyrok śmierci, swiat zaczal sie walic kolejne dziwne mysli. Odczekalam sporo później kolejne próby ktore nie wychodziły testy które po nocach się snily. Obwinialam lekarzy ze przy skrobance cos zle zrobili. Maz mnie juz nie rozumial. Dałam na luz całkowicie. Rodzina twierdzila że powinnam się cieszyć tym co mam bo inne nawet tego nie mają\n Nie da sie tak. Jestem uparta zawsze chciałam dwójkę dzieci. Choc być miała umrzeć. Poczatek roku szykowanie do pracy i cos mnie tknelo zrobic test ktory dzien wczesniej kupilam. Na poczatku nic nie pokazal szybko schowalam do kosmetyczki z mysla iz później wyrzuce. Powrot do domu wyciagam test a tam niedowierzanie, jest jest druga kreska lekki cień. Radosc ogromna. Co kilka dni kolejną testy potajemnie robione przed mężem łącznie 10sztuk. Ale udalo się ciąża donoszona jest córeczka. Teraz jestem matką dwójki wspaniałych urwisów. Nacierpiałam się co niemiara ale było warto. Różnica 5lat ale ważne że jest dwójka
Kamila Bucka
16/11/2016
Ja odkąd pamiętam zawsze chciałam mieć dzieci, dużo dzieci. Miałam jakieś 18 lat jak poszłam nie pamiętam już poco do ginekologa,sam mi zaproponował kontrolę temperatury,tak 3-4 miesiące, zrobi pani wykres i przyjdzie. Zrobiłam, cała drogę do domu płakałam – jajeczkowanie nie występuje. To było jak wyrok. Potem miałam jakieś cysty więc wiadomo środki anty bo tak najlepiej, trochę mnie to śmieszyło bo taka sytuacja. Ale ja chyba nie straciłam nadzieji, o pierwsze dziecko staraliśmy się pół roku i ojciec stwierdził że jeszcze 2 miesiące i idziemy do lekarza. Udało się, mimo wyroku. Dzisiaj ma już 15lat. Potem długo szukałam odpowiedniego taty dla reszty dzieci bo „ojciec” jak mówi mój syn nie podołał. 10 lat to prawie trwało,ale udało się znowu i to za pierwszym razem. Nie wiem jak mozna pragnąć za bardzo, bo ja pragnęłam tych dzieci jak cholera . Pozdrawiam
Emilka B
6/10/2016
Wzruszyłam się. Po części wiem przez co przeszłaś, z tym że ja przechodziłam to mając już jedną córkę, więc ta jedna istotka już była. Kiedy Z skończyła 2 lata postanowiliśmy starać się o drugie i tak trwało to 2 lata. Kidy byłam u lekarza w wakacje powiedział mi -czekamy do października jeśli nic się nie wydarzy podejmiemy kroki dalej. Najgorsze były te dni tuż przed miesiączką: będzie czy nie? :( Pod koniec sierpnia zapisałam się na wizytę na początek października i… byłam już na niej w 7 tyg ciąży :) nie wiem czym to jest spowodowane że mimo iż wszystkie badania są dobre coś jest nie tak coś się opóźnia.
Mama
27/08/2016
Jakze bliski temat… \nW pierwsza ciaze zaszlam 4 miesiace po slubiee, na 10 tygodni, potem z dnia na dzien opuscily mnie wszystkie objawy i okazalo sie ze zabieg jest konieczny bo nic w srodku nie ma (tzw puste jajo plodowe), to bylo w lutym. Zaraz po dniu dziecka okazalo sie z znow jestem w ciazy. Cieszylam sie jak glupia ale czulam straszny niepokoj. Czulam ze cos sie wydarzy a moze tak bardzo sie tego balam, sama niewiem. Ponad 4 tygodnie lezenia, saczace sie wody plodowe, krwotoki… W 25 tygodniu urodzila sie nasza coreczka, taka malenka, choc nigdy nie dane mi bylo jej zobaczyc na zywo to mam jedno zdjecie i jeden krotki filmik. Dopiero po 2 latach zaczelam mysoec znow o dziecku. Maz tak sie bal ze unikal, byly klotnie, placze, zale. Zeszlo kolejne 9 miesiecy nim zobaczylam dwie kreski. Tym razem od dnia zrobienia testu wiedzialam ze bedzie syn, i ze teraz bedzie dobrze. I bylo. O ile corci bardzo spieszylo sie na swiat, tak synus siedzialby w nim chyba jak najdluzej sie dalo. Mialam cc, z wyboru (przy corci tez cc wiec moglam sama zdecydowac), chociaz chyba bardziej ze strachu. Nigdy nie zapomne jego placzu gdy Go wyciagneli. Najcudowniejszy glos jakis kiedykolwiek slyszalam. Kazal na siebie czekac 4 lata. Ale jest i za chwile bedzieny obchodzic 2 latka :) i coraz czesciej mysle o kolejnym dziecku ale znow czuje strach, lek. Wiem ze jesli teraz tez sie nie uda to strace ostatnia szanse. Za kazdym razem kiedy kupowalam test wiedzialam juz ze jestem w ciazy, przeczucie nigdy mnie nie mylilo. Chcialabym to poczuc jeszcze raz
Weronika Żywicka
18/08/2016
Jak bym czytała o sobie. Mi zajeło to 8 lat z tym że ja nie zawachałam sie pojśc dalej… dzis mój synek ma 16 msc a drugi fika uroczo w brzuszku w oczekiwaniu na styczeń. I faktycznie ZAWSZE warto walczyć o marzenia…… Pozdrawiam !
