Gdyby ktoś, jeszcze rok temu powiedział mi, że w tym roku pojadę na wakacje na…kemping-wyśmiałabym go. Ja i kemping? Nieee, to się nie mogłoby wydarzyć. Nie z dzieckiem. Nie ze mną w roli głównej. Już to kiedyś przerabiałam…
Do tej pory organizując wakacje, zawsze braliśmy pod uwagę dwa czynniki. Po pierwsze musi być ciepło. Przede wszystkim dlatego, że nie lubimy wakacji w wysokim sezonie. Tłumy ludzi na plaży, w kurortach, zajmowanie leżaków, przeciskanie się między zabytkami w tłumach-to nie dla nas. Dlatego zawsze wyjeżdżając na wakacje, staramy się by był to kwiecień,maj ostatecznie początek czerwca-tak jak teraz. Albo wrzesień, październik. Wtedy temperatury są jeszcze znośne, a w tych bardziej egzotycznych krajach, nawet bardzo przyjemne. W zasadzie to były dwa czynniki w jednym-temperatura i okres poza sezonem. Ten drugi, czy też niech będzie to trzeci czynnik-to miejsce, gdzie jest ciepła woda do wykąpania, czyste łóżko i aneks kuchenny. Jak widzę brud i smród w toalecie czy łazience, to od razu mam dreszcze i umawiam wizytę do lekarza, po przyjeździe bo wiem, że czeka mnie antybiotykoterapia…
Tego nie przeskoczę i wiem, że jak będzie syf, to wyjazd mam z głowy, bo będzie mnie to gryzło i męczyło. I żebyśmy się dobrze zrozumieli-to nie muszą być luksusy. Ale czystość to podstawa. Aneks kuchenny jest nam też niezbędny do życia, ponieważ mamy swoje wysublimowane oczekiwania kulinarne. Zwłaszcza moi chłopcy, i im jestem w stanie dogodzić tylko ja. Dla jednych będzie to strata czasu-bo trzeba stać przy garach. Dla mnie to wygoda i święty spokój-bo nie musimy tracić czasu na szukanie knajp, które by nam odpowiadały(a rzadko się taka trafi). Zawsze wynajmujemy samochód, więc zakupy w marketach nie są problemem. Robimy i jemy to na co mamy ochotę-i z doświadczenia wiem, że i finansowo wychodzi to znacznie lepiej.
Hotele pod względem czystości dla mnie górują. Hotele to zbyt duże marki i biznesy, które nie mogą sobie pozwolić na złe opinie i bardzo dbają o jakość usług i detale. Zapewniają też bardzo często wiele atrakcji i animacji dla dzieci, zarówno w pogodę jak i jej brak. Ale dla nas bardzo często zaporą jest brak aneksu kuchennego i cena. Czasem zaszalejemy i wyjedziemy w “luksusy”. Częściej jednak wolimy ten koszt za pobyt w hotelu, rozłożyć na dłuższy pobyt na prywatnych kwaterach. Pobyć dłużej, więcej zobaczyć i przeżyć.
Jednak z kwaterami prywatnymi, jak sami zapewne wiecie jest jak z rosyjską ruletką. Na zdjęciu pięknie, zachęcająco, kolorowo, czysto tak, że czujesz zapach. Po przyjeździe…no kilka razy się nacięliśmy i pewnie każdy z Was to przeżył. Miałam dwa takie wyjazdy, gdzie kwatera skutecznie uprzykrzała cały, bardzo przyjemny wyjazd. Dlatego warto zawsze, ale to absolutnie zawsze sugerować się opiniami o danym miejscu-my w obu tych miejscach tego nie zrobiliśmy. Chociaż nie-przy jednej z kwater podczas czytania opinii, wzięliśmy to za zwykłą złośliwość i pomyśleliśmy, że ludzie wydziwiają i każdy ma inne standardy. Od tamtej pory, bardziej bierzemy do serca opinie.
I teraz wyobraźcie sobie, że ta “wygodna” trochę Pańcia, ma jechać na jakiś kemping. Toalety i prysznice wspólne z dziesiątkiem osób, kuchenka turystyczna w jakimś namiocie pewnie, jakieś szczury pewnie czy inne robactwo. No heloł! To się nie może wydarzyć, to się nie może udać. A jednak!
