Stereotypy o matkach często bolą. Nas, matki właśnie. Bo tylko my wiemy jak jest naprawdę. Czasem zdarzy się też jakiś mężczyzna, który potrafi stanąć na wysokości zadania i wspiera swoją kobietę, współdzieląc z nią jej matczyny los. Częściej jednak słyszę głosy, że matki są leniwe, życia nieoganiają przez brak zorganizowania, a co najgorsze po urodzeniu dziecka zaniedbują się…
Miałam kiedyś takiego kolegę. Ktoś złamał mu mocno serce, twierdził więc, że miłość nie istnieje. Jednocześnie uważał się za specjalistę od związków. Wymądrzał się na wszelkie możliwe sposoby, dawał rady i wszystkich dookoła strasznie tym irytował. No bo co może wiedzieć o związkach i miłości ktoś, kto nie jest z nikim w związku?! Jeszcze ciekawiej stało się, kiedy znalazł miłość i zamieszkał ze swoją kobietą. Wtedy stał się jeszcze większym specjalistą od związków i…rodziny. I żeby była jasność. Rozumiem, że nie każdy może, chce mieć dzieci. Ale on nie rozumiał, że nie powinien się wypowiadać na tematy, o których nie ma zielonego pojęcia. I tak, kiedy któregoś dnia powiedział mi poniższe słowa, zrobiło mi się cholernie przykro.
Wiesz, ja zupełnie nie rozumiem, jak kobiety, po tym jak założą rodzinę mogą się tak zaniedbywać. Całe dnie w powyciąganym dresie, włosy niedbale związane w kitkę. Zero makijażu. Tak jakby zdobyły samca który je zapłodnił, urodziły dziecko, zdobyło to co chciały-dom, rodzinę, dziecko i już, tyle. Trofeum zdobyte spoczywają na laurach. A później zdziwienie, że facet na mieście szuka tego, czego nie może mieć w domu.
Nie będę ściemniała, wkurzyłam się wtedy nie na żarty. I tu już nawet nie chodzi o to, że powiedział to facet który o życiu pod jednym dachem z dzieckiem nie ma zielonego pojęcia. Powiedział to facet. Tyle wystarczy. Bo takich jak ten mój nieszczęsny kolega jest więcej.
I ja nie zamierzam tu generalizować. Wiem, że pomału to się zmienia. Jednak nadal boli tak samo, a raczej doprowadza do furii, kiedy jakiś facet próbuje opowiadać, jak to kobietom na facetach przestaje zależeć, zaraz po tym jak urodzą dziecko. Bo żaden normalny facet, który kocha swoją kobietę, który kocha swoje dziecko tak nie powie. Bo wie ile pracy i poświęcenia wymaga wychowanie i opieka nad dzieckiem. Wie, że dres to taki nasz matczyny uniform, który często upaprany, bo gorszy dzień, często już wyblakły, ale najwygodniejszy.
To taka metafora pewnego etapu w matczynym życiu.
Bo to nie do końca jest tak, że matka w dresie i z kokiem na głowie to tak sama z siebie, z lenistwa. Jasne czasem i tak. Ale tak każdego dnia, tak na codzień to najwygodniejszy strój do życia. Ja często chciałabym założyć szpilki, jakąś seksowną koszulkę, zrobić perfekcyjny makijaż i móc tak wyglądać przez cały dzień. Nieskazitelnie. Czarująco. Seksownie. Kusząco. I wiem, że jestem też żoną. Ale równocześnie i matką.
