Mieliśmy kiedyś takie marzenie, żeby zorganizować wakacje, na które pojedziemy swoim samochodem. Daleko, bez ograniczeń co do jednego regionu. Gdzie będziemy wreszcie mogli zobaczyć więcej, zabrać ze sobą więcej . Wiecie-taki trip, z piknikami na parkingu i gdzie nas wiatr poniesie. Nasze marzenie spełniliśmy w tym roku.

Im bliżej wyjazdu, tym bardziej byłam przerażona. No dobra, ja przed każdym wyjazdem panikuje. Bez względu czy lecę samolotem, czy jadę pociągiem czy samochodem. Tym razem, głównym powodem był fakt, że był to nasz pierwszy taki wyjazd. Tak długi, z tak dużym składem i bagażem. Około pięć tysięcy kilometrów przejechanych w ciągu 17 dni. Przytłaczało mnie to od samego początku. Jak się zmieścimy, co zabrać, żeby niczego nie zabrakło, ale żeby jednak pomieścić wszystkie bagaże. Jak wytrzymają całą trasę dzieciaki-bo nie ma się co oszukiwać- zrobić pięć tysi kilometrów w zamkniętej puszcze, bez możliwości rozładowania energii, rozprostowania kości, to jest mega wyzwanie! Wszystko trzeba było porządnie przemyśleć.

Pierwszym krokiem było zrobienie planu. Bez tego nie mogliśmy ruszyć dalej. Nie oszukujmy się-pięć tysięcy kilometrów samochodem, jest wyzwaniem dla każdego, bez względu na wiek. Wiedzieliśmy, że chcemy dotrzeć do Hiszpanii i tam spędzić większą część naszego wyjazdu. Wiedzieliśmy też, że nie ma opcji, zrobienia tej trasy bez postojów, zatrzymywania się i kilkudniowej regeneracji. Kierowców było kilku, ale to nie miało znaczenia. Kilkadziesiąt godzin w samochodzie, za kółkiem, czy jako pasażer potrafi dać wycisk-a to miały być wakacje życia, bez mordęgi, na luzaka.

1.Rozplanowanie trasy-postoje

Postanowiliśmy więc, cały wyjazd podzielić na etapy. Głównym celem była Hiszpania, ale na trasie postanowiliśmy odpocząć kilka dni we Włoszech. Z mojego POPRZEDNIEGO wpisu wiecie, że jako bazę noclegową wybraliśmy kempingi EUROCAMP.

Powodów było kilka i o wszystkich przeczytacie w poprzednim wpisie. Jednak najbardziej przekonał nas rodzinny klimat kempingów, świetnie wyposażone i urządzone mobilehome i różnorodność atrakcji. Planowaliśmy większość czasu spędzać na odpoczynku-więc atrakcje dla dzieciaków na miejscu były bardzo istotne. Wszystkie wybrane przez nas lokalizacje kempingów, podczas całego naszego wyjazdu, zapewniały super atrakcje dla dzieci. Dzięki czemu, kiedy dorośli regenerowali siły na kolejne etapy podróży, dzieci się nie nudziły. Były baseny, animacje i cała masa innych atrakcji, które w najbardziej krytycznych momentach podróży i naszego wyczerpania-nam rodzicom ratowały dzień ;)

Pierwszym etapem naszej podroży były Włochy i jezioro Garda na Camping Altomincio Family Park . Spędziliśmy tak tylko trzy dni(i jeden w drodze powrotnej na tym samym kempingu) i powiem Wam, że na pewno jeszcze kiedyś tam wrócimy. Świetna baza wypadowa do zwiedzania (Wenecja, Werona), doskonała lokalizacja(niby na uboczu, a jednak wszędzie blisko) świetny klimat, ścieżki rowerowe. Mam ochotę objechać całe jezioro Garda, bo klimat miasteczek wokół niego jest genialny! I koniecznie znów z rowerami, bo tam jeździło mi się najprzyjemniej.

Po małej regeneracji, z Włoch ruszyliśmy już prosto do Hiszpanii. Naszym celem  był Camping El Delfin Verde . Całą relację z pobytu na kempingach, także przeczytacie w poprzednim wpisie-znajdziecie tam zdjęcia i opis domków, poszczególnych atrakcji, a także filmik z pobytu. Dzisiaj zajmiemy się bardziej kwestiami organizacyjnymi takiego wyjazdu. Z Włoch do Hiszpanii, do przejechania mieliśmy tysiąc kilometrów.

W Hiszpanii spędziliśmy tydzień. Nabraliśmy wprawdzie sił, ale podróż powrotna, która w sumie miała 2400 kilometrów była wyzwaniem. Dlatego zdecydowaliśmy się ją znowu podzielić i rozłożyć na etapy.

