Nienawidzę hejtu i umówmy się w dzisiejszych czasach, hejt to słowo bardzo, ale to bardzo nadużywane. Bo jest różnica, między konstruktywną krytyką a obrażaniem kogoś. Jest różnica między atakiem słownym na drugą osoba, a wyrażaniem swojego zdania. Punkt widzenia zawsze zależy od punktu siedzenia, ale tak jakby w konkretnych sytuacjach udajemy, że o tym zapomnieliśmy…
Internet to w ogóle dziwne narzędzie. Śmiało mogłabym rzec, że dość niebezpieczne, a nawet takie, które może każdemu spartolić opinię. Wszystko okej, kiedy ta osoba na tę spartoloną opinię ciężko sobie zapracowała. Jednak bardzo często zdarzają się sytuacje, wynikające z własnych interpretacji cudzych słów. I dzisiaj chciałam trochę o tym.
Czy kiedykolwiek zastanawialiście się, czytając jakąkolwiek wypowiedź, że może ona mieć zupełnie inny kontekst, aniżeli Wy ten tekst odbieracie? Czy kiedykolwiek pisząc, nawet kilka zdań w internecie, nie ważne czy w wiadomości prywatnej, czy w miejscu publicznym, zastanawialiście się nad tym, jak zdanie pisanie przez Was, według Was z konkretnym przesłaniem, mogą odebrać inni? Oczywiście że nie. Przecież piszecie to co myślicie to samo robią inni. Tylko czy na pewno wiecie, co tak naprawdę inni myślą?
Żyjemy w szybkich czasach, gdzie internet ma ułatwiać komunikację. I teoretycznie to robi. Możemy komunikować się z bliskimi którzy są na drugim końcu świata. Możemy w kilka sekund wysłać komuś zdjęcie, film, maila. Możemy o wiele szybciej nawiązywać kontakt, ale nie oznacza to jednocześnie łatwiejszej komunikacji.
Po pierwsze słowo pisane.
Kiedy w grę wchodzi tekst, bardzo wielu ludzi zapomina o tym, że odbiór tekstu to często kwestia interpretacji. Ktoś napisał coś, co w pewnym sensie wyzbyte jest emocji. Zapewne autor nacechował swoją wypowiedź jakimiś emocjami, jednak bardzo mało ludzi jest w stanie przelać emocje w tekst. Najczęściej zostają one z autorem, a w świat idą słowa, które każdy, może dowolnie interpretować. W zależności od własnych emocji, przekonań, doświadczeń w życiu czy tez wybranego kontekstu.
Nie widzimy rozmówcy czy autora tekstu, nie widzimy mimiki twarzy, gestykulacji, czy też nie słyszymy tonu głosu. Nie wiemy, w jakim faktycznie jest nastroju i żaden tekst(chyba, że autor dosłownie to napisze, np. jestem wkurwiony, szczęśliwy) nigdy tego nie zdradzi. Przecież można pisać o szczęściu, będąc człowiekiem nieszczęśliwym.
Po drugie feedback.
Im szybszy tym lepsza komunikacja. Jednak wiadomo, nie każdy ma telefon, czy laptop przyklejony do odwłoku, więc reakcja na to, co dzieje się w internecie może być opóźniona. Wszystko masz pod kontrolą, kiedy zdążysz na czas zareagować. A może kiedy możesz? Bo jeżeli tego nie zrobisz…
Po trzecie samo nakręcająca się spirala i efekt domina.
Jeżeli nie zareagujesz w porę, internet może zrobić z Ciebie miazgę. Prawda jest taka, że w internecie jest pełno ludzi, którzy nie myślą o konsekwencjach. Albo zwyczajnie się też z nimi nie liczą. Zanim pomyślą, puszczą w świat dalej, a wtedy wiadomo, każdy zinterpretuje po swojemu, jeden drugiego nakręci, podkręci i afera murowana. Ja nie mówię, że to źle. O ile nagłaśnia się temat w słusznej sprawie.
Ja wiem lepiej.
Po co pytać co autor miał na myśli, skoro ja wiem lepiej. Skoro coś jest napisane, to tak przecież jest. Mam dowód na piśmie. Na piśmie jest też wiele przepisów prawa, a jak doskonale wiemy, każdy prawnik jest w stanie zinterpretować je na swoją korzyść- pomyślałeś kiedyś o tym? Dlaczego, jeżeli coś Ci się nie podoba, nie zapytać u źródła, nie wyjaśnić z osobą której zachowanie Ci się nie podoba. Mam wrażenie, że łatwiej nam oceniać, tylko z własnej perspektywy. Tak jakbyśmy bali się konfrontacji z własnymi przekonaniami-przecież nie mogę się mylić! Przecież internet to fantastyczne narzędzie, które umożliwia Ci kontakt niemalże z każdą osobą na świecie, nie ważne czy ją znasz czy nie. Wykorzystaj to!
Pomyśl zanim napiszesz.
Nie ważne czy hejtujesz z premedytacją, czy też odpowiadasz komuś. Kiedy w grę wchodzą emocje, kiedy zwyczajnie po ludzku się spieszysz, bo masz na głowie milion spraw, a nie chcesz zostawić swojego rozmówcy bez odpowiedzi, nie odpisuj. Czasem nic się nie stanie, jeżeli odpowiesz później.
Od lat rozmawiam z blogującymi koleżankami, które na swojej ścieżce internetowych znajomości i czytelników w sieci, spotykają różnych ludzi i dotykają je różne sytuacje. Nie raz , nie dwa, tłumaczyłam, uspakajałam ich emocje. Zazwyczaj, w pierwszym odruchu miały mordercze instynkty. Jad wylewał się z ich ust, a złość i nienawiść wprost kipiały mi z ekranu monitora, kiedy czytałam ich wiadomości. Jednak po krótkiej rozmowie i analizie sytuacji, okiem osoby zdystansowanej, pozbawionej emocji, tłumaczyłam, że to co zobaczyły, przeczytały, niekoniecznie jest tym, co odbierają. A ich szybka, nerwowa reakcja może im się odbić czkawką.
To dotyczy każdego. Nie tylko blogerów. Wszyscy jesteśmy użytkownikami internetu. Wszyscy tworzymy społeczność która w każdej chwili i w jednej sekundzie, może zniszczyć człowieka. O czym przekonaliśmy się już niejednokrotnie. A najlepszym tego przykładem jest wszechobecna nienawiść do muzułmanów.
Nie mówię, że masz trzymać język za zębami, nie mówię, że masz nie dyskutować, nie wyrażać swojego zdania. Proszę tylko, żebyśmy częściej myśleli o tym, o czym napisałam wyżej. O tym, że wszyscy jesteśmy ludźmi i każdemu z nas może zdarzyć się gorszy dzień, o tym, że nie wszystko jest takie na jakie pozornie wygląda. O tym, że każdemu z nas zdarza się czasem najpierw napisać później pomyśleć i o tym, żebyśmy ze sobą rozmawiali. I o tym, że dystans kuźwa, dystans, inaczej wszyscy zginiemy…
Jeżeli spodobał Ci się ten wpis, będzie mi bardzo miło, jeżeli go udostępnisz. Możesz też polubić ten post, albo zostawić komentarz. Dla Ciebie to chwila, a dla mnie będzie to mały dowód docenienia mojej pracy ;)