Kiedy ktoś rozmawia ze mną o przyszłości, mam wrażenie, że spadł z księżyca, albo zerwał się z zeszłorocznej choinki. No, bo jaka emerytura? Heloł? 

Ja tu dopiero swoją drugą młodość rozpoczęłam!

IMG_3750

A tak całkiem na poważnie, emerytura to dla mnie trochę taki temat widmo. Teoretycznie kiedyś powinnam na nią pójść, a praktycznie nie wiadomo czy dożyję. Statystycznie każdego dnia na świecie zdarza się tyle dziwnych wypadków, że i mnie może trafić piorun we własnej kuchni, w której spędzam tyle czasu. Podobno. Tak gdzieś czytałam. No i załóżmy, że ten czarnawy scenariusz się ziści. Co mi z tych planów, które snułam latami o idealnej emeryturze?

Dlatego właśnie, kiedy ktoś wspomina o opłacaniu składek na państwowy fundusz emerytalny ogarnia mnie lekka głupawka. Z jednej strony bardzo szanuję sposób, w jaki inni zabezpieczają się na przyszłość. Z drugiej jednak, doskonale wiem, że te “nasze” pieniądze, co to powinny leżeć i dojrzewać do emerytury, już dawno zostały wydane przez obecny, czy któryś tam z kolei rząd.
Na naszą emeryturę mają podobno zarabiać nasze dzieci, o ile je mieć będziecie, bo ja wiadomo – syna mam, ale myślę, że to może być mało… Ewentualnie dorobimy sobie jeszcze jedną „mennicę”. Jak zatem postanowiliśmy zabezpieczyć się z Szalonym na przyszłość?

Po pierwsze:
dzieci są naszą przyszłością.

Jak już wspomniałam, to dzieci mają na nas zarabiać. Obecny rząd sam namawia nas do tego, oferując pińćset na każde drugie i kolejne dziecko, czyli to nie jest taka droga impreza, patrząc z szerszej perspektywy.
No, właśnie… może ja sobie więcej tych dzieci… Bo wiecie, im więcej dzieci, tym większa emerytura, chyba. Czy nie?

Po drugie:
skarpeta.

Z moimi skarpetami może być kiepsko, bo w zasadzie mam ich mało. Zawsze podbieram Szalonemu, więc właściwie on też ich nie ma. Najwięcej skarpet w naszym domu ma młody, ale jemu jeszcze nie ufam. Gdybym zaczęła chować pieniądze w jego skarpetach, mogłabym ich później szukać po całym ogrodzie, bo uwielbia rozrzucać je gdzie popadnie. Później, co prawda, pies przynosi je pod drzwi, ale wtedy to już wiadomo. Przeżute osiem razy, wyplute i do niczego się nie nadają. Nawet jeśli pieniądze w takiej skarpecie jakimś cudem by przetrwały, to pranie ich podobno jest nielegalne.

Po trzecie:
świnka skarbonka.

Świnka skarbonka to kolejny temat widmo. Mamy skarbonkę, ale nie świnkę.
Była kiedyś świnka, ale szybko się rozbiła, więc stwierdziłam, że bez sensu inwestować w coś, co w efekcie końcowym skazane jest na starty i od tamtej pory radzę sobie inaczej. Używam zwykłego słoika. Zrobiłam otwór w wieczku i działa. Chociaż nie do końca, bo słoik łatwo odkręcić… Więc kiedy w portfelu Sahara, a w lodówce światło i na szybko potrzeba złotych monet na zakupy w PRL-owym spożywczaku u nas na wsi, słoik idzie w ruch. Zawsze obiecuję sobie, że jak wybiorę mamonę na zakupy w mieście, to oddam, ale nigdy nie oddaję.

Kiedyś nawet próbowałam zabezpieczyć słoik, przed sobą samą i zakleiłam wieczko super glue. Fakt, pomogło na kilka dni, ale kiedy mnie ostro przypiliło, bo nadszedł krwawy październik, a ja potrzebowałam czekolady na cito, stwierdziłam, że słoików jest u nas cała spiżarnia i rozbiłam go w drobny mak.

Po czwarte:
schowaj hajs przed żoną.