klaudia
17/08/2016
jakbym czytała o sobie :( mam wspaniałego psiaka, którego kocham nad życie- taki psi synio:)\nno ale to tylko pies:( są chwile, że płaczę oglądając reklamy produktów dla dzieci :( a najgorsze są teksty: „kiedy dzidziuś ??”, ” po co Ci pies, dziecko sobie zrób”, itp:(\nmój jest często nie obecny, więc siedzę sama w domu i myślę: dlaczego ??\n7.12.15 (pamiętam jak dziś) roku mój przyszedł i powiedział, że jego 19 letnia siostra jest w ciąży. kazałam mu wyjść z domu i chyba z godzinę płakałam, że taka smarkula może a ja nie :( mała ma już prawie 2 m-ce, teraz już mogę na nią patrzeć (mieszkamy na jednym podwórku w 2 domach), bo na początku nie mogłam – za mocno bolało:( nadal mam nadzieję, muszę ją mieć:) tylko dlaczego to tak boli :(
Szalonooka
17/08/2016
Znam ten ból. Chyba tylko kobiety, które przez to przeszły są w stanie zrozumieć co czujesz…Będzie dobrze, wiem to! <3
klaudia
17/08/2016
powiem szczerze, że jak to wszystko przeczytałam ( Twój tekst i historie innych) i napisałam to co czuję to jest mi lżej :) nie wiele, ale lżej:) wiem, że nie jestem sama:)\nwiedziałam, że nie jestem jedyna, ale co innego wiedzieć, a co innego przeczytać prawdziwą historię innych kobiet:) są chwile radości i chwile zwątpienia, ale wiem, że będzie dobrze – musi być :) a póki co siedzę i płaczę, bo tak :( (czasem pomaga)
Nieznajoma MAMA
17/08/2016
U nas walka trwała 3 lata . . . lekarze, tabletki, zabieg, operacje, walka, stres, łzy. . . w końcu po 3 latach jest CUD . . . jestem najszczęśliwsza na ziemi. w 4 miesiącu dziecko przestaje się rozwijać, diagnoza, zabieg. . . jestem taka pusta w środku. umieram! Po miesiącu depresji, wychodzę z łóżka, zaczynam powoli życ. Decydujemy się na wycieczkę d Rzymu. Do Watykanu. Wracamy, po 2 tygdniach kolejny CUD! Tym razem szczęśliwe 9 miesięcy! Nasz CUD ma już prawie 3 latka i teraz słodko śpi :) W styczniu tego roku zaczęlismy się starać o rodzenstwo. Bałam się ile nasza walka kolejna będzie trwać. Udało się szybko, od razu . . . ale jedynie na 10 tygodni. Znów ból, płacz i ta pustka. Teraz nie chcę już więcej być w ciąży. Strach wygrywa. Mam cudowną córeczkę i Ona jest naszym światem.
