Polską, a pewnie i światem, wstrząsnęła kilka dni temu informacja o matce, która urodziła nie swoje dziecko. Ojcem dziecka był jej mąż, ale badania genetyczne wykazały, że jajeczko nie należało do kobiety. Szok i podniesienie skali dramatu, bo dziecko urodziło się z wieloma wadami.
Zawsze z uwagą śledzę wszelkie informacje, które dotyczą zapłodnienia droga In Vitro. Niejednokrotnie scyzoryk otwierał mi się w kieszeni, kiedy słuchałam kolejnych polityków- którzy chcieli ustawę o In Vitro wywalić do kosza. W zasadzie przez ostatnie kilka lat, kiedy to tworzono kolejne projekty ustawy, nic się nie zmieniło. Nadal pary, które nie mogą, a bardzo chcą mieć dziecko, z własnej kieszeni muszą płacić za kolejne badania i zabiegi. Nadal sami walczą o swoje szczęście.
Nie bez powodu tak bardzo interesuję się tym tematem. Nie, chodzi o fakt, że jestem kobietą. Że instynkt macierzyński i że rozumiem. Chociaż jako matka, bardzo rozumiem, to jednak sama kilka lat temu, miałam przed sobą widmo In Vitro.
O młodego staraliśmy się dość długo, bo prawie dwa i pół roku. Dwa i pół roku wylanych łez, tęsknoty za małym rozdartym, różowym bobasem. Nie zrozumie tego, żadna kobieta, której przez jakiś dłuższy czas, przyszło czekać na swoją pociechę.
Ile razy, zastanawiałam się dlaczego ja… Dlaczego tyle kobiet wpada, nie chce mieć dzieci, a kiedy ktoś tak jak ja, bardzo pragnie dziecka- nie może go mieć. Pamiętam ten dzień, kiedy lekarz wypisał skierowanie do kliniki leczenia bezpłodności. Poczułam się, jakby ktoś wydał na mnie wyrok. Pamiętam też że spanikowałam. Nie byłam gotowa na to, żeby usłyszeć, być może najgorszą wiadomość w swoim życiu. Że nie będzie mi dane być matką.
Na badania nie poszłam. Postanowiłam dać sobie jeszcze jedną szansę. Odpuściłam.
Trzy miesiące później byłam w ciąży.
Udało mi się. Jednak dzięki swojej wyboistej drodze do macierzyństwa, jak nikt rozumiem kobiety które walczą o swoje szczęście. Dlatego kiedy słyszę, że politycy chcą decydować o tym, czy kobieta , którą nie stać na In Vitro, może zabiegowi się poddać czy nie, szlag mnie jasny zalewa.
Jakim prawem?!
Dlaczego ktoś kto ma dzieci, albo kto z własnego wybory ich nie ma, ma decydować o szczęściu innych?
Dlaczego jeżeli jest taka możliwość, jeżeli można coś zrobić żeby uszczęśliwić człowieka, który bardzo pragnie dziecka- blokuje się taką opcję?
Dlaczego ktoś ma decydować o tym co jest moralne, a czego robić nie wypada?
Dziecko z probówki? Dziecko trójki rodziców? A dlaczego nie?!
Co w tym takiego nie tak? Co nie tak jest w tym, że jedna kobieta innej urodzi dziecko? Dlaczego najbardziej oburzają się Ci, których los oszczędził i którzy nigdy nie musieli się zmagać z przeciwnościami natury?
Lubimy wpieprzać się innym w życie z buciorami. Lubimy za innych decydować. Tak kuźwa bardzo, że tracę czasem wiarę w ludzi.
Najgorsze co mnie dotknęło w tym ostatnim dramacie, dwojga ludzi. Ludzi,którzy po prostu walczyli o swoje szczęście. I którzy dostali po dupie. Dotknęły mnie komentarze, pod artykułami. Oceniające, stwierdzające. Że teraz to na pewno dziecko zostawią. Przecież towar wybrakowany, a dziecko to w sumie nie ich.
A skąd Wy to kurwa wiecie? A sorry. Przecież znacie tych ludzi. Tak bardzo.
Jeżeli jesteś moim stałym czytelnikiem, wracasz do mnie z przyjemnością na poranną kawkę albo wieczornego drinka, spraw mi tę przyjemność i doceń moją prace jednym smsem. Koszt smsa to jedyne 1,23 zł, a cały dochód wspiera Fundacje Dzieci Niczyje. Z jednego numeru, na jeden blog, można oddać tylko jeden głos- dlatego każdy głos tak bardzo się liczy. Na co dzień, to ja jestem tu dla Ciebie. Dzisiaj Ty możesz zrobić coś dla mnie ;) Głosowanie trwa do 10 lutego.