Podobno to kobiety są rozrzutne. Podobno mamy moc wydawania pieniędzy na rzeczy kompletnie nam niepotrzebne. Nie wiem kto wymyślił taką bzdurę. Doprawdy, nowe buty to zawsze idealna inwestycja. Dzisiaj je kupisz, a za kilka miesięcy uratują Ci kreację. Ponadto każdy ładny dodatek w domu sprawia, że tego dnia mojego faceta ominie karczemna awantura. Wszak wiadomo nie od dziś, że zakupy są lekarstwem na całe zło.
Jednak ile pieniędzy moglibyśmy zaoszczędzić, gdybyśmy naprawdę zaczęli oszczędzać i odkładać?

Pewnego dnia powiedzieliśmy – dość! Kwotę, którą miesięcznie wydajemy na “pierdoły” będziemy odkładać. No ale, jak to zrobić, żeby nie skończyło się jak ze świnką skarbonką? Postanowiliśmy zatem, że Szalony, jako ten mniej wydający (ha-ha, dobre sobie), schowa pieniądze gdzieś w domu. Schował. Schował tak, że do dzisiaj ich nie znaleźliśmy. Na początku, myślałam, że udaje, żeby jednak gotówki nie ruszyć, ale okazało się, że nie. W zasadzie można by stwierdzić, że są to jedyne odłożone pieniądze, których nigdy nie wydamy…

Po piąte:
inwestuj.

Im dłużej o tym myślę, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że dobrze ulokowane pieniądze to najlepsza inwestycja na przyszłość. Szkoda tylko, że my nie umiemy w oszczędzanie. Inna sprawa, to że dom jest dożywotnią skarbonką, ale jednocześnie też jakąś inwestycją. Natomiast fajnie by było za te parę lat mieć jakieś własne, pewne źródło gotówki, z którego będziemy mogli czerpać garściami.
No może nie garściami, ale dobrze zainwestowane pieniądze na pewno będą rosły, tak jak na przykład przy funduszach inwestycyjnych.

Wiem, że oszczędzanie przez inwestowanie to ciężka próba. Powiem Wam, że i mnie na początku przerażały giełdy, papiery wartościowe i cyferki. Ja jestem dobra w literki i malowanie słowem. Ale cyfry? Szybko okazało się jednak, że nie taki diabeł straszny.
Sporo ciekawych informacji o inwestowaniu, podanych w przystępny sposób, możecie znaleźć w sekcji Finanse po godzinach od NN Investment Partners.

Inwestować możemy online.
Ten sposób inwestowania jest wygodny i pozwala zaoszczędzić również czas, którego tak bardzo brakuje dzisiaj każdemu z nas.
Do tego, nie ma tu opłat manipulacyjnych, które w przypadku standardowych lokat w banku lubią zaskakiwać. Tutaj nie zaskoczy nas nic, chyba że ewentualny zysk.
Dysponujemy za to całym wachlarzem możliwości inwestowania, mamy elastyczne wpłaty i wypłaty, bez żadnych ograniczeń i lokat do inwestycji. To my decydujemy kiedy wpłacamy i wypłacamy pieniądze.

Musimy tylko pamiętać, że inwestycja to jednak ryzyko, ale jak to mówią „kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana”! Nie musisz od razu inwestować grubych milionów. Zacznij z niewielką sumą i zobacz, co się stanie. Możesz przecież zrezygnować w każdej chwili.
Inwestycja w NN Investment Partners zaczyna się już od 200 zł!

I jeszcze jedno. Lokując pieniądze na zwykłej lokacie w banku musisz dysponować większą gotówką. Do tego być może masz gwarancję wartości kapitału i zysku, ale w porównaniu z inwestycjami będzie on niewielki.

Po szóste…

Chętnie dowiem się jak Wy zabezpieczacie swoją przyszłość i co planujecie robić na emeryturze. Mnie marzy się mały domek na Sycylii. Taki biały, z niebieskimi okiennicami.
Z ogródkiem pełnym cytrusowych drzewek, gdzie wieczorami, przy zachodzie słońca będę sączyła pyszne lokalne wino, a sjesta będzie trwać wiecznie…