Szalonooka
17/08/2016
Czasem strach jest silniejszy….Masz swój cud i to najważniejsze :*
Maluch w domu
17/08/2016
Doskonale rozumiem. U mnie to trwało trzy lata, a frustrację poglebiał fakt, że każdy kto mnie spotykał czy z rodziny czy spoza ciągle pytał: a wy w końcu kiedy, już tyle jesteście po ślubie. Nadszedł taki moment, że nie przestałam chcieć, ale moje myśli skupiły się totalnie na czymś innym, bo tego wymagała sytuacja. I wtedy się udało :-)
Szalonooka
17/08/2016
Te pytania…niby nic, a jednak są nie na miejscu, mam wrażenie. Zwłaszcza, ze nigdy nie wiesz, w jakiej sytuacji jest dana kobieta…
Iwona Grajkowska
17/08/2016
….wprawdzie ja nie miałam tych problemów, ale……w 2010 r los sprawił, że nabrałam pewności, iż nigdy nie zostanę Babcią…..lekarze na to szans za wielkich nie dawali, dla mnie zresztą wtedy było ważniejsze życie syna…..i pogodziłam się z tym, z trudem, ale pogodziłam……ważne było żeby syn przeżył. \nI kiedy już całkowicie pogodzona żyłam szczęściem medycznej wygranej, kiedy kolejny i kolejny rok mijał \n\nbez diagnozy brzmiącej WZNOWA to……to nadszedł 04.05.2013 r……byłam wtedy ze znajomymi w Pradze…..i dostałam mms-a…….i popłakałam się bo zobaczyłam dwie kreseczki :) \n\nA teraz mój Mały Cud, który miał się nie zdarzyć, mój ukochany wnusio ma 2,5 roczku….i tak ślicznie mówi do mnie….Babuś :)\nNieznane są wyroki niebios…..
Szalonooka
17/08/2016
<3
Iza Teodorczuk
17/08/2016
Jakbym czytała o sobie choć Nam to zajęło lata po drodze dwa poronienia i masę badań w klinice setki przeplatanych nocy ale Nas skarb jest już z nami i ma prawie 19 miesiecy obecnie czekamy na drugi cud bo to można nazwać tylko w kategori cudu ale jeszcze tyle miesiecy oczekiwania i strach jak w poprzedniej ciazy czy wszystko bedzie dobrze czy donoszę… Wszystkiego dobrego życze :)
Szalonooka
17/08/2016
Uwielbiam takie historie <3
Beata Nowak
17/05/2016
Jakbym czytała o sobie… Walczyliśmy 11 długich lat o nasze szczęście, setki wizyt u lekarzy, tyle samo leków, różnych diagnoz….Ale jest! Lenka, nasz mały cud, który ma 3 miesiące. Nadzieja umiera ostatnia, ja nigdy jej nie straciłam :)
Szalonooka
17/08/2016
Jesteś mistrzem! 11 lat, wow! <3
Klaudia Firlik-Przybińska
17/05/2016
Staramy się o dziecko od ok 5 lat poddałam się wymyśliłam że może i dobrze że pozwiedzamy świat mamy cudownego psiaka i jest nam tak dobrze. Wtedy przychodzi taki dzień a raczej noc gdzie poduszka jest mokra a ja nie mogę zrozumieć dlaczego właśnie my…\nWszystkiego najlepsiejszego dla synka
Szalonooka
17/08/2016
Przyjdzie taki dzień, mocno w to wierzę! <3
Psychoterapia, czyli jak pozbyć się depresji blogując – Szalonooka
2/03/2016
[…] kulminacyjny nastąpił, kiedy nie mogłam zajść w ciążę. Pisałam o tym TUTAJ. Wtedy chyba przestałam już udawać, a może sztuka udawania, weszła mi już tak […]
Magda J
26/08/2015
Bardzo piękny i wzruszający zarazem tekst .\nJa walczę już 3lata i mam nadzieje ,ze któregoś dnia się uda\npozdrawiam
Szalonooka
17/08/2016
Udało się ? ;)
przewodnikpanidomu
26/08/2015
Wyciskacz łez…Nigdy nie miałam takich problemów, ale rozumiem bardzo dobrze!
Szalonooka
17/08/2016
<3
Agnieszka Mielnik
25/08/2015
jakbym czytała swoją historie, lecz moja dalej nie ma szczesliwego zakonczenia. Czytajac to ryczalam jak wół… \nPozdrawiam i wszystkiego dobrego
Szalonooka
17/08/2016
Minął rok…mogę zapytać, jak się historia potoczyła? ;)
Renia Hanolajnen
22/08/2015
Sto lat dla Waszego spełnionego marzenia! :)\nCzęściowo się utożsamiam z historiami tego typu – wprawdzie u nas starania trwały „tylko” 9 miesięcy, ale już wtedy wydawało nam się, że to długo, a ja byłam kłębkiem nerwów. Zdążyłam już odbyć rundkę po lekarzach – oczywiście odprawili mnie z kwitkiem, bo za badania biorą się po minimum roku nieudanych starań. Gin wystawił „receptę”: brak presji, spontan i spokój ;) Ale tak jak piszesz, tego nie da się ot tak odpuścić.\nZa to przy drugim synku udało się za pierwszym „podejściem” – przedziwny ten ludzki organizm!