Comments
mammalina
9/02/2015
Jak mnie ten temat wkur… U nas też był problem. Bardzo chcemy, bardzo czekamy i nic. Badania były. Wyniki kiepskie. Widmo właściwie 2 rozwiązań. Dwóch nieakceptowalnych. Przynajmniej na tamten czas. Nam się udało. Myśl o In Vitro pozostała myślą. Po tym jak pojawił się Jasiek, wiele razy cieszyłam się, że nie musieliśmy jednak przez to przejść. Ale tak jak piszesz, dlaczego o tym ma decydować ktoś inny? Dlaczego ludziom, których największym marzeniem jest mały ssak (i zazwyczaj są zdolni wychowawczo), odbiera się tą możliwość. Piętno kościoła, myślenie innych ludzi (którzy pewnie by je zmienili będąc w takiej sytuacji) i kasa
Marta Maksym
8/02/2015
u nas, w naszym pięknym kraju jest taka zależność, że decydować i wypowiadać się na wiele tematów pragną i czynią ludzie „nie po fachu”. Ci, którzy nie doświadczyli, nie widzieli, nie smakowali itd…ja doskonale rozumiem ludzi pragnącym, bo u mnie klinika bezpłodność była odbębniona, ale mam 2 cudnych chłopców! sytuacja, o której piszesz tylko obiła mi się tam gdzieś o uszy, ale nie oceniam, nie umoralniam, choć sytuacja urodzenia „nie swojego dziecka” – przez pomyłkę lekarza jest dla mnie ekstremalna bardzo.
Stefa
9/02/2015
Dokładnie. I widać to we wszystkim, a głównie w temacie polityki. Najwięcej pomysłów jak zreformować górnictwo mają przecież Ci, którzy jedyne czym w życiu zarządzali to swoją starą w domu. Zero wiedzy merytorycznej ale gęba pełna „mądrości”.
Monika Chrzanowska
8/02/2015
Najsmutniejsze jest to, że przeciwnicy tej metody będą teraz wykorzystywać nieszczęście tych ludzi (bez względu na faktyczną przyczynę pomyłki) jako kolejny argument na nie dla in vitro.
Matka Antyterrorystka
8/02/2015
Moi rodzice starali się o mnie 4 lata…my kiedy zaczęliśmy się starać o córkę…po dwóch miesiącach prób mój obecny mąż stwierdził, że trzeba sie przebadać… z czasem odpuściliśmy i dwie kreski się pojawiły. Koleżanki mama miala badania. Wyszło, że jest bezpłodna. Adoptowali dziecko. Za jakiś czas była w ciąży, kilka lat później w kolejnej :D\nGdybym nie mogła mieć dzieci zdecydowałabym się na in vitro lub na adopcję. Nie rozumiem całego oburzenia tym tematem. Krytykowania, ludzi, którzy decydują się na to aby mieć potomka. Niestety w naszym pięknym kraju jest za duży wpływ duchowieństwa…i jest jak jest
Daria Jóźwicka
7/02/2015
Zgadzam się z Tobą. My o dziecko staraliśmy się prawie 4 lata. Nikt nie wie ile przeszliśmy. Przez rozpacz wpadłam w depresję, załamałam się. Potrafiłam godzinami siedzieć w urządzonym pokoiku dziecka i krzyczeć z rozpaczy. Wielokrotnie płakaliśmy z mężem razem. Ja z rozpaczy, a on, że nie umie mi w żaden sposób pomóc. Ktoś kto pragnie dziecka, a nie może go mieć zdecyduje się na bardzo radykalne kroki. W naszym przypadku nie zdecydowaliśmy na in vitro bo budowalismy dom i po prostu nie mieliśmy już pieniędzy. Jednak w końcu szczęście zawitało do nas i jesteśmy szczęsliwymi rodzicami 15-miesięcznego chłopca.\nWspółczuje tej kobiecie, bo wiele przeszkód przeszła, a tutaj taka pomyłka i to nie z jej winy.\n\nZapraszam na http://www.zaraz-wracam.pl
bernadetta bolek
6/02/2015
Rozmawiałam z mężem jak bardzo ciężko musi byc kobiecie która pokochała to dziecko całym sercem. Nie chciałabym byc na jej miejscu.
