Są takie dni, kiedy to jednym uchem wpuszczam, drugim wypuszczam teksty na temat macierzyńskiego. Wiecie, te o słodkim lenistwie, nicnierobieniu, czasie na wszystko. Są też takie dni, kiedy mam ochotę zapytać ludzi na jakim świecie żyją, albo ile płacą za niańki i gosposie domowe. Bo chyba tylko wtedy, można mieć czas dla siebie będąc mamą?
Czasem zastanawiam się też, czy może to moja wina. Bo skoro siedząc w domu nie mam na nic czasu, może ja kuźwa jakaś niezorganizowana jestem? Może faktycznie leżę do góry dupą, a całą resztę odwalają za mnie krasnoludy. Chyba kiedy śpię. Przy okazji dosypują mi czegoś do kawy, żeby mi się wydawało, że wszystko zrobiłam jednak sama. Wiecie, taka mikstura zmieniająca wspomnienia.
Kiedyś pisałam Wam tekst, we współpracy z innymi mamami blogerkami, na temat pracy w domu. Z dzieckiem. Taka praca ma zdecydowanie dużo plusów. A największym jest czas jaki mimo wszystko możesz spędzić z dzieckiem. Bez względu na to, co w tym momencie robisz, dziecko jest obok, widzi Cie i czuje. I w każdej chwili może się do Ciebie przytulić. Ale ma też wiele minusów, a największym z nich jest fakt, że wszystko robisz dwa, a nawet trzy razy dłużej! W rozproszeniu między pracą, domem a dzieckiem i jego potrzebami.
Dzisiaj postanowiłam obalić 5 mitów dotyczących matek w domu, i tych na temat słodkiego macierzyństwa. Bo rzeczywiście jest słodkie. Zwłaszcza, kiedy trzy razy posłodzisz sobie kawę, bo pięć razy, przy jej robieniu oderwie Cię Twoja pociecha.
1.Masz czas wypić w spokoju kawę.
W rzeczy samej. Mam czas. Mój spokój objawia się zazwyczaj tym, że nie wściekam się, że każdego dnia piję ją zimną. Nie można mieć wszystkiego. Albo masz spokój i zaspakajasz potrzeby dziecka, które właśnie w TYM momencie MUSI mieć to czego sobie życzy, albo ciepłą kawę. Wybór należy do Was, jednak ja zazwyczaj wybieram spokój. Zimna kawa tez jest okej. Przynajmniej mikrofala do czegoś jeszcze się przydaje. Bo młody podgrzewanego w niej mleka już przecież nie pije ;)
2. Masz czas, żeby posprzątać w domu.
To też w zasadzie by się zgadzało. No co Was będę oszukiwała. Mam czas. Jestem przecież w domu niemalże 24 godziny na dobę. I rzeczywiście czas na sprzątanie mam. W zasadzie to sprzątam cały czas. Nic innego nie robię. Tylko chodzę i zbieram porozpieprzane po całym domu zabawki. Odkurzam piasek, cukier i okruchy. Zmywam farbę z kanapy i ścian. Sprzątam w szafach. Myję gary. I kiedy wreszcie skończę…zaczynam od nowa, tam gdzie zaczęłam wcześniej. Przecież tam już nie ma śladu po moim sprzątaniu.
Pomyśl, że Ciebie i Twoich dzieci nie ma w domu przez większość dnia. Nie ma więc i bałaganu. Moje dziecko, jest w domu niemalże całe dnie. A razem z nim ten pierdolnik. Tak, tak. Wiem. Słodki pierdolnik. Słodki to on jest przez dzień, dwa. Później na samą myśl, kolejnego dnia świstaka dostajesz torsji.
3. Masz czas żeby się wyspać.
Kurde no. I znowu muszę przyznać rację. No bo jak nie mam czasu jak mam. Śpię często do południa. Przecież dziecko ogarnia się samo, takiego zdolnego mam syna! Duma mnie rozpiera! Jasne, że czasem pośpię dłużej. Tyle tylko, że żeby w dzień mieć czas na inne obowiązki, często muszę zarywać nocki, żeby popracować. A nie, czekaj, przecież mam zamontowane samo ładujące się baterie. Ja nie muszę odsypiać.