Szalonooka
17/08/2016
Ja myslę, że u mnie znów pierwsze podejscie by nic nie dało ;)
Monika l Mamainspiruje.pl
20/08/2015
Hania, strasznie się wzruszyłam twoim wpisem…\nŻyczę wszystkim kobietom, aby udawało się im jak najszybciej mieć pod serduchem bijące maleńkie serduszko, bez całego tego cholernego i nikomu niepotrzebnego stresu starań :(
Szalonooka
17/08/2016
<3
Adriana Krynicka
20/08/2015
Podobna wszystko co czym myślami i marzymy wystarczająco dług się spełnia, bo to przyciąganie tej a nie inne energii. Ja w to wierzę, i widzę że u ciebie też działa. Gratuluję i wszystkiego najlepszego dla synka.
Szalonooka
17/08/2016
Siła pozytywnego myślenia! <3
Ewate EwaTe
19/08/2015
Historia z happy endem :) Gratulacje dla Was i wszystkiego dobrego!
Szalonooka
17/08/2016
Dziękujemy <3
Jesteś odpowiedzialna za dziecko, które urodziłaś – Szalonooka
19/08/2015
[…] dni temu opublikowałam wpis „Kiedy pragniesz za bardzo„. Opowiadam w nim o tym, że miałam problem z zajściem w ciążę. […]
Justyna Skrzypek
18/08/2015
Wszystkiego najlepszego dla Młodzika ;) Ja z partnerem mieliśmy wszystko poukładane co do jednego miesiąca… W listopadzie 2011 podpisuje w pracy umowe na stale, zachodze w ciaze, pozniej macierzynski itd. I na poczatku plany sie spelnily – w listopadzie podpisalam umowe, w styczniu 2012 okazalo sie ze jestem w ciazy, szczescie niesamowite , szefowa gratuluje, cala rodzina powiadomiona… Na poczatku lutego w trzecim miesiacu dostaje plamienia, szybka wizyta u gina, tabletki na podtrzymanie… Dwa tygodnie pozniej plamienie coraz silniejsze, wizyta w szpitalu o 3 w nocy, lekarka zapewnia, ze wszystko w najlepszym porzadku, serduszko bije kaze dalej przyjmowac leki podtrzymujace, spokojniejsi wracamy do domu. To bylo w srode. W piatek w pracy dostaje kolejnego plamienia, znow laduje w szpitalu, tym razem bada mnie inny lekarz i jego diagnoza doslownie zwala mnie z nog – ciaza obumarla gdzies okolo szostego tygodnia… Pytam sie jakim cudem lekarka dwa dni wczesniej widziala serduszko??? Lekarz nie potrafi odpowiedziec tylko odsyla do domu, kaze czekac az samoistnie sie oczyszcze… W nocy dostaje skurczy, rano laduje z powrotem w szpitalu i robia mi zabieg wylyzeczkowania… Tragedia dla nas… W maju testy wykazuja kolejna ciaze. Wizyta juz umowiona za trzy dni, po dwoch dniach dostaje silnego krwawienia i szybka wizyta u prywatnego gina potwierdza poronienie i samoistne oczyszczenie sie. Kolejna tragedia dla nas, moj partner jest twardy to ja dzien w dzien ryczalam jak glupia… Szesc tygodni pozniej okazuje sie ze jestem gdzies okolo osmego tygodnia w ciazy :) lekarz prywatny stwierdza ze rzadko sie to zdarza, ale prawdopodobnie to byly blizniaki, jednego z nich poronilam i ten obraz przeslonil drugie dziecko, ktore bylo jeszcze przeciez bardzo malutkie i mozna bylo Go nie zobaczyc. W marcu rok po zabiegu urodzilam synka (z blizniakow) i rok pozniej w lipcu drugiego synka no i staramy sie teraz o trzecie :) przepraszam ze tak sie rozpisalam bez polskich znakow, ale pisze z telefonu no i musialam to z siebie wyrzucic w koncu. Dzieki za ten tekst :*
Aga z www.makeonewish.pl
17/08/2015
już niedługo Twoja historia 2 kresek na moim blogu, czekam jeszcze na wspomnienia jednej z mam :) my walczylismy 3 lata!!! inseminacje, histeroskopia, drożność jajowodów, masa badań, zastrzyków, pieniedzy i łez.. ale było warto. dziś jestem w drugiej ciąży i moje serce przepełnia miłość :)
Szalonooka
19/08/2015
:)
Niki
17/08/2015
Ryczę. Bo chcę, ale nie mogę. Z innych powodów, ale nie mogę, choć pragnę jak niczego na świecie.\nSto lat dla synka Szalonych! :*
Szalonooka
19/08/2015
Nie wiem jakie są Twoje powody, ale wiem, że bolą tak samo mocno. Przytulam :*
Agula Darmowe Próbki Recenzje
17/08/2015
Bardzo pięknie napisana historia, która wzruszyła mnie do ostatniego słowa. Jestem mamą 3 latka więc wiem jakie to szczęście mieć takiego szkraba w domu:) Życzę samych radosnych chwil, korzystając z losu który jest nam przypisany.