Ibellae
6/02/2015
Z tym staraniem się o dziecko bardzo często bywa tak, że kiedy ludzie przestają się na tym skupiać, udaje im się to dziecko mieć :) Na przykład pary, które zdecydowały się adoptować dziecko, za jakiś czas spodziewają się biologicznego, bo przestały się tym stresować. Duże znaczenie ma tutaj psychika. W kwestii in vitro nie mam nic do dodania, jeśli nauka pozwala nam na to, pary powinny mieć szansę dać komuś życie.
Kasia
5/02/2015
Ja się o dziecko w ogóle nie starałam… Nawet nie miałam go w planach przez co najmniej 10 lat… A potem zaszłam w ciążę i zastanawiałam się „Dlaczego ja? Przecież tyle kobiet marzy o dziecku!”. Miałam okropne wyrzuty sumienia… Zresztą do dziś często o tym myślę… I tym bardziej jestem za in vitro.
Romka
5/02/2015
Ja starałam się 2lata o córkę. D\noskonale rozumiem ludzi, którzy decyduja się na in vitro. Ja po kolejnych nie udanych próbach, zwyczajne już sobie odpuscilam. Po miesiacu byłam w ciąży \n Na in vitro nawet nie miałam szans. Już godzilam się z myślą ze nie będę miala dziecka. Na Wielkanoc byłam w ciąży :)\n\n\n\n\n
Czekoladowa
5/02/2015
Nie mam nic przeciwko in vitro- jak ktoś nie moze naturlanie poczac, to czemu nie pomoc skoro medycyna potrafi. I tak, powinno byc refundowane. Jak wiele innych zabiegów/ procedur medycznych, które powinny, a nie są. Polska.
Anna Niezgódka
5/02/2015
świetny tekst!\nmy o swoje pierwsze dziecko długo się nie staraliśmy, bo w nowy rok postanowiliśmy,że zaczynamy działać, traf chciał,że udało się od razu, bo miesiączka nie przyszła :D\ndruga córka to wpadka (choć jak ktoś się nie zabezpiecza to liczy się z taką ewentualnością), szok ogromny i rozpacz,bo nie chciałam drugiego dziecka, nie wtedy kiedy już miałam iść do pracy,do swojej jakby nie patrzeć pierwszej pracy i plany się posypały.\n\n\nmoim zdaniem in vitro powinno być refundowane z NFZ i to bez dwóch zdań\n\n\ntragedia dla tych rodziców teraz, bo po częsci kobieta która urodziła biologiczną matką nie jest, i jak to potem dziecku wytłumaczyć, jak czuje się kobieta która nieświadomie została matką….wiele pytań i teraz tragedia bo jeszcze na dodatek dziecko ma wady :(\n\n\nJednak mnie wczoraj bardzo oburzyło info,że dziecko będzie mogło mieć 3 rodziców, że będą coś tam kombinować i wadliwe geny usuwać a zastepować zdrowymi – jakoś tak to szło,już nie pamiętam, jeszcze trochę i będą sobie faktycznie ludzi tworzyć jak im się podoba.W tej kwestii jestem zdecydowanie na „nie”!
zielinka
5/02/2015
A ja myśle, ze problem tkwi w tym, że politycy zamiast pracą nad konkretnymi ustawami bawią się głupimi aferami i nagonką na siebie nawzajem. Myślę ze prawo w Polsce nt in vito i co za tym idzie przechowywaniem zarodków powinno być oderwane od religii katolickiej. To każda para powinna sama zadecydować co zrobi i to jest tylko i wyłącznie ich sumienie. Mnie bardzo denerwuje jak ktoś mówi ze może adopcja w takiej sytuacji jest lepsza niż in vitro. Ciekawa jestem czy choć przez chwile zastanowił sie jakie to jest trudne -pokochać obce dziecko. Jestem za in vitro bo wiem jaka to radość mieć na swojej piersi noworodka i każda kobieta która tego chcę powinna to otrzymać.
WspolczesnaMP
5/02/2015
Nie jestem w stanie postawić się w sytuacji tych ludzi. Nijak nie umiem, nie wiem jakbym się zachowała…\nJestem jak najbardziej za in vitro. Znam dwójkę dzieci poczętych tą metodą i o dziwo nie świecą w ciemności i nie mają znamion na głowie (jak kiedyś stwierdzono w kościele).
Karola Franieczek | Życie Me
5/02/2015
Nie jestem matką. Być może się zdecydujemy na bobasa, ale na chwilę obecną nie widzimy się w roli rodziców. Jednak coś mnie trafia, jak ludzie wpierniczają się w decyzje innych, uważając za złe dążenie do spełnienia marzenia (dzięki in vitro) o byciu rodzicem.