4. Masz czas ugotować w spokoju obiad.
Ten argument rozwala mnie na łopatki. Serio. Bo gotowanie mojego obiadu, trwa tyle samo czasu ile Twojego. No nie mam magicznej różdżki i nie przyspieszę procesu gotowania ziemniaków czy smażenia mięsa. Nie mam też sprawności Mastrechefa i jednak warzywa na surówkę kroje w tym samym tempie. I muszę Cie tutaj bardzo zaskoczyć. Przygotowanie mojego obiadu trwa zazwyczaj dłużej niż Twojego. Jestem przecież blogerką! Ja jeszcze muszę zrobić fotki na portale społecznościowe i do przepisów na bloga.
Ciepłego obiadu też raczej nie jadam. Wiadomo. Najpierw trzeba obsłużyć władzę. I tu znowu chwała ludom za wynalezienie mikrofali!
5. Nie potrzebujesz urlopu.
W sumie. Po co mi urlop. Szef w robocie mnie nie stresuje. Moja domowa praca nie jest obarczona jakimś większym czynnikiem stresogennym. Odpoczywam kiedy się zmęczę, w jakiej pozycji chcę. W zasadzie po kiego grzyba wydawać kasę na wyjazdy. Zrobię sobie plażę w domu. Młody się ucieszy jak naniosę tonę piachu do pokoju. A jak się ucieszy, kiedy zamiast morza wstawię mu basen! Zamówię catering, żeby poczuć się bardziej na urlopie. Żeby było bardziej egzotycznie zamówiony suchsi. Młody powybrzydza, że on tego jeść nie będzie i skończy się jak na urlopie, zapcham go suchą bułką. Tylko jeszcze obsługę hotelową do sprzątania muszę ogarnąć. Tak! O takim urlopie marzy każda z nas!
Jeżeli spodobał Ci się ten wpis, będzie mi bardzo miło, jeżeli go udostępnisz. Możesz też polubić ten post, albo zostawić komentarz. Dla Ciebie to chwila, a dla mnie będzie to mały dowód docenienia mojej pracy ;)
Comments
Gocha Samocha
9/01/2016
Czytasz mi w myślach. Jakbym czytała o swoim życiu. Matka Polka oczywiście przecież siedzi cały dzień w domu i nic nie robi ( bo dziecko same się zajmuje sobą, obiad się sam robi a sprzątanie i pranie robią krasnoludki)
Magda Dwa Plus Dwa
7/11/2015
Tatusiom to się zwłaszcza tak wydaje, że żona w domu leży i pachnie, podobnie jak dziecię. I tylko dziwią się, że żony po ich powrocie od progu chcą ich obdarowywać wrzeszczącymi tobołkami. Ja po powrocie do pracy w pewien sposób odżyłam. Na dłuższym urlopie, np. wychowawczym wykończyłabym się psychicznie. Rok to dla mnie optymalnie.
Bartek z rodzinawpraktyce.pl
12/11/2015
Tatusiom to się nie wydaje, tylko oni wiedzą że tak jest. Przecież kobiety są takie obrotne, że raz dwa i gotowe, dziecko śpi, obiad zrobiony i jeszcze czas na pisanie bloga… a facet? Szkoda gadać! Litości kurna! Nie wytrzymam… piszcie dalej takie brednie o facetach i nie dziwcie się, że żaden nie chce pomóc w domu. I co ja mam teraz napisać? Że do poniedziałku to ja siedzę z dzieciakami od świtu do nocy (bliźniaki, 4 lata), bo żona siedzi w pracy po godzinach, że to ja gotuje obiad, robię zakupy i sprzątam, a dziś robiłem pranie i niestety, ale mam zaległości w prasowaniu? Kawę wypiłem ciepłą (nawet trzy, bo lubię) i szykuję posta na bloga, a w międzyczasie czytam chłopakom bajki, bo mają ban na telewizję komputer i tablety? Wow! Jaki ja bohaterski jestem, brawo ja! Tylko, że nie jestem jedynym facetem, który dzieli się obowiązkami, ale na pewno jednym z tych, którzy się do tego przyznają.