Szalonooka
19/08/2015
Dziękuje i wzajemnie , wszystkiego dobrego :)
Paula | rudej blog
17/08/2015
Cieszę się, że ta historia skończyła się dobrze i masz małego choć jaki on mały jak kończy piątkę! Prawdziwy mężczyzna :) najlepsze życzenia! I oby tą historie przeczytali jak najwięcej kobiet które chcą „zbyt mocno” :)
Szalonooka
17/08/2015
Oby, bo pamiętam do dzisiaj jak wtedy bolało…\npees. Dziękujemy :)
Ven
17/08/2015
Wow… Wzruszyła mnie ta historia i to bardzo. Aż nie mam pojęcia, co napisać.
Szalonooka
17/08/2015
Nic nie musisz :)
Ven
17/08/2015
Bardzo dawno żaden tekst tak do mnie nie trafił. I chyba odnowiłaś we mnie nadzieje. Akurat w moim przypadku na to, że kiedykolwiek spotkam faceta i nie będę starą, bogatą panią z kotami haha.
Szalonooka
17/08/2015
Wiesz…ja to czuje, ja wiem, że kiedyś trafisz na kogoś takiego, kto wywróci Twoje życie do góry nogami a Ty będziesz się z tego cieszyła ;)
Ven
18/08/2015
To trzymam Cię za słowo! Nie musi wywracać życia, wystarczy, żeby był :D.
Magdalena M.
17/08/2015
Ja z mężem 10 lat czekaliśmy na „cud”. Pierwsze 2 lata prób jeszcze nas nie martwiło, bo przecież … tak bywa. Potem kilka lat łażenia po lekarzach, ciągłe wizyty, łykanie tabletek, po których nie mogłam normalnie funkcjonować, zastrzyki, kochanie się na „czas” o określonej porze i godzinie …. no i co miesiąc ten sam scemariusz … udało się czy nie? Najgorsze było to, że zarówno ja, jak i mąż mieliśmy niby „problem”, więc nieustannie zadawałam sobie pytanie: dlaczego?? Wszystko nam się układało, jak trzeba, byliśmy szczęśliwi, ale w tym jednym punkcie … Zonk. Potem nastało kilka lat przerwy w leczeniu, pomyśleliśmy, że może trzeba odpuścić na chwilę i dać sobie spokój z lekarzami, ale …. mijał czas, a człowiek już nie był młodzikiem. Skończyłam 35 lat więc zadźwięczał dzwonek … czas na konkretne działania – Klinika Niepłodności. Pierwsza wizyta – ogólna, wywiad, zlecenie badań z krwi, druga wizyta – badanie nasienia męża, ja – weryfikacja zleconych badań z krwi, badanie drożności jajowodów, trzecia wizyta – test PCT / po stosunku …. diagnoza lekarza brzmi: za dwa tygodnie, gdy będzie miesiączka umawiamy się na kolejną wizytę, Państwo wyrażają swoja decyzję, czy zaczynamy stymulację do inseminacji czy do in-vitro, albo …. przybędzie Pani się pochwalić CIĄŻĄ :) Dwie skrajne diagnozy, nie wiedziałam, co mam o tym myśleć, bo albo jest źle i trzeba podjąć zdecydowane kroki, albo nie jest najgorzej i zwyczajnie czekamy …. Przez te dwa tygodnie przewertowałam na wskroś informacje w necie na temat przygotowań do zabiegu i samego zapłodnienia pozaustrojowego i …. takim kłębkiem nerwów nie byłam nigdy. Zwyczajnie się wystraszyłam. Przeokropnie! Czas mijał, a miesiączka nie przychodziła. 3-4 dni uznałam za zwyczajne opóźnienie, stres itd. Ale po przeszło tygodniu zrobilam test – POZYTYWNY. Myślicie, że skakalam z euforii, płakałam ze szczęścia, krzyczałam? NIE, nic z tych rzeczy. Popołudniem, po pracy kupiłam drugi test dla sprawdzenia, wynik też na TAK, spojrzeliśmy z mężem na siebie i łzy zakręciły się w oku. Cud, najprawdziwszy Cud. Po dziesięciu latach, bez zabiegu, zakiełkowało we mnie nowe życie …. i czekamy, kiedy to pod choinką na Boże Narodzenie wymarzony najpiękniejszy prezent się pojawi w naszym domu.