Pierwszym etapem podróży powrotnej było 500 km trasy i odpoczynek we Francji na Camping La Baume. Tam spędziliśmy dokładnie trzy noce, po czym ruszyliśmy dalej. Po drodze jedna noc we Włoszech, na Camping Altomincio Family Park. Tutaj do pokonania mieliśmy znów 500 km. I to był nasz ostatni postój. Ostatni etap drogi powrotnej, czyli 1300 km pokonaliśmy już bez większych postojów.

W sumie samej trasy do miejsc docelowych zrobiliśmy 5 tysiecy kilometrów. Do tego wycieczki po okolicach(Wenecja, Werona, Barcelona, mniejsze i większe okoliczne miasteczka) i zrobiło się 6 tysięcy pokonanych kilometrów.

2. Jak przetrwać taką podróż z dzieckiem w samochodzie?

Nie powiem, że było łatwo, ale narzekać tez nie mam prawa. Myślę, że wszystko zależy od dziecka. Większe dzieci potrafią same zająć się sobą i zorganizować czas na trasie.  Mój syn już praktycznie do takich dzieci należy, ale jet kilka rzeczy, które uratwały nam podróż:

  • tablet
  • ładowarka
  • power bank
  • telefon
  • dysk z bajkami i filmami
  • książki, bajki
  • coś do rysowania
  • małe podręczne gry
  • przekąski, cała góra przekąsek
  • chusteczki nawilżane
  • postoje

Im więcej elektroniki w samochodzie tym lepiej! My w samochodzie mamy wbudowany tablet. Podpinamy pod niego dysk z filmami i to jest najlepszy gadżet jaki mogę polecić Wam na długie trasy z dziećmi. Nie rozładuje się, bajki nigdy się nie skończą. My podczas wszystkich przejazdów obejrzeliśmy chyba sześć pełnometrażowych bajek i filmów. Przyznaję, że nas też trochę zajęły podczas podróży. Kiedy jednak filmy czy bajki się znudzą(bo ileż można oglądać!) warto mieć pod ręką telefony z zainstalowanymi grami(zróbcie to wcześniej, nie wiadomo jak będzie na trasie z netem!), zapas ładowarek i power banków(u nas dwie ładowarki na samochód było mało), jakieś małe gry, coś do rysowania no i przekąski! Dzieci podczas podróży nagle dostają jakiegoś wilczego apetytu. A kiedy masz do przejechania tysiące kilometrów, rozpraszanie się na częste postoje męczy podwójnie i podwójnie wydłuża całą trasę.

Jednak przy tak długich trasach, jak zrobiliśmy my-postoje są ważne. Przede wszystkim dlatego, żeby nie zwariować i się zregenerować. Dzisiaj wiem, że gdyby ta nasza podróż nie była podzielona na etapy, gdybyśmy do miejsca docelowego jechali od razu-nie zdecydowałabym się chyba więcej na takie wakacje. Wymęczyłoby nas wszystkich. Chociaż i takie rozkładanie podróży na etapy ma swoje plusy i minusy, ale o tym za chwile. Plusem zdecydowanie jest możliwość regeneracji i zwiedzenia wielu miejsc.

3. Kiedy jechać-w dzień czy w nocy?

Kiedy zdawałam Wam na bieżąco na IG, relację z trasy, kilka z Was napisało, że podziwia naszą nocną jazdę. I trochę się nie dziwię. Nocna jazda jest jednym z największych wyzwań. Teoretycznie na drogach nie ma samochodów, drogi są puste i bardziej bezpieczne. Niestety to tylko małe ułatwienie. Bo jednak nasz organizm przyzwyczajony jest do tego, że w nocy śpi-a tutaj, za kierownicą musimy wykrzesać z siebie pełne skupienie i uwagę i nie zasnąć! Pierwszy etap trasy(cała droga do Hiszpanii) pokonaliśmy w nocy. Ja niby byłam na zmianę, ale Alvaro mnie oszczędzał. Może dwa razy go zmieniłam na dwieście, trzysta kilometrów. W nocy jedzie się szybciej, mniej nerwowo, ale jednak z większym obciążeniem i wypompowaniem dla organizmu.  No i kiedy jedziecie z dziećmi, to macie je w nocy z głowy. Możecie mieć pewność, że bez względu na wiek-wszystkie będą spać jak kamienie(jechały z nami nastolatki a nawet niemowlak)

Całą trasę powrotną pokonaliśmy już w dzień i wydaje mi się, że była to o wiele mniej męcząca opcja. A myślę, że wzmożony w dzień ruch, przedłużył nasza podróż maksymalnie o godzinę. Jednak w dzień, pojawiał się problem z dziećmi-a to siku, a to kupę, a to ktoś był głodny, nudził się albo trzeba było po prostu na chwilę wyjść z tej małej metalowej puszki.