Magda Dwa Plus Dwa
12/11/2015
A żebyś wiedział, że brawo ty!. Mój mąż nawet gdyby chciał, to dziećmi zająć się od świtu do nocy by nie mógł, taka praca, że wraca dopiero wieczorem. Obiadu nam nie ugotuje bo twierdzi, że nie potrafi, a gdy ja wracam czasem jeszcze później od niego to zastaje w domu pobojowisko, bo przecież dziećmi się zajmował więc już talerzy nie mógł do zmywarki wrzucić, jedzenia schować do lodówki, sprzątnąć walające się wszędzie zabawki, bo przecież się przy dzieciach nie dało. Ale jak ja jestem z nimi sama np. w sobotę i potem mówię, że jestem zmęczona, to szczerze się dziwi czemu. Faceci są różni. Na szczęście mój zajmuje się wieloma innymi rzeczami, tak, że równowaga zostaje zachowana.
NATALIA 19161
6/11/2015
Szczera prawda My Kobiety tylko leżymy i pachniemy w domu i to jest zle.Ale jak odpuscimy sprzatanie gotowanie itp.to jest jeszcze gorzej?My nie mamy czasu usiąść i kawy wypić chyba że dziecko śpi ale to też jest nierealne bo trzeba posprzatac i akurat sie dziecko budzi.
Kasia W | Ograniczam Się
5/11/2015
Mnie rozwala tekst Wracającego z Pracy: no trochę bałagan. Albo: drugi raz nie będę szorował przypalonego garnka (zapomniałam nastawić timera, mój błąd, obiad się zwęglił). Ale ogólnie cieszy mnie, że Pracujący w Pracy dzieli się ze mną obowiązkamy, gdy z niej wraca. I daje mi też wyjść wieczorem, co jest na miarę noszenia na rękach i prezentowania pereł. A mi wystarczy :)
Matko Zabawko
5/11/2015
O, tak! Ktoś zobaczy, że ziewam i pyta: „a co ty nie wyspana? przecież nie musiałaś wstać do roboty”\nNo jasne. Ale o 23 pozmywałam naczynia, żeby z rana kuchnia nie odstraszała wyglądem. Później się umyłam, wklepałam mazidła, aby lepiej wyglądać. Włączyłam film, bo tak się lepiej zasypia. A przed 3 obudziło się dziecko – zrobiłam mleko, położyłam się z nim – śpi, chce wstać, a on się budzi… Musiałam dłużej z nim poleżeć. Gdy zasnął, wróciłam do siebie. \n\nO 7:15 Ty wychodzisz do pracy, a ja wstaję niewyspana…
Monika Kilijańska
5/11/2015
Ja nie lubię gorącej kawy i zwykle nawet jak mam czas czekam, aż wystygnie. Dziwak ze mnie, wiem. „Siedząc w domu” zauważyłam jednak jedno – nieważne ile bym nie miała czasu, potrafię go sobie co do minuty zagospodarować, wymyślając nowe zadania (ot choćby pisanie bloga) i na malowanie paznokci czy nudzenie się brakuje mi zwyczajnie czasu. Tyle że pracując na etat miałam mniej własnych zadań i obowiązków niż mam teraz, obijając się na wychowawczym.