Jeżeli tak jak ja, macie o kempinach wspomnienia, które gdzieś tam są wspomnieniem(skądinąd całkiem jednak przyjemnym!) z dzieciństwa o takich starych, prowizorycznych i bardzo survivalowych miejscach, gdzie się przyjeżdża całą rodziną, maluchem zapakowanym po dach-to zapomnijcie o nich! Znaczy, nie tak do końca. Niech Wam się jawią jako przyjemne wspomnienia czasu szczęśliwego brzdąca. Zapomnijcie o tym, że tak właśnie wyglądają kempingi. Bo teraz Szanowni Państwo kempingi to jest zupełnie inna rzeczywistość i poziom wakacji. Wiem, byłam, sprawdziłam i ja od dzisiaj to TYLKO na kempingi!
Nie wiem, jak przespałam dwadzieścia lat rozwoju kempingów, ich restrukturyzacji i całkowitej przemiany z survivalu w wypasione kurorty? I dlaczego nikt, nigdy wcześniej mi o nich nie powiedział? Ja nie będę taka i Wam mówię, bo zresztą wiele razy podczas mojego pobytu na kempinach z EUROCAMPEM mnie o nie pytałyście. Dzisiaj opowiem Wam czy warto i czy jest to opcja dla rodziny z dziećmi.
Kilkadziesiąt luksusowych kempingów w dziesięciu krajach Europy-tyle potencjalnych miejsc na wakacje posiada w swojej ofercie Eurocamp. Ja sprawdziłam trzy kempingi, we Włoszech, Hiszpanii i Francji. Przy czy na Włoskim kempingu byliśmy dwa razy, w dwóch różnych mobilehome. To co zaskoczyło mnie najbardziej, to rzeczywiście totalnie wypasione kurorty, które są dopasowane do wszelkich oczekiwań rodzin podróżujących z dziećmi. Wszystko jest przemyślane tak, żeby nikomu niczego nie zabrakło i każdy, bez względu na wiek znalazł dla siebie rozrywkę.
Znajdziecie więc po kilka, czasem nawet kilkanaście różnych basenów-które mają zróżnicowaną głębokość. Tutaj na przykład-pierwszy raz spotkałam się, na kempingu we Francji, żeby jakiś basen w kurorcie miał głębokość większą niż 1,8 m. Tam był basen o głębokości ponad 2,4 metra! Idealny do pływania, czego zawsze mi wszędzie brakuje. Zawsze na każdym obiekcie jest kilka brodzików, fantastycznie zagospodarowanych i zaopatrzonych we wszelkie zjeżdżalnie i inne atrakcje dla najmłodszych. Są zjeżdżalnie odpowiednie dla każdego i w każdym wieku. My sami, dorośli mogliśmy się wyszaleć za wszystkie czasy. Dodatkowo, w zależności od lokalizacji, niektóre ośrodki są usytuowane przy samej plaży(tak było w Hiszpanii) – co daje kolejne pole do wyeksploatowania energii dzieciaków i zróżnicowania w spełnianiu oczekiwań.
Zdecydowanie baseny górowały jeśli chodzi o atrakcje. Na każdym kurorcie było ich kilka, dzięki czemu nie były zatłoczone, mimo tego, że praktycznie wszystkie domki były zajęte.
A no właśnie! Ja tu pitu pitu, a przecież nie powiedziałam Wam, gdzie mieszkaliśmy. Nie, wcale nie pod namiotami-chociaż słyszałam, że dzisiejsze namioty, to takie całkowicie wyposażone domki z kuchnią i innymi bajerami, tylko w namiocie. My wybraliśmy mobilehome. Domki niepozorne na pierwszy rzut oka. Niby taka mała przyczepka. Jednak przestrzeń w domkach jest tak doskonale zagospodarowana, że mieszczą się w nich minimum dwie sypialnie(w zależności od rodzaju domku i standardu-a jest ich kilka), łazienka, toaleta, w pełni wyposażona kuchnia i salon. Do tego spory taras, leżaki, przestrzeń na zaparkowanie samochodu pod domkiem i grill gazowy. Wierzcie mi, że spokojnie w naszym domku, mieściliśmy się z druga rodziną. W sumie było nas siedem osób. Nie było problemu z łazienką, bo nawet jeżeli ktoś chciał skorzystać szybciej, w tym samym czasie niż druga osoba, to na kurorcie były publiczne łazienki z prysznicami, toaletami, pralkami. Byłam, nawet raz skorzystała i zaskoczyłam się czystością. A jak już wiecie mam na jej punkcie bzika.
