Zaczynam cykl moich TOP 10. Raz w tygodniu będę publikowała taką swoja złotą dziesiątkę. Ulubione blogi, muzyka, filmy, ciekawostki o mnie, i nie tylko. Pod warunkiem, że oczywiście macie ochotę ? ;)Zaczynam od siebie.  Dziesięć faktów o które Szalonooką nie podejrzewacie. 

1. Jestem uzależniona od odkurzania.

Serio. Odkurzam  codziennie. Przynajmniej raz, a zazwyczaj kończy się na dwóch, trzech. Zanim zacznę ścielić łóżka,dom musi być odkurzony w całości. Teraz i tak jest dobrze. Kiedy mieszkaliśmy w bloku i na zimę wzięliśmy psa, sąsiedzi się śmiali że wiedzą kiedy jestem w domu. Odkurzacz chodził non stop. I tu kolejny punkt…

2. Nie cierpię psiej sierści i żadnej zwierzęcej.

Coś w deseń maniakalno-obsesyjnej cholery. Uczulona jestem i tyle. Kiedyś mi tak bardzo delikatne uczulenie na teście  nawet wyszło. Ale w sumie pies był w domu, i chyba zadziałało odczuleniowo na zasadzie przyzwyczajenia. Teraz jak wchodzę do mieszkania gdzie pies jest wszędzie(łóżko, kanapy, koce etc.) od razu zaczynam kichać, coś mnie w gardle łaskocze…Nie wiem czy bardziej to obsesja, czy nasilenie uczulenia :)

3. Jestem uzależniona od kawy.

Dosłownie. Uwielbiam latte. Mogłabym sama w domu zrobić świetne, ale leń ze mnie. Dwa razy dziennie- nie mam na to czasu. Zresztą, nawet jak Szalony zrobi mi kawę, piję ją dopiero jak mnie przyfiluje, zatrzyma na 30-sekund i każe wypić spokojnie. Czyli duszkiem i szoł must go on ;) Uzależnienie polega na tym, że jeśli nie wypiję kawy chodzę jak Zoombnie. Jestem nieprzytomna, mogę przespać cały dzień. Potrzebuje kofeiny.

4. Nie cierpię składać prania.

Teraz i tak jest z tym u mnie duży postęp. Usystematyzowałam tą czynność niemalże do perfekcji. Jeszcze czasem zdarzy się że pranie musi odstać ustawowe dwa dni, ale to już nie to co kiedyś. A kiedyś moje pranie leżało zwinięte w kłębek, nawet po kilka tygodni. Bywały sytuacje, że swoich ulubionych ciuchów nie widziałam całymi tygodniami, dopóki nie zlitowałam się i nie złożyłam całej góry. Im dłużej tym więcej. Świetnie do tego celu, nadawało się łóżeczko młodego:D Idealne miejsce składowania. Zawsze zostawiałam składanie na sam koniec sprzątania. Jednak często zwyczajnie już mi się nie chciało, więc przykrywałam stertę ładnie kocem i nie było nawet widać że są pod nią ciuchy :D A co wiąże się dalej z ciuchami…

5. Nienawidzę prasować.

I nie prasuję wcale! Zwyczajnie stanie całymi godzinami z żelazkiem, jest dla mnie stratą czasu. Autentycznie wolę poblogować. To nie jest tak że chodzę w wymiętych ciuchach. To znaczy kiedy jestem w domu, nie zwracam na to uwagi, zakładam byle co i tak pewnie tego samego dnia wyląduje w praniu. Ciuchy na wyjście wybieram już jak najmniej wymięte, a zawsze staram się je do szafy złożyć tak, żeby się nie pomięły. To proste jeśli porządnie roztrzepie się pranie i ładnie rozwiesi;) Jedynie na większe wyjścia prasuję, jakieś ipmrezy, uczelnia, urzędy czasem.

6.Nie jem mięsa.

Od urodzenia właściwie. Bo nie lubię. Nigdy nie lubiłam. Pamiętam jak rodzice mimo że wiedzieli że nie lubię szynek, mięsa maniakalnie nakładali mi je na talerz- bo musisz zjeść, bo to zdrowe, bo polubisz, się nauczysz. A gówno. Do dzisiaj nie lubię. I do dzisiaj nie rozumiem, jak można dziecko na siłę zmuszać do próbowania czegokolwiek! Pamiętam kawior…bleeee…rzygałam jak złoto;) Pamiętam też jak przy śniadaniu pakowałam całe plasterki szynki, do gaci, pod poduszkę krzesła:D Ale to tylko wtedy jak mój brat mięsożerca się na mnie obraził i nie chciał ratować mi dupy, zajadając mojej porcji. Ja z kolei zjadałam wszelkie warzywa swojej siostry, a ona wypijała moje mleko.  Cala trojka jak od innych rodziców…;)Przez kilka ostatnich lat mięso jadałam, ale wybitnie chude,obrane ze wszystkich żyłem, tłuszczów, błon, bardzo smacznie przyrządzone i bardzo rzadko. Od początku roku mięsa nie jem w ogóle. Okej zdarzyło mi się ze trzy razy. Kuraka na mieście, w jakiejś tortilli czy coś.

7.Kocham jeść.

Uwielbiam dobre żarcie.Kocham gotować, poznawać nowe smaki, wyszukiwać i tworzyć nowe potrawy. Do tego mam zawsze mega apetyt,kiepskie geny, a dupa rośnie…

8.Kiedy Szalony wyjeżdża, chodzę niewyspana.

Nie potrafię spać bez niego. Zresztą on beze mnie też. Zawsze kiedy go nie ma przewalam się ceł noce, budzę po kilka razy. Dlatego zawsze wtedy chodzę spać bardzo późno, do tego przebudzam się parokrotnie i nie mogę później zasnąć, a zazwyczaj rano młody nie daje odespać;) Chociaż tu fenomen. Kiedy jest Szalony, młody wstaje razem z nim o 7. Kiedy Szalonego nie ma, potrafi spać do 9, czasem 10 godziny.

9.Nie wierzę w Boga, wierze w UFO.

Nikt nie wmówi mi że Bóg istnieje. Nie ma takiej opcji. Za to już że gdzieś we wszechświecie istnieje wyższa inteligencja, jestem skłonna uwierzyć.

10. Nienawidzę wścibstwa i złośliwości.

Czasem się zdarza, że nawet na blogach ktoś zadaje bardzo intymne i prywatne pytania. Okej. Jeśli autor bloga jest wylewny(znam takie;) ) to spoko. Ale są takie osoby, którym mam wrażenie brakuje wyczucia taktu i wyczucia drugiego człowieka. Parę razy takie pytanie dostałam i miałam ochotę odpowiedzieć, a chuj Cie to obchodzi?!  Na co dzień widuję się raczej z ludźmi, którzy mnie znają i którzy wiedzą o co mogą mnie zapytać a o co nie. Chociaż są tacy, którzy zapytać mogą mnie o wszystko;) A złośliwość… no cóż, najczęściej wywodzi się z zazdrości. Najzwyklejszej.  Więc omijam szerokim łukiem żeby nerwów nie tracić i cieszę się że mam takie fajne życie, którego inni pozazdroszczą;)

Widzisz, chciałabym być bardziej nienormalna. Spać z nogami w górze, albo mieć inne dziwactwa. Ale jestem całkiem jak Ty. Normalna w swej nienormalności ;)