Szalonooka
5/11/2015
Paznokcie akurat maluję kiedy pisze :D A bardzo gorącej kawy tez nie lubię. Musi być przestygnięta. Co dziwne, bo herbata z kolei musi być gorąca :P Taki tam dziwak ze mnie :P
Edyta Frączek-Szczotka
5/11/2015
Ja kawe pije na spokojnie rano o 6 jak wszyscy spia jeszcze a pozniej szybko w biegu szykuje starszego do szkoly mlodszemu kasze i zaprowadzam do szkoly wracam i robie swoje sprzatanie gotowanie itp.chociaz sprzatanie to czasem glupiego robota bo i tak zaraz jest to samo w domu ciagle jest co robic niegdy nie przerobisz tego a relaks mam wieczorem jak ida dzieciaki spac to oddycham wtedy spokojnie ;-)
Szalonooka
5/11/2015
Jak mój pada, to i ja jestem na deficycie energetycznym i na relaks juz nie mam ochoty. Ino na kimkę ;)
Edyta Frączek-Szczotka
5/11/2015
Moje jak padaja to ja kawke pije i muzyczki slucham ;-)
Kasia DirtyFashion
5/11/2015
Ja myślę że dużo zależy też od dziecka. Przy starszym synu mogę zrobić wszystko i mam mnóstwo czasu dla siebie. Przy młodszym natomiast…powiedzmy że tego czasu jest niewiele :) Zimnej kawy nie piję nigdy! Ale wiele domowych obowiązków odbębniam „byle jak”. Nie zawsze musi być perfekcyjnie :) a matka też człowiek, potrzebuje trochę relaksu.\nPs. Zawsze śmieszą mnie te teksty o matkach siedzących w domu, co pewnie nic nie robią.
Szalonooka
5/11/2015
A ja mam wrażenie, że kiedy młody był mniejszy ogarniałam bardziej. Ale wtedy też chyba angażowałam się mniej w pewne projekty ;)
Kasia DirtyFashion
5/11/2015
Zaangażowanie to jedno, ale często zapominamy o tym że każde dziecko jest inne i kiedy miałam w domu tylko starszego Filipa, często nie rozumiałam jak można nie mieć czasu dla siebie?! On nie jest tak absorbujący i lubi sobie sam organizować czas. Uwielbia też pomagać mamie, więc sprzątanie zabawek miałam z głowy :) Ale odkąd mam w domu młodszego Wiktorka – z piekła rodem, do tego strasznego mamisynka i adhdowca to zmieniłam zdanie :)
Szalonooka
5/11/2015
A to prawda mój, to raczej z tych co ten Twój młodszy ;) Nie jest źle, kiedy zostajemy sami, muszę sobie radzić i świetnie mi to idzie. Ale jak jest tata w domu…że tak powiem zaburza nam rytm dnia :P
Czekoladowa
5/11/2015
Nie rozumiem. Mamy dzieci w takim samym wieku. Teraz obie siedzimy w domu, ja do niedawna pracowałam. I obojętnie czy pracowałam czy siedzę w domu, mam czas dla siebie. I na wypicie ciepłej herbaty też. I obiadu zimnego też nie jadam. A biorąc pod uwagę, że Krzychu albo pracuje albo remontuje drugie mieszkanie, prawie wszystkie domowe obowiązki są tylko i wyłacznie na mojej głowie. Sprzątam w domu codziennie, czasem po dwa razy, bo przecież mam szalonego labradora w domu. Między zakupami, sprzątaniem, obiadem, wyjściem z psem i napaleniem w kominku zajmuję sie często półtorarocznym synem koleżanki. I mimo tego wszystkiego mam czas na własne przyjemności, typu blogowanie, ogladanie filmów na yt czy głupie pomalowanie paznokci. Kwestia organizaji po prostu.
Szalonooka
5/11/2015
Po pierwsze mój post, jak zwykle jest z przymrużeniem oka. Po za tym. Ja nie siedzę w domu. Pracuję.
Czekoladowa
5/11/2015
„Bo skoro siedząc w domu nie mam na nic czasu”- to są akurat Twoje słowa…
Szalonooka
5/11/2015
Pisałam o ogóle społeczeństwa, które o kobiecie, która jest z dzieckiem w domu- nie pracuje na etacie, stacjonarnie w jakiejś firmie- mówi o matkach. Siedzi z dzieckiem w domu- mówi Ci to coś?
