Pamiętam każde rozpoczęcie nowego roku szkolnego, kiedy byłam mała. Wakacje były fajne, ale po dwóch miesiącach tęskniłam za koleżankami, a i nie mogłam się doczekać kolejnego roku nauki, gdzie przecież miało mnie spotkać tyyyle fajnych rzeczy. Z roku na rok miało być ciekawiej. Jednak im głębiej w las, im byłam starsza, tym wyższe poprzeczki i wymaganie przede mną stawiano. Ambicje innych miały stać się moimi ambicjami.
Moje dziecko kiedy dorośnie, będzie kim będzie chciało!
Ja nie mówię, że to źle, bo przecież każdy rodzic chce dla swojego dziecka jak najlepiej. Chce żeby wyrosło na fajnego człowieka, przede wszystkim szczęśliwego. Chociaż jeżeli zastanowimy się tak chwileczkę, to dzisiejsze oczekiwania, względem naszych dzieci, różnią się od tych jakie mieli nasi rodzice względem nas.
Kiedy my byliśmy dziećmi, czasy były inne. Przede wszystkim wtedy, żeby mieć dobrą pracę, zapewnić byt sobie i swojej robinie, należało się dobrze wykształcić. Studia wyższe to było marzenie każdego rodzica i ambicja, jaką wpajali swoim pociechom. I jak tak sobie przypomnę czasy podstawówki(za moich czasów jeszcze gimnazjum nie było), to faktycznie każdy kto kończył już podstawówkę, po cichu wybierał wyższą uczelnię. Pamiętam, że wybierałam się na AWF, jednak później trochę mi się pozmieniało. Trochę bardzo nawet.
Jednak do dzisiaj pamiętam, jak moje koleżanki opowiadały jakie to studia wybrali dla nich rodzice. Bo przecież rodzice są starsi. Są mądrzejsi, to i lepiej wiedzą, co ich dzieci będą chciały robić w przyszłości i co się przede wszystkim opłaci.
To przykre, ale mimo, że czasy radykalnie się zmieniły, nadal większość współczesnych rodziców uważa, że wie lepiej jak ich dzieci powinny przeżyć życie. Skrajną głupotą jak dla mnie są wszelkie dodatkowe zajęcia, na które-rzekomo- dzieci bardzo chcą chodzić po zajęciach szkolnych. A rodzice z upartością te dzieciaki zaprowadzają.
I tak naprawdę nie raz, nie dwa, widzę jak dziecko przy rodzicu z przyklejonym uśmiechem na ustach opowiada to, co rodzic chce usłyszeć- że zajęcia dodatkowe są takie super. A kiedy rodzic znika z pola widzenia, opowiada rówieśnikom, jak bardzo po lekcjach chciałby się z nimi pobawić, ale przecież ma “lepsze” plany, które zorganizowali rodzice…
Ja wiem, że naszą podstawowa ambicją jest to, żeby nasze dzieci miały zwyczajnie lepiej i łatwiej od nas samych. Jednak w tym wszystkim nie możemy zapominać o tym, że niestety kompletnie nie zależny to od nas! Nie przeżyjemy życia za swoje dzieci, nie będziemy za nie pracować i zarabiać pieniędzy w zawodzie, który im wybierzemy i nie możemy mieć przekonania, że będę przy tym szczęśliwi!
Dlatego już dawno obiecałam sobie, że mój syn będzie kiedyś kim zechce. Bo nawet jeżeli miałabym jakieś minimalne ambicje, charakter młodego skutecznie utrudniłby mi zadanie nakierunkowania go , na to, co moim zdaniem dla niego “dobre” . O zwyczajnym przekonywaniu na siłę już nie chcę nawet wspominać.
Dzieci są świetnym materiałem do modelowania. Nie trzeba im tłuc do głowy, miliony razy, że studia są w życiu bardzo potrzebne. Bo nie są. Nie trzeba ich zmuszać do spędzania wolnego czasu na szlifowaniu zajęć, które przecież mogą im się przydać w przyszłości, bo zapewne się nie przydadzą.
Musimy nauczyć nasze dzieci dokonywania wyborów. Tych dobrych. Ale też tych złych, które nauczą ich odpowiedzialności. Dzięki którym będą mogli zrozumieć swoje błędy. Musimy pokazać im, na własnym przykładzie jak żyć szczęśliwie i co zrobić, żeby takim człowiekiem się stać. Musimy nauczyć ich, ze szukanie własnej drogi, nawet przez wiele lat, jest czymś co nas, jako ludzi kształtuje.
Za kilka dni zaczynamy kolejną przygodę z zerówką. Mogłam mieć ambicję i posłać młodego, z jego rocznikiem do pierwszej klasy. Mogłam rzucić go na głęboką wodę i pozwolić się wykazać. Zapewne by sobie poradził. Ale…
…na ciężką harówę nasze dzieci jeszcze będą miały czas. Życie niestety nie jest łatwe, więc pozwólmy naszym dzieciom być tylko dziećmi, mieć własne marzenia, cele ambicje.
My możemy im jedynie zapewniać odpowiednie narzędzia i pozwolić wyrażać siebie. Na każdym kroku i w każdy możliwy sposób.
I tak na przykład kiedy w tamtym roku, młody marzył o plecaku z samochodami, w tym weszliśmy na wyższy poziom szukania jego drogi i wojskowe printy. Ledwo na wiosnę marzył o niebieskim pokoju, dzisiaj już prosi o przemalowanie go na zielony, a najlepiej gdybyśmy zrobili z pokoju bazę wojskową. I chociaż bardzo bym chciała, to jednak generalny remont dwa razy do roku do możliwych nie należy. Za to już wyprawka szkolna, to zupełnie inna bajka!
Muszę Wam przyznać, że najnowsza kolekcja Paperdot z EMPIKu bardzo mile mnie zaskoczyła. Trzy modne printy, i cała masa potrzebnych artykułów szkolnych, które możecie skompletować w jedną spójną całość, zarówno dla chłopców jak i dziewczynek. Trochę wkurzało mnie bieganie w tamtym roku, od sklepu do sklepu, w poszukiwaniu dziesiątek potrzebnych materiałów szkolnych z motywem jaki wybrał sobie młody. W Empiku, wszystko do siebie pasuje, wybór jest ogromny i wszystko jest w jednym miejscu.
A jeżeli szukacie idealnych długopisów(Zenith),pióra wiecznego(Zenith) czy kredek(Faber-Castel) to te które widzicie na zdjęciach, są mega. Młody na pióro jest jeszcze za mały, natomiast długopis na naboje atramentowe świetnie się prowadzi. Do tego tak samo jak pióro, są wyprofilowane i idealnie dopasowują się do dłoni. Dzięki czemu wygoda, łatwość pisania są o niebo lepsze niż przy zwykłych długopisach. Co za tym idzie, nauka pisania będzie znacznie przyjemniejsza.
Ale wracając do tematu. Gdyby mi ktoś, kiedyś powiedział, że dzisiaj będę tu gdzie jestem i robiła to co robię, śmiechłabym w twarz. Bo jak to, ze studiami, które tak naprawdę do niczego potrzebne nie były. Z możliwością rozwoju na wszelkie kierunki? Przypomnij sobie kim chciałaś być kiedy byłaś mała, a kim chcieli żebyś została, Twoi rodzice. Sprawdziło się? Robisz to co sobie wymarzyliście? Lubisz to? Obstawiam, że 80 % z Was nie.
Dlaczego więc macie wobec swoich dzieci ambicje, dlaczego zamiast pozwolić im na własne wybory, planujecie im całe życie?
Wpis powstał we współpracy z Empikiem.