Stefa
5/02/2015
Zgadzam się, też mnie ten temat oburza. Komentarze pod artykułami piszą zwyczajni debile, z nim się nie dyskutuje bo nie ma z kim, ale czasami tak mi ciśnienie skacze, że aż bluzg sam się ciśnie na palce. Kiedyś miałam więcej dystansu, ostatnio niestety za bardzo się głupotą ludzką emocjonuję.\nGorzej z politykami, bo ich chore poglądy i obrzydliwe kalkulacje odnośnie słupków mają namacalny wpływ na prawo.\nA tak btw. problemow z zajściem w ciąże, jest jeszcze coś co mnie doprowadza do szewskiej pasji – rady i teorie wszystkich znajomych i rodziny, o które wcale nie proszę…Wszelkie: „Wiesz, to wszystko w głowie”, „Mam taką, znajomą, co długo nie mogła zajść jak się wyluzowała to od razu zaskoczyła”, „Może kupcie sobie butelkę wina na rozluźnienie”, „A nie myśleliście, żeby na jakieś wakacje pojechać”? Nosz ja p…!!! Po pierwsze – takie rady można sobie wsadzić w tyłek, bo są tak samo nieznaczące jak „Jedz dużo owoców i pij dużo wody a będziesz zdrowy”, a po drugie od razu podskórnie szukają jakiejś winy w nas, bo „przecież coś muszą robić nie tak,skoro nie mają medycznych przeciwwskazań a nie potrafią zajść w ciążę”. „Wyluzować się” to nie jest guziczek który sobie nagle można wcisnąć i powiedzieć „O, super, to od teraz jesteśmy wyluzowani – nie mamy ciśnienia na dziecko i nie będziemy o tym myśleć”. A z kolei czasami można nie mieć ciśnienia, nie obgryzać z nerwów paznokci, mieć normalny, fajny seks, a i tak nie zachodzić, bo…tak po prostu bywa. Nie wszystko da się wytłumaczyć i znaleźć przyczynę. Tak mnie to wkurza!!! Czasami mam wrażenie, że winni są szukani w każdej możliwej sytuacji. Piorun komuś walnie w samochód, zaraz podnosi się larum „Kto zawinił, kto powinien za to odpowiedzieć!?”.
PrzemyślNiki
5/02/2015
Jestem za in vitro jak najbardziej i współczuję tym rodzicom. Gdyby dziecko mieli „zostawić, bo wybrakowane” to zrobiliby to już po narodzeniu się dziecka, a nie po pół roku kiedy okazało się, że nie ta komórka jajowa. Ojciec jest ojcem, a ta kobieta matką, która nosiła pod sercem, urodziła i troszczy się o dziecko. Kurwa, nie ważne geny, ważna miłość!
Tedi
5/02/2015
Tak wygląda państwo w wykonaniu ludzi z Europy Środkowo-Wschodniej. Za chwilę będą kontrolować dokładnie każdy aspekt naszego życia (chociaż już w zasadzie to tak wygląda). Nie lubię zakazów. Tak jak nigdy nie poparłabym zakazu In Vitro, tak nigdy nie poprę zakazu aborcji. I jedno i drugie do niczego dobrego nie prowadzi. A swoją drogą zanim zastanawiać się nad refundacją IN Vitro powinni zająć się najpierw naprawą służby zdrowia. Sama musiałam z własnej kieszeni wydać na badania, gdy też długo starałam się o dziecko. Niby powinnam mieć część refundowaną, ale lekarz nie chciał wystawić skierowania, albo terminy takie, że nie dało się czekać.
Joanna Najdek
5/02/2015
To jest po prostu Polska i jej zajebane prawo ! Wiem o czym mówisz sami o swojego smroda walczylismy 1,5 roku , a mam przypadki w rodzinie gdzie starali się po dziesięć lat i po dziesieciu , inni po 7 , a jeszcze inni po 5 latach zaszli w ciąże ! Ślę ukłony dla takich ludzi i dla Ciebie za ten post !
Szalonooka
5/02/2015
Gdyby mentalność ludzi była inna, to i prawo byłoby inne. Wszystko zaczyna się od ludzi i ich poglądów. \n\n\nJa również dziękuję, każde dobre słowo motywuje na przyszłość, do kolejnych tekstów;)
Joanna Najdek
6/02/2015
Jakbyś miała ochotę to znajdziesz nas na FB Junior kontra mama , lub juniorkontramama.blogspot.com :) będzie nam niezmiernie miło , dopiero zaczynamy przygodę z blogiem