Patrzysz na swoich znajomych i zastanawiasz się jak oni to robią. Niezależne biznesy, wielkie, piękne domy, wypasione fury i dwa razy do roku ekstra wakacje w modnych zakątkach świata. Patrzysz i zastanawiasz się, jak to zrobili. Nie. Ty zastanawiasz się, jak osiągnąć sukces, który pozwoli Ci na takie życie.

technology-792180_1920

Każdy z nas zazdrości. Jedni zazdroszczą pieniędzy i majątku, którego dorobili się inni. Inni zazdroszczą kariery i splendoru jaki ktoś osiągną. Czerwonych dywanów, wywiadów w gazecie, setek lajków w social mediach. A jeszcze inni zazdroszczą rzeczy bardziej błahych. Zazdroszczą rodziny, dzieci, przyjaciół. Ludzi którzy wspierają, przytulają i kochają bezinteresownie.

Jak osiągnąć sukces?

Jeżeli mówimy o sukcesie, powinniśmy się zastanowić, czym tak naprawdę ten sukces jest. A rzecz jest bardziej prozaiczna niż wydaje się każdej z Was! Sukces to nie liczba zer na koncie, marka samochodu w garażu, czy dzielnica w jakiej postawiliśmy dom. Sukces to też nie liczba znajomych na Facebooku, czy ilość wzmianek o tobie w mediach. Sukces to też nie fakt, że jednego dnia jesz na śniadanie kawior w Moskwie, a drugiego Sushi w Japonii.

Przede wszystkim sukces, to rzecz niemierzalna! Nigdy i w żadnych warunkach. Sukces nie ma definicji. Na sukces nie ma recepty, chociaż ja poznałam jego tajniki. Sukces, to coś co może osiągnąć każda z Was! Każdego dnia, kiedy tylko zechcecie. Jest tylko jeden warunek. Musicie uwierzyć w siebie!

Bo dla każdego z nas sukcesem będzie co innego. Przez wiele lat, oglądałam się za siebie, patrzyłam w przyszłość i myślałam sobie, że sukces nie jest mi pisany. Ja i sukces? Never ever. Jak, gdzie i kiedy? Jeszcze do niedawna nie miałam nawet wyższego wykształcenia. Co więc mogłam i w jaki sposób? Patrzyłam zazdrościłam. Oczywiście w swoje możliwości nie wierzyłam. A skoro ja nie wierzyłam, jak mogli uwierzyć inni?

Całkiem niedawno usłyszałam, że osiągnęłam sukces. Jak to, że ja? Kiedy, gdzie i jak? I wtedy mnie olśniło! Bo przecież sukces dla każdego będzie czymś innym! Każda z nas, na różne sytuacje w życiu patrzy z innego punktu odniesienia. Każda z nas inaczej ocenia tę samą sytuację. I to co dla Ciebie sukcesem nie będzie, dla Twojej koleżanki sukcesem jest wielkim!

Do niedawna jeszcze uważałam, że jedynym sukcesem jaki osiągnęłam, jest moja rodzina. To moja duma i trofeum w jednym. Od jakiegoś czasu, uważam, że sukcesem jest też mój blog. Jednak żeby tak się stało, żebym mogła sama zauważyć to co osiągnęłam na tym polu, musiało zatrybić kilka czynników.

Po pierwsze ktoś musiał mi głośno, niejednokrotnie zresztą, powiedzieć- Stara robisz to dobrze! Trzymaj tak dalej. I nie dlatego, że jestem kimś kto potrzebuje poklasku. A dlatego, że tak jak większość z Was nie wierzę w swoje możliwości. Musiałam więc nauczyć się wierzyć w siebie i udoskonalić samoakceptację( o tym będzie w kolejnym tekście)- a to był kolejnym trybik. Dopiero wtedy, zaczęłam zauważać swoje małe i większe sukcesy. Nauczyłam się je głośno nazywać. Lata kompleksów, wreszcie przestały przeszkadzać w tym, żebym mogła z dumą zacząć dostrzegać swoje osiągnięcia, nie zakrywając się skromnością.

Jednak za każdym sukcesem stoi zawsze ktoś jeszcze. Zauważyłam już dawno, że ludzi sukcesu możemy podzielić na dwa typy. Ludzie którzy sukces osiągają z pełną świadomością i determinacją, żeby utrzeć nosa komuś, kto w niego nie wierzy. Albo z pasji, z miłości, z przekonania, że fajnie w życiu robić rzeczy które przynoszą satysfakcję, które zwyczajnie lubimy robić. W taki sytuacjach bardzo wielką rolę odgrywa wsparcie rodziny i przyjaciół. To oni są współtwórcami takiego sukcesu.

Nie zaskoczę Was, kiedy napiszę, że za moim sukcesem stoi Szalony. Facet który, wspiera, motywuje, wierzy we mnie tak, jak nie wierzę ja sama. Ale też to on jest głową rodziny. To dzięki niemu jego pracy i temu, że tak dba o naszą rodzinę, ja mogę się spełniać i robić to co lubię. Czego nauczył mnie też on sam. Jednak w moim przypadku, współproducentem moich sukcesów będzie tez każda z Was!

Bo każda z Was, każdego dnia inspiruje i motywuje mnie na swój sposób. Nie tylko dlatego, że tu jesteście, czytacie i komentujecie licznie moje teksty. Tworzycie zaangażowaną społeczność w social mediach. Każdego dnia powierzacie mi swoje historie. Opowiadacie o swoim życiu. O tym jakie pokopane było i jak zaciskałyście zęby, żeby w końcu stanąć na nogi. Każda taka historia daje mi kopniaka do dalszego działania.

Mój mały sukces, nauczył mnie jednego. Nie ważne co w życiu robisz i ile masz zer na koncie. Ważne, żeby to co robisz autentycznie sprawiało Ci radość. Wtedy będziesz mogła powiedzieć- kurde udało mi się! Bo będziesz w życiu szczęśliwa. A ja wierzę, że największe sukcesy, takie spektakularne, osiągają w życiu ludzie szczęśliwi. Ludzie którzy zarażają energią i uśmiechem, którzy przekonują do siebie i tego co robią całym sobą.

Przestań więc oglądać się na innych.Na to co mówią ludzie, którzy nie potrafią Cie wspierać. Zamiast tego demotywują Cie i sprawiają że czujesz się nikim. Uwierz w siebie! Jeżeli Ty tego nie zrobisz, dlaczego inni mają w ciebie uwierzyć? Przestań zastanawiać się, czy to co robisz robisz dobrze. Robisz. Jesteś w tym najlepsza! Ja w Ciebie wierzę Ty też uwierz! Osiągnij swój mały sukces. Nazwij go. A stąd już tylko kilka kroków do rzeczy wielkich!

Jeżeli spodobał Ci się ten wpis, będzie mi bardzo miło, jeżeli go udostępnisz. Możesz też polubić ten post, albo zostawić komentarz. Dla Ciebie to chwila, a dla mnie będzie to mały dowód docenienia mojej pracy ;)