Czekoladowa
5/11/2015
Szczerze? Być moze jakaś część społeczenstwa tak myśli, ale nie wszyscy. Myślę, że mitem jest to, ze całe społeczenstwo (czy jego większość) tak odbiera matki siedzace z dzieckiem w domu.
Aga-BabaAga
5/11/2015
jest jeszcze różnica między matką siedzącą w domu a matką siedzącą w domu :) bo wszystkie te czynności wymienione przez Szalonooką można po prostu zrobić na odpierdziel stąd czas na kawę i pomalowanie paznokci :) \n\nMieszkałam z Szalonooką, Ona nic nie robi na pół gwizdka, perfekcjonizm tak bym to nazwała :) \n\nTeż siedzę teraz w domu, gdy pracowałam wydawało mi się, że mam wiecej czasu, ale tak jak wspomniałam wcześniej ja np sprzątałam by było posprzątane, z czasem dla siebie bywa różnie…\nWłaśnie piję kawę, jeszcze ciepła :)
Czekoladowa
5/11/2015
Uwazasz, że jak ktoś jest dobrze zorganizowany i mimo obowiązków domowych ma czas dla siebie, to znaczy, że robi wszystko byle jak?:D
Aga-BabaAga
5/11/2015
a robisz wszystko idealnie? :D błagam Cię \n\nJa nawet uważam, że jestem idealnie zorganizowana :D jednak nie robię wszystkiego perfekcyjnie, to co kocham ok robię to na 100%, a reszta? Niektórzy kochają moje roztargnienie :)
Czekoladowa
5/11/2015
Nie robię wszystkiego idealnie. Ale nawet jak robię super obiad albo wielkie sprzatanie albo jak trzy godziny gram z Patrykiem w gry planszowe, to i tak nie piję zimnej herbaty:)
mmm
6/11/2015
No moze masz czas na wszystko jak wlaczysz na pol dnia dziecku telewizor
Aga-BabaAga
5/11/2015
Świetnie :) ja przyznaję, że robię kilka rzeczy naraz więc z herbatą ciepła bywa różnie :D
Szalonooka
5/11/2015
Ja robię milion rzeczy na raz! :)
Szalonooka
5/11/2015
Myślę, że obalanie mitów albo ich potwierdzanie, zależy od badanej grupy badawczej. Moja może się różnić od Twojej.
Czekoladowa
5/11/2015
A, to prowadziłaś jakieś badania?
Szalonooka
5/11/2015
Iza znamy się nie od dzisiaj. Nie będę ciągnęła tej dyskusji, bo prowadzi donikąd. Powtarzam raz jeszcze, wpis jest z przymrużeniem oka. Nie musi Ci sie podobać.\na jeżeli w Twoim otoczeniu są ludzie którzy nie mają problemu z kobietami, które siedzą w domu, a Ty jesteś perfekcyjną i szczęśliwą Panią domu, która ma na wszystko czas- gratulacje\n To prawie jak wygrana w totka! ;)
Czekoladowa
5/11/2015
Żeby uzywać słow typu „grupa badawcza” trzeba by przeprowadzić odpowiednie badania. Studiujesz, to przeciez wiesz o tym. \n\n\nNie muszę być i nie jestem Perfekcyją Panią Domu. Uwazam jednak, że dzieci bywają swietną wymówką dla ludzi leniwych lub zle zorganizowanych.
Aga-BabaAga
5/11/2015
Ooo matko, ja mam dzieci w placówkach, to jak mnie nazwać? :D mega ludziem leniwym :D
Szalonooka
5/11/2015
Żeby wypowiadać się o autorze tekstu, trzeba mieć pewność że to co się pisze, jest faktem. Na razie już dwa razy napisałaś coś, co Ci się wydaje,a co faktem o mnie nie jest. Miłego dnia