Ile razy zostałam obrzygana, zaraz po tym jak odwaliłam się na jakieś wyjście, przez niemowlaka. Ile razy obsikana, obsrana, upaprana przecierem z marchewki który cholernie trudno się spiera podobnie jak sok porzeczkowy i barszczyk. Ile razy tłusta łapka została odbita na moich spodniach czy biuście, wie tylko inna matka, która podobnie jak ja, miliony razy w swoim macierzyństwie się przebierała. Albo jak dzisiaj z samego rana, wystroiłam się, umalowałam, sama dla siebie. A później dopadły mnie obowiązki. Trzeba było zapalić w piecu i cała wysmarowałam się sadzą i węglem. A później musiałam skuć lód na stawie (nie pytajcie). Skułam. Ale przy okazji przemokłam do suchej nitki. Mój nieskazitelny makijaż spłynął razem z sadzą i węglem na mój nowy seksowny sweterek, a ja straciłam dwadzieścia minut na doprowadzenie się do porządku- które mogłam wykorzystać na coś zupełnie innego. I tak, to trochę takie niepotrzebne tłumaczenie.
Bo nikomu normalnemu, nie trzeba tłumaczyć, że nie szata zdobi człowieka, a strój owszem świadczy o człowieku. Taki dres na przykład może nam powiedzieć, jak bardzo kobieta poświęca się żeby wychować Twoje dziecko. Że wstaje przez pierwsze lata do dziecka w nocy. Karmi przewija, przebiera. Gotuje specjalne obiadki, pilnuje diety, szczepień, edukuje, wychowuje, dba o rozwój, o poczucie bezpieczeństwa. Daje nieograniczone morze miłości! Że kiedy Ty patrzysz na nią i zastanawiasz się, kiedy to się zmieni, ona staje na rzęsach, żeby ogarnąć Waszą rodzinę. Że zamiast mieć do niej pretensje i żal za to, że czegoś nie robi, mógłbyś jej pomóc. Mógłbyś na przykład zachować się jak prawdziwy partner. Partner nie facet. Mógłbyś posprzątać, pobawić się dziećmi, czy ugotować obiad. Żeby Twoja kobieta w tym czasie mogła o siebie zadbać. I niby taka oczywistość, a jakoś do pomocy, a raczej współdzielenia obowiązków(!) ciężko jakiegoś faceta zagonić, a do pretensji do każdy pierwszy w kolejce staje.
Wielkie zdziwienie, rzekł mój kolega, że facet zaczyna szukać na mieście tego, czego nie ma w domu. A ja powiadam Wam panowie, że i Was to zdziwienie może dopaść, kiedy któraś z zaniedbywanych przez Was kobiet, zacznie szukać na mieście wsparcia którego w Was nie ma. Faceci nie mogą wymagać od nas, kiedy sami nie rozumieją, nie widzą, nie chcą dać od siebie!
Kobieta w dresie nie jest gorszym gatunkiem kobiety. To matka, która dumnie powinna nosić swój uniform. I chociaż bardzo byśmy chciały, to musimy poczekać, żeby zmienić go na coś bardziej eleganckiego. I Wy, drodzy mężczyźni też. Bo żadna z nas, sama sobie dziecka nie zrobiła.
Facet który docenia swoją kobietę, który rozumie jej potrzeby, który wie, kiedy potrzebuje pomocy to skarb. I wiem o czym mówię, bo mój mąż sam czasem kupuje mi dresy! I chociaż coraz rzadziej w dresach chodzę, coraz częściej mogę sobie pozwolić na coś bardziej kuszącego, bo etap “zarazwszystkomidzieckowypala” mam już za sobą, to jak lwica będę broniła innych kobiet!
Bo przeżyłam i wiem jak wygląda macierzyństwo. Bo życie to nie bajka, ani wyidealizowany film, w którym kobiety po domu chodzą w szpilkach(wtf?!), śpią w makijażu, mają opiekunki do dzieci, panie do sprzątania i gosposie do gotowania. Dzięki czemu całe dnie mogą wyglądać perfekcyjnie, być kuszące i uwodzić swoich mężczyzn.
W realu prędzej czy później każda z nas wyląduje w dresie. Możesz się oszukiwać, że będzie inaczej, ale nie będzie. Na etapie macierzyństwa są rzeczy ważne i ważniejsze. A facet, który nie jest w stanie tego zrozumieć i uszanować, a przede wszystkim, nie jest wstanie wspierać i razem z Tobą przeżywać tego okresu, nie wart jest funta kłaków!