W tamtym roku pisałam post dlaczego nienawidzę Świąt wszelakich. Intensywnie się w tym roku nastrajałam, żeby te Święta jednak polubić. Przecież pamiętam jak w dzieciństwie niecierpliwie na nie czekałam! Na choinkę którą ubieraliśmy w Wigilie, na Karpia, pierogi. Na prezenty i leżenie do góry tyłkiem z rodzeństwem przed TV i oglądanie Świątecznych filmów. I kilka dni przed Świętami coś czuć zaczęłam. Już chciałam odpalić laptopa i aktualizować tamten post…ale wstrzymałam się jeszcze. I… Dlaczego nie lubimy Świąt?

nie lubimy Świąt

…no i nic. Cholera się starałam. Serio. Z serca całego, ale nie wyszło. Jak zwykle od kilku lat. Wszystko zaczęło się chrzanić na kilka dni przed Świętami. Wszystko w biegu. Karpia trzeba złowić. Ciasta trzeba popiec, uszka ulepić, zakupy, prezenty.

No właśnie. Prezenty. Jak co roku dylemat. Co i komu. Się spodoba, czy będzie sztuczne dziękowanie? Cholera a dla cioci co? Co można kupić cioci którą widujesz raz w roku, na Święta? No nie znasz baby, traf z prezentem. Kupisz skarpetki- będzie problem że to przecież nie prezent. Kupisz filiżanki do kawy- się okaże że ciociunia kawki nie pija. Prezenty, prezenty, prezenty…

Tutaj muszę Wam powiedzieć, że wreszcie wszyscy którzy za prezenty w Naszej rodzinie są odpowiedzialni wpadli na genialny pomysł. Losowanie! Wreszcie nie będę musiała sobie sama nic kupować…

No ale. Lećmy dalej. Jak już kupisz te wszystkie gifty na ostatnia chwile, mimo że co roku, obiecujesz sobie kupić prezenty początkiem grudnia- coby na ostatnia chwilę jednak nie zostały… To zaczyna się kocioł.

Zrób to i tamto. A okna trzeba umyć, a dywany wytrzepać. Podłoga się o froterkę prosi. I przecież tuż przed Świętami, w każdej szafie wszystko trzeba w kosteczkę wyskładać. No i…rzecz najważniejsza! Ktoś te kilka setek pierogów w pięciu smakach ulepić musi. Do tego uszka być muszą. No nie obejdzie się przecież, bo to nie to samo co pierogi z grzybami. Później rybka, kapusta z grochem. A jeszcze kutia. I gołąbki w dwóch smakach. Śledzik na słono i mniej słono. I trzy sałatki. Dziesięć różnych placków….

W tym wszystkim gdzieś ja, Ty czy inna gosposia.Padająca na pysk bo od mamy do teściowej, a jeszcze dom własny mam przecież. I Szalony, twój chłop, czy inny mąż swoją działkę też ma. Ledwo na nogach stoimy. No ale nic, w Święta będziemy odpoczywać. Co się później okazuje jedynie złudzeniem. Jeszcze tylko do sklepu bo czegoś zapomnieliśmy. A tam sajgon.

Konsumpcjonizm pełną gębą. Ludzie się przed trzecią wojną światową zaopatrują. Bo przecież wypchane lodówki to mało.

Jest jeszcze rzecz o której zapomnieć się nie da;

” Nie ruszaj to jest na Święta”

a w trakcie już Świąt epickie;

“No jedz bo się zmarnuje”

I ledwo się ruszasz, wszystko Ci do gardła podchodzi, zgaga męczy- ale żryj człowieku, bo przecież nie po to przy garach tydzień stałam żebyś Ty się tu o żołądek i sylwetkę martwił.

A o maratonie zapomnieć nie można. Żeby to był maraton sportowy, to jeszcze pół biedy. A tu maraton odwiedzin. Kto u kogo. O której godzinie. U jednych Wigilia godzinna i biegusiem bo następni już głodni czekają. To nic że Ty już brzuch masz pełny. Przecież cała rodzina przy stole być musi. I jako matka to rozumiem. Jako człowiek nie mam na to sił.

Jedynie dzieci niezmącone oczekiwaniem na Gwiazdkę, wyglądają przez okno i wypatrują śniegu. I Gwiazdora, Mikołaja, Dziadka Mroza czy innej Śnieżynki. Podjadają smakołyki, leniuchują na kanapie oglądając setny raz Kevina.

I patrzysz na te swoje pociechy i widzisz siebie z przed lat. I tęsknisz za tym co było. I współczujesz. Współczujesz że kiedyś, przyjdzie taki moment, kiedy ta Twoja pociecha, tym samym stęsknionym wzrokiem będzie spoglądać na Twoje rozanielone wnuki….

Możesz przerwać ten kołowrotek. Powiedzieć. Stop. Mam dość tej szopki, festiwalu obłudy. Możesz. Jednak kiedy tak patrzysz na swoje dziecko, chcesz mu podarować te same wspomnienia, do których sam wzdychasz. Więc nakręcasz dalej konsumpcjonizm, kleisz te pierogi, froterujesz podłogi i cieszysz się, że ktoś kiedyś wynalazł alkohol. I możesz się na te kilka dni znieczulić i poudawać szczęśliwą ;)

I jak tu człowieku nie lubić Świąt ?!