No właśnie. Czystość. To jest coś, na czym Eurocamp ma bzika! Poważnie, każdy domek(a w sumie, mieliśmy ich przez cały pobyt osiem!) były idealnie wysprzątany. Naprawdę nie miałam się do czego przyczepić. A nawet kiedy brakowało nam poduszek, koca, czy naczyń na wyposażeniu, jeden telefon, jedna rozmowa z pilotami na miejscu i z uśmiechem na twarzy pomagali nam we wszystkim. To też wielki plus. W trzech różnych krajach, standard obsługi gości, jakość, czystość i uśmiech na twarzy ten sam! Bez względu na pogodę, porę dnia, piloci byli bardzo mili i pomocni. Zresztą sami dopytywali czy czegoś nam nie trzeba, każdego ranka informowali nas animacjach dla dzieci czy dorosłych-co również było fajne, bo łatwiej nam było zorganizować dzień. Kuchnia jest w pełni wyposażona-jest lodówka, mikrofala, kuchenka gazowa, piekarnik, garnki, naczynia, sztućce. My ze sobą wzięliśmy toster (najszybsze śniadania dla chłopaków!), płyn do naczyń, płyn do prania i ściereczki-to nam się przydało. Na wyposażeniu są poduszki i koce. Należy więc zabrać ze sobą ręczniki i poszewki na pościel. Chociaż, jeżeli jesteście bardzo wygodni, lubicie małe bagaże, albo zwyczajnie nie macie miejsca-możecie za dodatkową opłatą ręczniki i poszewki sobie domówić.
Jeśli o animacje chodzi, to w każdym kurorcie były przez cały dzień organizowane gry i zabawy dla dzieci, ćwiczenia i gry polowe dla dorosłych, a wieczorami atrakcje dla całych rodzin i dyskoteki. Do tego boiska do piłki nożnej, tenisa, siatkówki. Atrakcje zwyczajnie nas wykańczały. Przyjemnie rzecz jasna!
Nie musicie się martwić o odległość od sklepów, bo na każdym kempingu są doskonale zaopatrzone markety. Kupicie w nich wszystko! Od prowiantu w różnym asortymencie, przez napoje, alkohole, słodycze, chemię, kosmetyki, a nawet pamiątki czy ciuchy. Są restauracje, piekarnie, lodziarnie, i wszystko o czym tylko pomyślicie.
Kempingi są bardzo duże. Tak naprawdę, gdyby nie fakt, że wzięliśmy rowery i większość odległości przemierzaliśmy właśnie rowerami, to chyba nie obeszłabym każdego z kempingów w całości. Już nawet nie o lenistwo chodzi, a o zmęczenie. Wszystkie atrakcje każdego dnia na obiektach, plus wycieczki, które sobie dokładaliśmy, zwyczajnie nas wypompowywały. Więc rowery były genialnym środkiem przemieszczania się po kurortach, ale też po okolicy. Zrobiliśmy sobie z Alvarem kilka bardzo długich, ale niesamowicie klimatycznych wycieczek po małych miasteczkach w Hiszpanii, Francji i we Włoszech.
Jeżeli więc, zastanawiacie się czy takie wakacje na kempingach to dobry pomysł, nie musicie się zastanawiać. Ja naprawdę bardzo żałuję, że nie znałam tej opcji wcześniej. To znacznie ułatwiłoby, a raczej uprzyjemniłoby nam niektóre wakacje. Ceny są bardzo przystępne, na każdą kieszeń. Często możecie wyhaczyć jakąś promocję-w zależności od sezonu i oferty. To znacznie ułatwia wybór sposobu odpoczywania, do tego jakość, atrakcje dla dużych i małych, udogodnienia dla rodzin z dziećmi w postaci łóżeczek, mikrofalówek, krzesełek do karmienia(nie musicie wozić wszystkich tobołów ze sobą przez pół świata!)-to wszystko sprawie, że wakacje na kempingu stały się zdecydowanie moim faworytem, jeśli chodzi o formę spędzania wakacji.
A o tym jak podróżuje się z dziećmi samochodem przez całą Europę, czy to dobry pomysł i czy się opłaca. Albo o tym, czy Wenecja faktycznie śmierdzi nie nie ma po co do niej jechać, albo co jeszcze zwiedziliśmy i co zobaczyliśmy(a czego nie i dlaczego)- o tym wszystkim przeczytacie(i zobaczycie) w kolejnych wpisach.
Tymczasem zobaczcie trochę naszych wspomnień z wakacji. Zobaczcie jak wyglądają domki od środka i jak wypasione są kurorty do których możecie pojechać z Eurocampem.
EDIT:
W związku ze zmasowanym zainteresowaniem na te konkretne miejsca, w których byliśmy, podaję Wam lokalizacje do poszczególnych kempingów. Wystarczy, że klikniecie w poszczególne Państwo ;)
FRANCJA WŁOCHY Hiszpania
partnerem wyjazdu był Eurocamp