Jak zobaczyłam to cudo u Szczęślivej, wiedziałam ze muszę je zrobić. Wegetariańskie, do tego autorka rekomendowała, że podobne w smaku do Ikeowskich medalionów. A ja je kocham! Do tego jestem fanką wszystkiego co ma w sobie ziemniaki. Zapiekanka to coś co kocham. Zakasałam rękawy i do roboty. Tylko pojawił się problem…
…nie miałam wszystkich składników! Taki problem to nie problem;) Większym problemem okazał się być brak piekarnika. Ale od czego ma się prodiż. To teraz jeszcze trzeba było wymyślić jak foremkę do muffin albo ciasteczek wsadzić do okrągłego prodiża i gotowe. No nie dało się.
Na szczęście, w tamtym roku w Biedronce kupiłam małe gliniane foremki do zapiekanek. Idealne do tego przepisu!
Przepis jest banalny jak….no prosty zwyczajnie ;) Kilka chwil i gotowe. A co lepsze mój niejadek rozsmakował się w tym wynalazku. Czyli przeszedł test największy na poziomie mistrz!
- kilka większych ziemniaków
- pół brokuła
- cebula
- 2 surowe jajka
- 2 łyżki śmietany
- 3/4 szklanki startego żółtego sera
- sól
- pieprz
- szczypta gałki muszkatołowej
Ziemniaki kroimy w kostkę, gotujemy na półtwardo w lekko osolonej wodzie. Brokuły dzielimy na małe różyczki i tylko lekko blanszujemy w wodzie. Cebule pokrojoną w kostkę,podsmażyłam na oliwie z oliwek.
Jajka roztrzepujemy ze śmietana i serem, doprawiamy do smaku pieprzem, delikatnie solą i gałką. łączymy z reszta składników. Wypełniamy naczynia małe, duże- to bez różnicy. Pieczemy ok 20- 30 minut w nagrzanym piekarniku, do zrumienienia.
Uważajcie na sól. Ser jest dość słony i ja niestety trochę z solą przesadziłam.Ale i tak było pysznie ;)
Podgrzewane na drugi dzień smakuje równie niebiańsko ;)
Oryginalny przepis znajdziecie u Szczęślivej ;)