Szalonooka
17/08/2015
Gratuluje i trzymam mocno kciuku ! :)
MartynaG.pl
17/08/2015
Warto marzyć, warto mieć takie marzenia i nie poddawać się.. chociaż czasem właśnie wtedy gdy poddajemy się to szczęście nadchodzi. Pozostały wspomnienia… :)
Szalonooka
17/08/2015
Nigdy nie można się poddawać ;)
Paulina Potok
17/08/2015
Mialam tak samo jak Ty.. 1,5 roku chodzenia po lekarzach, bezsilnosc. Aż w końcu w maju stał się cud. Inaczej tego nazwać nie potrafię. W lutym urodze nasze upragnione malenstwo:)
Szalonooka
17/08/2015
Gratulacje! :)
Gosia
17/08/2015
O matko ale się wzruszyłam, aż łza mi pociekła. Uwielbiam Cię i Twój blog!! A synkowi życzę samych wspaniałości i wszystkiego najlepszego :)
Szalonooka
17/08/2015
Dziękujemy :)
Agnieszka
17/08/2015
100 Lat szalonego szczęścia dla Synka :). \nJa też podobno opuściłam i teraz mam na stanie: 4 letniego psa, 2 letnią córcie i 2 miesięcznego synusia. \nAle z tym psem to coś jest na rzeczy ;).\nP.S. Problem zajścia, donoszenia jest mocno indywidualny, każdy „przerabia” to na tylko sobie znany sposób.
Szalonooka
19/08/2015
Podobno cś jest no, ja miałam jeszcze kota, pająki…a czego ja nie miałam :D
o chlopcu I
17/08/2015
zakładasz maskę i pozornie wszystko jest ok…a nawet nie wiesz ile takich zobojętniałych masek mijasz kazdego dnia na ulicy….ile kobiet znowu dzisiaj płakało nad zakrwawioną podpaską, nad starconą ciążą…starsznie bolesny temat i te maski niestety muszą być, bo przecież boli bardzo ale nie masz siły i ochoty się tym dzielić, to tak intymne….100 lat dla Synka:)
Szalonooka
17/08/2015
Tu chyba nie chodzi o to, że temat jest intymny…raczej chodzi o to, że wiesz że nie zrozumie Cie nikt, kto przez tą drogę nie przeszedł…
Alina Hofman-kuś
17/08/2015
Ja na szczęście nie przeszłam tej drogi ale znam bliską mi osobę , która boryka się z tym problemem a jednak ją rozumiem i bardzo bym chciała aby jej się również udało . Nie jest łatwo pomóc ponieważ temat jest tak delikatny , że jednym słowem czy spojrzeniem możesz ją zranić . Zatem wspieram ją w myślach i życzę jej jak najlepiej .
Paulina K-c
17/08/2015
Taki tekst w poniedziałek z rana, o Boziu…\nJa tu w pracy a łzy na końcu nosa i oczy pełne, aż boję się mrugnąć\ni… cieszę się, ze nam udało się w pierwszy miesiąc, choć zapowiadało się na miesiące walki!\nSpełnienia marzeń Szalonooki Juniorze i tuptaj Rodzicom ile wlezie :)
Szalonooka
17/08/2015
Wybacz, że mój syn urodził się dzisiaj :P
Paulina K-c
17/08/2015
Wybaczam :D <3
Szalonooka
17/08/2015
;)