Tak na dobrą sprawę nie ma jednego dobrego rozwiązania. Wszystko zależy. Od tego czy dacie radę w nocy nie spać tyle godzin i być maksymalnie skupionymi. Od tego w jakim wieku macie dzieci i jak znoszą jazdę. Od tego z kim jedziecie.

Gdybym miała znów pokonać tą trasę, tylko z Młodym (osiem lat) i Alvarem, zdecydowanie jechalibyśmy w dzień.

4.Ile taki trip samochodem po Europie kosztuje?

Cena noclegów zależy głownie od Was. Od tego jaki wybierzecie standard mobilehome, czy może zdecydujecie się na namiot. No i też głównie od okresu w jakim na wakacje się wybieracie. Dlatego ustalmy, że kwestia noclegów jest bardzo indywidualna. Ja powiem Wam, jaki był koszt przejazdów.

Całkowity koszt podróży (6 tysięcy kilometrów) za cały wyjazd, wyniósł nas- 3742 zł. W tej kwocie wliczone jest paliwo i bramki na autostradach. Jechaliśmy autem na gaz, ale nie wszędzie udało nam się gaz zatankować, więc jeden bak przejechaliśmy na paliwie. No i trzeba wziąć pod uwagę, że nasz potwór SUV pali jakieś 15 litrów gazu na sto kilometrów.

Czy to dużo czy mało? To znów zależy. Jeżeli jedziecie z kimś, to te koszta dzielicie na pół. Pytanie w jakim okresie roku wyjeżdżacie. Poza sezonem, czasem można taniej kupić bilety na samolot (tu też zależy dla ilu osób). Jednak kiedy w planie macie mocną eksploatację regiony w który się wybieracie i planujecie wynająć samochód na cały wyjazd- wydatki mogą się wtedy pookrywać.  My samochodu wynajmować nie musieliśmy. No i trzeba brać pod uwagę, że przy kilku tysiącach przejechanych kilometrów, jest jakieś prawdopodobieństwo, że spotka Was usterka w Waszym samochodzie(a to podnosi koszty wyjazdu).

5. Plusy i minusy takiego tripu samochodem?
Minusy:

Wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że największym minusem była ilość przepakowań. Było nas kilkanaście osób, bagażu sporo i pakowanie, rozpakowywanie bagażu w czterech miejscach, upychanie go do samochodów było lekko męczące. Najlepszym rozwiązaniem byłyby krótsze postoje w trasach z i do miejsca docelowego. Czyli jeden nocleg z małą podręczną walizka z ciuchami na przebranie na wierzchu. Chwila odpoczynku, przebieramy się i w drogę. Zrobiliśmy tak tylko raz. I faktycznie przygotowałam sobie wtedy małą torbę dla nas wszystkich i tylko ja wyciągaliśmy z auta. We Francji(3 noce) i we Włoszech( 3 noce) trzeba już było wypakować cały samochód. Trzecie przepakowane było w Hiszpanii. Gdyby ten pobyt Francja-Włochy połączyć w jeden dłuższy, byłoby idealnie.

I to chyba jedyny minus jaki odnotowaliśmy podczas podróży. Serio!

Plusy:

Przede wszystkim niezależność.  Jedziesz swoim samochodem, możesz zabrać co Ci się podoba, albo raczej ile zmieścisz. Możesz zatrzymać się po drodze w każdym możliwym miejscu. Możesz zboczyć z trasy żeby zobaczyć zamek, który pojawi się gdzieś przy trasie. Możesz zwiedzić znacznie więcej, zobaczyć więcej, poznać nowe miejsca i ludzi. Jesteś Panem tej wycieczki i możesz wszystko i kiedy chcesz. Nic Cię nie ogranicza!

To zdecydowanie niezapomniana przygoda życia! No sorry, ale to jest największy plus takiego tripu. Jeszcze nie wiem kiedy, być może jeszcze tej jesieni, na pewno jeszcze w taką podróż się wybierzemy. Jeszcze nie wiem gdzie, bo miejsc do zobaczenia jest tyyyyyle!

Jednak bez względu na wszystko polecam każdemu, żeby na taki trip zabrał rodzinę! Żeby zrozumieć, trzeba to po porostu samemu przeżyć. Być może, później będziecie jednak woleli , szybciej, łatwiej-samolotem. Ale tych niesamowitych wspomnień, które stworzycie podczas wakacji, nikt Wam nie odbierze!

Na zakończenie mam dla Was, a w sumie też i dla nas-wspomnienia z naszych wakacji! Trochę czasu już minęło od naszego wyjazdu, wakacje już niemalże się skończyły i przyznam, że tworząc ten filmik, strasznie zatęskniłam za wyjazdem. Coś czuję, że w tym roku jeszcze gdzieś jesienią wyskoczymy ;)

PArtnerem wyjazdu był Eurocamp